–
Nikol, jesteś bezpieczna. Nie zrobię ci krzywdy. To
ja, twój Jacob. Nikt inny. – Jacob znów chciał podjąć próbę żeby ją dotknąć,
ale gdy tylko odrywał rękę od kierownicy, odkładał ją z powrotem, przypominając
sobie poprzednią.
Dziewczyna, nadal oparta o drzwi by uzyskać jak największą
przestrzeń między nimi, prychnęła. Czuła do niego zbyt wielkie obrzydzenie,
wynikające ze zdrady jakiej dokonał człowiek, któremu najbardziej ufała.
–
Gdzieś już to słyszałam. Zmieńcie podręcznik “Jak
uprowadzić, zdradzić i wykorzystać niewinną dziewczynę lub najlepszą
przyjaciółkę”, bo oni mają tą samą formułkę. – Wpatrywała się w drzwi pojazdu w
poszukiwaniu klamki. Dotykała ich po kawałku, ale ręka nie napotkała żadnej
przeszkody.
–
Wypuść mnie. – warknęła na niego jak pies
podczas wścieklizny, któremu brakowało tylko piany z pyska. Uderzała o drzwi.
–
Usiądź spokojnie i nie denerwuj się. Do cholery
ciemnej mówię przecież, że ci nic nie zrobię. – Zaczynała go męczyć jej
brak wiary w niego.
JA
bynajmniej nie. – pomyślał, gdy poczuł ucisk w żołądku.
–
Acha, więc mam się nie denerwować. Powiem ci, że to
bardzo proste, no bo czym ja mam się denerwować? Przecież wcale nie umknęłam
śmierci, człowiek, którego darzyłam największym zaufaniem na świecie, w ogóle
mnie nie porwał i nie wywiózł za granicę, gdy spałam! Nie, wcale nie mam się
czym denerwować i czego obawiać! – krzyczała wymachując rękoma. – Zatrzymaj
się. – powiedziała spokojnie, ale nie otrzymała żadnej reakcji ze strony
chłopaka, który nie zwrócił na nią uwagi. – Zatrzymaj się powiedziałam!
– krzyknęła
rozhisteryzowana z trzęsącymi się rękoma.
–
Zatrzymam się i co? Gdzie pójdziesz? Wiesz gdzie
jesteś? Wiesz jak wrócić? Masz komórkę? – mówił bardzo urzędowo jakby wyliczał
punkty mało ważnej umowy, nie patrząc jej nawet w oczy, co jeszcze bardziej
doprowadzało ją do szału i pogłębiało jad, który gromadził się w jej sercu.
–
Zatrzymaj ten jebany samochód, bo zaraz wyskoczę
przez tą jebaną szybę i rozwalę swój jebany łeb! – Szukała kolebki, guzika czy
czegokolwiek co mogłoby wydostać ją z pędzącego pojazdu.
–
Powodzenia. – Parsknął
śmiechem.
Dziewczyna spojrzała na niego wielkimi oczami z
przerażeniem. Ogarnęły ją mdłości a na oczy naszła mgła jak podczas hipertermii.
Po drżących palcach spływał pot, który wycierała w szlafrok. Dopiero do niej
doszło, że nie ma drogi ucieczki. Nie ma jak się wydostać. Została porwana. I
już nie wróci.
Nie
zostanę tu. Nie pojadę na żadne narządy, do żadnej mafii na handel żywym towarem.
Nie wyszkolą mnie, nie będę walczyć na bitwie ludzkich kogutów. Nie sprzedadzą
jako lalkę dla grubego mafiozy.
Spojrzała na kierownice, a potem na chłopaka skupionego na
jeździe, na tą jego stężałą twarz. Miała jedno wyjście, samobójcze, ale wyjście.
Wyjście, które miało uchronić ją przed nieuniknionym. Wzięła głęboki wdech i
rzuciła się na Jacoba, szarpiąc za kierownicę. Chłopak ani drgnął. Samochód ani
na centymetr nie zboczył z kursu. Wymachiwała rękoma gdzie popadnie. Obijała
jego ciało z całej siły pięściami i wierzgała się, by zasłonić mu widok.
Gdy nagle zrobił coś czego się nigdy po nim nie
spodziewała. Ścisnął jej gardło, a ona przerażona znieruchomiała. Pchnął na
miejsce pasażera. Puścił, a ona łapczywie łapała oddech dławiąc się łzami. Nie
wiedziała nawet kiedy jej twarz stała się mokra. Nie wiedziała nawet czy
naprawdę płakała z bólu.
Kim ty jesteś?
–
Pasy. – powiedział
lodowatym głosem.
Nikol z
przerażeniem zaczęła się rozglądać za nimi, ale same wysunęły się z fotela i ją
zapięły. Patrzyła się oniemiała na pasy i Jacoba. Nie miała pojęcia którego
bardziej nie rozumiała i ją zdumiewało. Chłopak wytknął rękę a ona skamieniała.
Stuknął dwa razy w jej skroń. Popatrzyła na niego nie wiedząc co myśleć, ale
zaraz nie miała nawet możliwości. Na jej umysł zaszła mgła a powieki zaczęły
robić się zbyt ciężkie. Ostatkiem sił popatrzyła na niego wystraszona, ale zaraz wszystko zaszło
ciemnością.
*
–
Dostawa róż powinna niedługo być. Podobno jest przy
granicy. Był problem przy załadunku, ale sam przewóz jest bez komplikacji. Na
razie nic się nie dzieje. Kwiaciarnia dzwoniła?
–
Tak pytała kiedy będzie dostawca. Klienci się
dowiedzieli, że mają być niezwykłe kwiaty. Doszło, że będą niedługo, ale czy w
przyszłym roku czy za miesiąc to im nie zdradzono. Najpierw trzeba sprawdzić
przecież czy do czegoś się nadają.
–
Nadają, nadają. Gdy będę wiedział, że kwiaty są już
niedaleko, to was poinformuję.
–
Moja głowa... Jacob... – Dziewczyna zaczęła
się budzić.
–
Szlag. Cześć
– Będę jeszcze dzwonił do niego, bo szef się denerwuje czy
wszystko idzie w porządku.
–
Jacob, moja głowa boli. – Nikol złapała się
za zaspaną, ciężką, pulsującą czaszkę. Zacisnęła powieki i próbowała uciszyć
tępe pulsowanie.
–
Wiem, zapomniałem, że ty... kurde. Śpij.
Otępiała zdążyła zauważyć ruch jego ręki i wyczuć dwa
puknięcia w skroń, a potem znów padła.
*
Powieki Nikol były ciężkie jak z ołowiu. Próbowała je
podnieść, ale mozolnie jej to szło. Chciała sobie przypomnieć gdzie jest, ale
chyba jeszcze spała, bo nie starała się zbyt mocno. Gdy w końcu udało jej się
otworzyć oczy, zauważyła przed sobą dziwną szybę samochodu i ciemną, nocną
autostradę. Była pełnia. Patrzyła tak przez chwilę, gdy sobie coś przypomniała…
Spojrzała w bok i ujrzała przyjaciela wpatrującego się w nią. Tabun wspomnień
spadł na nią jak betonowy blok. Wyprostowała się i wciągnęła powietrze
panicznie szukając klamki, której wiedziała, że nie ma.
–
Uspokój się. Nie chcę cię znów usypiać. – odezwał
się do niej spokojnie.
Spojrzała na niego wystraszona i siedziała nieruchomo w
obawie, że znów może pokazać swoje bezduszne, obce wnętrze gangstera.
Przełknęła gulę w gardle i wciąż wstrzymując oddech, czekała aż się ponownie
odezwie.
–
Zacznij oddychać, bo jak dowiozę cię martwą to
pogrzebią nas razem. – Spojrzał na nią pouczająco. Wypuściła powietrze i
powiedziała jakby do siebie.
–
Dlaczego ja? Co ja takiego zrobiłam? – Zagryzła
wargę w oczekiwaniu na przebieg wydarzeń. Nie miała pojęcia czy ten Jacob jest
ciepłym, starym Jacobem czy duszącym przyjaciółki mafiozą.
–
Nic. Po prostu jesteś. Tą, która ma właśnie to coś,
czego nie ma nikt inny. – Patrzył wciąż na nią bez wyrazu, mimo że wciąż gnali
po autostradzie. – Oprócz niego. – dodał tak cicho, że ledwo go
usłyszała, lecz i tak miała wątpliwości czy to akurat powiedział.
–
Co to niby jest? Co mam? Mogę to wam oddać tylko
wysadź mnie, błagam… – Przełknęła gulę w gardle, marszcząc brwi.
Próbowała znależć na sobie coś wartego uwagi, ale posiadała tylko suchy
szlafrok, który na dodatek nie należał do niej. Skupiła wzrok na palcach.
–
Gdybym mógł to od ciebie wziąć, nie wiózłbym cię w
śmiertelne niebezpieczeństwo. Zależy mi na tobie, więc chcę, byś była
bezpieczna. – Dotknął jej ramienia, a ona wyprostowała się jak struna.
–
Nie wiedziałam, że bezpieczeństwem jest wiezienie
kogoś na śmierć! Powiedz mi jeszcze, że znalazłeś dla mnie świetne zatrudnienie
w obozie pracy i będziemy mieli kokardkę na moim prezencie urodzinowym!
–
A co, wolałaś tam zostać, żeby cię znaleźli i
torturowali, aż wydasz im informacje, których nie masz?! Tego wolisz?! –
krzyczał na nią wściekły – Tego wolisz?! Bo ja mimo, że jestem w stanie wiele
wytrzymać, tego akurat bym nie dał rady. Wolałbym posiadać przynajmniej ten 1%
szansy, że przeżyję, a jeśli zginę, to nie będzie to z wyczerpania przez
sadystyczne tortury. – Oddychał ciężko, patrząc jej głęboko w oczy, ale
ona zebrała siły i wytrzymała spojrzenie.
–
Wolałam jechać do domu.
Jacob
wypuścił powietrze, przewracając oczami.
–
Nie rozumiesz, że takiego wyjścia nie ma? Jednocześnie mógłbym z powrotem
odstawić cię do nich. To bez różnicy.
–
Zadzwonię po policję. Obsadzą mnie w programie świadków. Będę dużo
bezpieczniejsza niż z tobą – wysyczała jadowicie.
Widziała
jak jego twarz się zmienia. Znów zrobiła się lodowato zimna, a oczy ponownie
straciły błysk. Odsunęła się jak najdalej mogła, by uchronić się przed ciosem,
pomimo że miała wrażenie, iż jego słowa będą gorsze niż fizyczny ból.
–
Już nikt ci nie może pomóc. I nikt ci nie pomoże.
Chciałabym wam podziękować za te komentarze pod tym rozdziałem. Wiele dla mnie znaczą -.- dziękuję
OdpowiedzUsuńŻeby ten komentarz nie był taki samotny napisze coment
OdpowiedzUsuńP.S Nie obrazisz sie za ten komentarz
Hah nie oczywiście że nie. Dziękuję za ten komentarz haha ♡
UsuńNa piętrze czekało na nich trzech wysokich mężczyzn. Nikoli żołądek wykonał fikołka. Chciała się wyrwać z uścisku i biec, byleby jak najdalej. Wpatrywali się sie w przebranego Jacoba z nieufnością - powtórenie sie sie tu znalazło :D
OdpowiedzUsuńOkej , coraz bardziej zaczyna mi się poodbać te twoje opowiadanie,w koncu coś się dzieje i chce się dalej czytać. Lecę dalej.
Błagam , nie rób nic Jacobowi. To jeste jedyna osoba , którą lubie :(
Hahahahah specjalnie dla ciebie przeżyje xD. Ciesze się że zaczyna ci się cos podobać w końcu. Tak na marginesie. Nie czytaj na przymus. Ja tego nie lubię sama i nie zmuszam innych, bo to jest wtedy bez sensu. Wiec jak chcesz to czytaj a jak nie to po prostu zostaw i tyle. Uohoho podpasowałam Patrycji chyba idę do mam talent xD Cieszę się wg. ;***
Usuń"Oczy, ale zaraz je przymknęła, ostre światło ją paliło, więc przysłoniła je ręką." - od razu rzuciłam to zdanie, ponieważ nie jest złożone logicznie. Sama przeczytaj je kilka razy :D A tak w ogóle to wkradła Ci się wszędzie adnotacja linkowa ;/
OdpowiedzUsuńOgólnie wkradło się tutaj trochę chaotyczności, dlatego ciężko to wszystko ogarnąć. Pamiętaj, że nie powinno Ci się z niczym spieszyć, a powinnaś skupić się na szczegółach opowiadania. Nie pomijaj specjalnie, by przyspieszyć akcję, tylko pozwól, by słowa płynęły prosto z duszy c;
Jak robiłam poprawki, to widocznie pomieszało się przez przypadek. Dzięki za uwagę tych rzeczy. Trochę nie wiem o co chodzi z chaotycznością :/ i z tymi szczegółami. Nic nie pomijam. Wszystko jest tak jak to przewidziałam, mogłabyś mi wytłumaczyć o co ci chodziło? :)
UsuńI dziękuję za komentarz :D
Wkręciłam się na dobre i siłą mnie stąd nie wyciągną <3 Co odcinek podoba mi się coraz bardziej :D No i coś czuję, że kolejny będzie jeszcze lepszy :3 シ
OdpowiedzUsuńCo ci ludzie tacy tępi? Pewnie zaprochowali ich... i są takie warzywa bez wyrazu. Ale ci nadludzie z przyszłości są straszni Mrrrrr (<3) Ciekawe, czy ona umarła... ale zakładam, że pewnie nie XD Może zmieni się w jakąś równie nadludzką postać dzięki tymi jej zdolnościami regeneracji ( nie wiem co jedno ma do drugiego, ale tak mi się skojarzyło XD)
Powiem ci szczerze, że gdyby jutro była sobota, to czytałabym do rana <3 Tak to dobry pomysł w nocy w sobotę przeczytam wszystko :3 Ale tym czasem ze smutkiem muszę iść odrabiać lekcję i spać by nie być jutro prawie żywym zombie (i tak będę xDDD) Pozdrawiam serdecznie :*
Ooo jesteś taka dobra duszyczką ♡nie wiesz ile czekałam na tego typu komentarze <3 Dziękuję!!!
UsuńCzyli jednak trafili do tego niby SPA? Kurcze czy naprawdę nikt nie widzi że dzieje się tam coś niedobrego? Oby tylko Jacobowi nic się nie stało
OdpowiedzUsuńNastępna fanka Jacoba. XD Wszyscy są na prochach wypychani worka mi kłamst, wiec nie widzą. Dzięki za komentarz :D
Usuń