piątek, 26 lutego 2016

Informacja

Nie ma mnie w domu na weekend, wiec nie mam jak napisać nowy rozdział na sobotę. Jeśli wrócę wcześniej w niedziele to może coś napiszę, ale jeśli nie, to dopiero w przyszłą sobotę, bo nauczyciele posypali nam terminami do połowy marca, wiec nie będę mieć czasu żeby coś napisać :(
Przepraszam :(

Jeśli chodzi o konkurs to mam jedno zgłoszenie, więc

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 32

Głowa Nikol była ciężka i obolała, ale czuła się o wiele lepiej niż kilka lub kilkanaście godzin wcześniej. Sama nie wiedziała ile to wszystko trwało. Otworzyła oczy. Zobaczyła, że na ziemi, obok jej łóżka, siedział Rush. Chłopak miał zmęczoną twarz i podkrążone oczy. Wpatrywał się w nią z przejęciem. Przyłożył dłoń do jej czoła, a następnie do rąk. Nikol przeszedł przyjemny dreszcz, a w miejscu, gdzie jego dłoń stykała się z jej skórą, poczuła przyjemne ciepło. Chłopak odgarnął z jej twarzy niesforne kosmyki.
– Jak się czujesz, księżniczko? –  zapytał zmartwiony, cały czas patrząc w jej oczy i głaszcząc ją po policzku, a ona rozpływała się pod wpływem jego dotykiem. Uśmiechnęła się lekko.
–  Dużo lepiej. Kiedy przestaniesz mnie nazywać księżniczką? Nie lubię tego przezwiska. –  Zmarszczyła na niego brwi i wydęła wargę zirytowana. Rush zaśmiał się cicho i zabrał z jej twarzy dłoń, na co ona mimowolnie mruknęła cicho niezadowolona.
– Ja je lubię, więc nigdy. –  Uśmiechnął się, a ona posłała mu nienawistne spojrzenie.
– Spałeś w ogóle? –  Przypomniała sobie noc i to, jak przy niej czuwał. Przyjrzała się jego zmęczonej twarzy.
– Nie Wzruszuł ramionami.
– Czemu mnie nie zostawiłeś? Prze zemnie zarwałeś nockę. –  Rush spojrzał jej w oczy, a w jego widziała prawdziwość słów, które miał zaraz powiedzieć.
– Nie mogłem… –  Odwrócił wzrok. Westchnął. Sam zastanawiał się nad tym. Mógł przecież tak jak Shell wyjść i zostawić ją samą z koszmarami i bardzo wysoką gorączką. Zacisnął szczękę na tę myśl. Miał ochotę zostawić ślad na twarzy chłopaka. Nie mogłem. Nie mogłem jej tak po prostu zostawić! –  podniósł się w swoich myślach. –  Nie mogłem. Do cholery nie mogłem! Przed oczami stanęła mu jej przerażona twarz, a w uszach nadal słyszał jej krzyk. Pamiętał swoją bezsilność, kiedy nie mógł jej wybudzić, ani w żaden sposób pomóc, dlatego tylko ją przytulał, lecz ona nadal płakała. Wzdrygnął się, a na jego twarzy wymalował się smutek, który czuł w całym ciele. Nagle się otrząsnął i powrócił do rzeczywistości. Zobaczył, jak zmartwiona patrzy się na niego, dlatego posłał jej uśmiech. Ona nie drążyła już tematu, tylko zaczęła się podnosić.
– Która godzina? – zapytała, przeciągając się.
– Południe. –  Nikol pomyślała przez chwilę, po czym zdziwiona zapytała:
– Nie miałeś nic do roboty? Żadnych zajęć?
– Coś tam miałem. Każdy ma tutaj jakieś obowiązki. – Znów wzruszył ramionami.
– Idioto, będziesz miał prze zemnie kłopoty! –  podniosła swój zachrypnięty głos. Rush przewrócił oczami.
– Przynajmniej wydarzy się coś ciekawego. –  zaśmiał się. Przetarła twarz dłońmi i spuściła nogi z łóżka. Rush popatrzył na nią z zmarszczonymi brwiami.
– Co ty robisz? – Śledził ją wzrokiem kiedy ruszyła do łazienki.
– Ogarniam się. Jestem już i tak spóźniona. Szejn mnie zabije. Miałam się z nim szkolenie z samego rana. –  Urwała kiedy weszła do pomieszczenia. Kiedy wróciła Rush nadal był w jej Arnemi i siedział na jej łóżku. Śledził wzrokiem każdy jej ruch nadal z zarszczonym czołem.
– Dopiero co przeżyłaś śmiertelną gorączkę, a ty wybierasz się na jakieś głupie szkolenie z Szejnem? –  Gestykulował zdenerwowany. Nagle wstał i jedną ręką złapał się za biodro, a drugą wskazywał łóżko.
– Wracaj mi tu i się kładź. –  powiedział poważnie, a Nikol tylko parsknęła śmiechem. Słodkie, ale muszę też pomyśleć, co zrobić z porwaną matką i zamkniętą Niką. Poczuła ucisk w żołądku. Rush zobaczył na jej twarzy rozpacz i bezsilność. Zamknęła na chwilę oczy buszując w swojej głowie i po chwili znów się uśmiechnęła.
Mam regeneracje pamiętasz? –  Posłała mu buziaka i wyszła z Arnemi. Rush westchnął i wybiegł za nią.
– Co nie znaczy, że możesz być już do końca zdrowa. – Nikol nadal uśmiechała się na jego poważny ton.
– Dziękuję, że się o mnie martwisz, za opiekę i w ogóle. –  powiedziała cicho, nie patrząc na niego.
– Nie ma za co. Musiałem. Ten dupek cię zostawił. Taki z niego przyjaciel. –  warknął zdenerwowany.
– Musiał. Miałby kłopoty, gdyby opuścił wartę.
–  Ja też nie mogłem zostawić swojej roboty i będę miał przez to problemy, ale jakoś zostałem. –  Wymachiwał rękoma.
– Mówiłam ci, że jesteś idiotą. Teraz będę miała wyrzuty sumienia. –  Ustała i złapała go za ręce. –  Jeszcze raz dziękuję. – Posłał jej mały uśmiech i ruszyli dalej.
–  Proszę, nie czepiaj się go. Ja nie jestem na niego zła, więc ty też nie masz o co. –  Właśnie. Czemu się denerwujesz idioto? – pomyślał. Nagle do głowy znów mu napłynął obraz z nocy i owładnęła go jeszcze gorsza nienawiść do chłopaka.
– Byliśmy umówieni. –  Usłyszał zirytowany głos Szejna. Rush zauważył, że doszli do Markaz.
– Była chora. –  powiedział za nią. Szejn zwrócił na niego uwagę i odezwał się profesjonalnym tonem.
– David chce cię widzieć. –  Rush przewrócił oczami.
– Wiem to i bez tej informacji.
– To źle, że specjalnie zawalasz obowiązki i jeszcze pyskujesz. –  Chłopak popatrzył na poważną twarz Szejna i parsknął lekceważąco, po czym zirytowany wszedł do pomieszczenia. Mężczyzna spojrzał wyniośle na dziewczynę.
– Przepraszam. – mruknęła szurając butem o ziemię.

–  Musisz się nauczyć manipulować i przestać być taka ufna. –  zaczął Szejn, gdy znaleźli się w jakimś zupełnie białym pomieszczeniu, z krzesłem i biurkiem, przypominającym gabinet Davida. –  Zwolennicy Ciemnych Dni będą próbowali ci wmówić wiele rzeczy, wyciągnąć od ciebie informacje, czy przekonać do czegoś. Nie możesz nikomu ufać. Zapamiętaj to. –  Popatrzył na nią poważnie, żeby doszły do niej te słowa. Nikol chciała coś powiedzieć, ale uciszył ją gestem i skupił się na czymś, jakby się wsłuchiwał. Na chwilę zamknął oczy. Jego twarz stężała. Gdy je otworzył zerknął na nią i dalej wsłuchiwał się w coś. Kiedy powrócił do normalności w głowie dziewczyny pojawiło się pytanie. Zastanawiała się, co to było, ale on odpowiedział jej, za nim zdążyła coś powiedzieć.
–  Każdy z nas ma zamontowane takie urządzenie, że możemy wysyłać do siebie wiadomości za pomocą myśli. – Nikol popatrzyła na niego zdziwiona.
Ja też takie mam? – Zaczęła się badać po uszach i głowie.
– Nie. – Szejn zobaczył, że dziewczyna zamyśliła się na chwilę, po czym na jej twarzy wymalowało się zawiedzenie. –  Nikol musisz uważać z kim się zadajesz. –  zaczął poważnym tonem i usadowił się w fotelu przed biurkiem. Postawił łokcie na powierzchni biurka i oparł brodę o dłonie. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać do czego on zmierza.
– Rush nie jest odpowiednim towarzystwem. Nie znasz go. Musisz na niego uważać… –  Zatrzymał się na chwilę. – On nie jest tym za kogo się podaje. –  Brunetka zaczęła mieć w głowie mały mętlik. Jak to nie jest tym za kogo się podaje? – Podejrzewam, że miałaś już jakieś dziwne sny, wizje czy coś… –  Na twarzy Nikol pojawiło się zdziwienie. Skąd on wie...? Znów się nad czymś zastanowił. –  Nigdy w nich nie chodziło o Rusha? –  Dziewczyna spuściła wzrok i zaczęła myśleć, jak on się tego wszystkiego dowiedział! – No więc widzisz… On nie jest jednym z nas. Przed chwilą David mi powiedział, że został przysłany od zwolenników Ciemnych Dni i to on powodował taki zamęt w twojej głowie. Jego zadaniem było przewiezienie cię do nich. – Szejn spojrzał w jej oczy, w których malowało się niedowierzanie. On chyba nie mówi o Rushu, który spędził całą noc przy jej łóżku, nie zważając na problemy, które będzie miał przez nie dopilnowanie obowiązków!
–  Z całym szacunkiem, ale myślę, że posiada pan nie prawdziwe informacje, gdyż on bardzo dba o moje bezpieczeństwo i ogólnie…
– Oj Nikol, Nikol... Musisz się jeszcze wiele nauczyć i przestać być tak ufna. Myślisz, że co? Weźmie, wpakuje cię w worek i na naszych oczach wywiezie? – Zaśmiał się i wygodnie rozłożył na fotelu. –  Najpierw musi zdobyć twoje zaufanie, dbać, żeby nic ci się nie stało, bo nie wiem, po co byłabyś im martwa, a gdy będziesz mu bezgranicznie ufać zgodzisz się na jakiś potajemny wyjazd. Czyż nie? –  Dziewczyna przytaknęła lekko głową. – Przykro mi Nikol. Ja też na początku nie mogłem w to uwierzyć. David ma się nim zająć. Jeśli nie ufasz mi, może zaufasz jego wspólnikowi, który się do wszystkiego przyznał? –  Uniósł brew. Nikol wpatrywła się w niego oniemiała. Ufałam mu. Ja mu naprawdę ufałam, a on zamierzał mnie wykorzystać? Przehandlować?! –  To jak? Wzywać tego świadka? –  Nikol nic nie odpowiedziała. Wpatrywała się tępo w ziemię niedowierzając w słowa Szejna. Męzczyzna nagle się zamyślił, tak jak wtedy, gdy rozmawiał z Davidem.
– Nie! Nie chcę z nim rozmawiać. Ja muszę już iść. –  Wstała i ruszyła do wyjścia. Łysol zaczął się śmiać.
–  Czekaj! –  zawołał za nią. –  Mówiłem ci, że masz nigdy nikomu nie ufać w stu procentach, gdyż każdy może kłamać. Dzięki tej rozmowie przekonałem cię do tego, że Rush jest zwolennikiem Ciemnych Dni i tak poprowadziłem rozmowę, że dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy… Opowiedz mi o tych snach. –  Nikol nie wiedziała, co ma zrobić. Jej umysł był tak poplątany, że już nic nie rozumiała. Wydałam się, że jestem niezrównoważona psychicznie. Każdy może kłamać. Każdy. A więc, co teraz jest prawdą? Czy całe te moje narodziny, kasyczi, Ciemne Dni i wszystko, co mi wmawiano jest prawdą? A może tylko jednym wielkim kłamstwem? Szejn czekał cierpliwie na odpowiedź. Widział, że dziewczyna gorączkowo myśli. Nagle wybiegła z pomieszczenia, ale mężczyzna nie pobiegł za nią. Wiedział, że i tak się tego dowie.

Szła szybkim krokiem przez korytarzem. Była tylko ona i cisza. Znikąd nie dochodziły żadne głosy. Jej myśli były poplątane i zagmatwane. O mało nie zobaczyłaby rudej dziewczyny stojącej naprzeciwko niej. Znała tą kobietę. Widziała jej śmierć i to ona powiedziała jej o podmianach. Może ona znała prawdę. Muszę się dowiedzieć, czy to, co mówiła, też jest kłamstwem. Zaczęła biec w jej stronę. Ruda przekręciła się na pięcie i zaczęła uciekać.
–  Stój! Poczekaj! –  krzyczała Nikol.
Wybiegły z Markaz i skierowały się w stronę lasu. Dziewczynę zaczęło owładać wyczerpanie. Płuca ją paliły, ale dalej manewrowała między drzewami, co i raz gubiąc rudy punkt. Nagle kobieta zaczęła zwalniać. Brunetka ostatnimi siłami dobiegła do małej, znanej jej polany. Ruda ustała do niej plecami. Dziewczyna nie dała rady już biec, więc resztę odcinku do niej przebyła zwykłym krokiem.
–  Musisz… –  zaczęła, ale gdy chciała złapać ją za ramię, rudowłosa kobieta się rozpłynęła. Tak po prostu. Nikol wystraszona cofnęła rękę. Rozejrzała się dookoła, ale nigdzie nie było po niej śladu. Ja wariuję! Położyła się zmordowana biegiem na trawie, ale nie zamknęła oczu. Bała się. Ludzie tak po prostu nie rozpływają się w powietrzu jak wiatr! Złapała się za głowę i próbowała cokolwiek zrozumieć, ale tam nie było nic do rozumienia, a raczej do zaakceptowania. Brała wdech i wydech, ale oddech i tak jej się nie normował, gdyż zaczynała odczuwać strach. Chciała się jak najszybciej stamtąd zabrać, dlatego podniosła się i ruszyła do wyjścia z lasu.
“Zabij go” –  usłyszała w głowie ten sam, przerażający głos. Krzyknęła. Tego dnia nie była jakoś odważna. Za dużo! Dajcie wy mi cholerny spokój!
“Zabij go” –  szepnął jadowicie, a słowa te odbijały się od ścian jest czaszki jak echo. Dziewczynę przeszedł dreszcz przerażenia. Ustała. Wzięła głęboki wdech i próbowała się uspokoić. To wszystko, to tylko mój chory umysł, który nie nadaje się na żadne leczenie. Rozwalili mi łeb… Szybkim krokiem wyszła z lasu.


Notka:
Przepraszam, że wstawiam w niedzielę, ale jak napisałam ten rozdział byłam już tak padnięta, że nie miałam siły go sprawdzać. W zeszłym tygodniu się on nie pojawił, bo spędzałam walentynki i nie miałam czasu. W rekompensacie ten powinien być jakiś dobry, powinno się w nim dużo dziać, ale jakoś nie miałam wielkiej weny, lecz powinny być czasami takie spokojne rozdziały, żeby te z akcją się czymś wyróżniały xd Krótki, mało się w nim dzieje, jak na moje rozdziały, ale jest xD

To ja przepraszam i dziękuję z całego mojego serduszka za te ostatnie wspaniałe komentarze <3 Jesteście wielcy. Bardzo dziękuję <3



Został ostatni tydzień, żeby wziąć udział w konkursie. Moim zdaniem nagrody są całkiem fajne, ale jak na razie wiele osób się meldowało i nikt tej pracy nie wysłał, więc jeśli chcesz wygrać książkę, promocje bloga ma mojej stronie i Wittki, to jak na razie wystarczy wziąć udział, żeby wygrać. ;)
--> http://kasyczi.blogspot.com/2016/02/special-z-okazji-10-tys-wyswietlen_2.html


niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 31

– Hershey, co to znaczy, że Nika została oskarżona o zdradę? – zapytała wystraszona Nikol. Dziewczyna wiedziała, że to nic dobrego nie oznacza. Przeskakiwała nerwowo z jednej nogi na drugą.
– Weronika? – Zamyślił się na chwilę, pocierając łysinę na głowie. – Zdrada to poważne oskarżenie, ale jest nieunikniona. Odkąd manipulanci zebrali się razem jest często spotykana. – Nikol zagryzała wargę, czekając w napięciu, kiedy ten kasyczi przejdzie do rzeczy. – Przykro mi, Nikol. Hershey położył rękę na jej ramieniu. – Weronika oddała w ręce wroga twoją matkę. Ustała po ich stronie. Przekonali ją, że tak będzie lepiej i przyłączyła się do nich. – Wziął oddech i znów chwilę pomyślał, po czym spojrzał jej w oczy. – Zostanie odebrane jej stanowisko. Nie będzie już w naszych szeregach. Wojsko ją wyrzuci i  wyślą do Narodu Pierwszego, jeśli… – Podkreślił ostatnie słowo unosząc palec w górę – Jeśli po badaniach, analizach i rozmowach nadal będzie stać po stronie Ciemnych Dni zostanie zamknięta, gdyż za dużo wie. Wszystkie informacje mogą do nich trafić. – Zabrał rękę z jej ramienia. – Łącznie z tobą. – Nikol patrzyła w ziemię.
Nie mogą jej zabrać. Tylko ona mi została. Jacob, mama, przyjaciele, dom, wszystko. Wszystko mi zabrali. Nie mogą wziąć jeszcze mojej najlepszej przyjaciółki! Ruszyła do wyjścia, cały czas patrząc się w ziemię. Pożegnała się na odchodne i podziękowała za wszystkie informacje. Wyszła z Markaz, a swoje kroki pokierowała w stronę lasu. Musiała usiąść gdzieś w ciszy i zastanowić się co dalej. Muszę jakoś ich przekonać!
Sama nie wiedziała ile już tak szła. Myślała, że jest to mały lasek, ale gdy przechadzała się między drzewami nie miał on końca. Nagle wyszła z niego. Przed nią znajdowała się mała polana wielkości jej Arnemi. Rzuciła się na mech i zamknęła oczy. Przeczesała włosy ręką i wsłuchała się w ciszę. Tego właśnie potrzebowała. Leżała, słysząc tylko własny monolog myśli, które i tak do niczego się nie nadawały, bo nie umiały pomóc Nice. Usiadła sfrustrowana. Gdzie jest ta druga gwiazda? Koleś mówił, że jest nas dwoje. Dlaczego nikt tamtego nie znalazł? Zastanowiła się, a chwilę później otworzyła szeroko oczy. Najlepszy z najlepszych. Tylko bliźniaki umieją czytać sobie w myślach. Wstała jak oparzona. Rush! Rush jest tym drugim!
Nagle poczuła jakby ktoś za nią stał. Odwróciła się, ale nikogo nie zobaczyła. Czuła na sobie czyjś wzrok. Rozejrzała się dookoła, ale była tylko ona. Nagle jakby świat zwolnił. Słyszała każdy najcichszy dźwięk, ruchy małych zwierzątek. Słyszała oddech. Nie, oddechy. Kilka set oddechów. Jak w zwolnionym tempie rozejrzała się, ale nadal, pomimo wyostrzonego wzroku, nikogo nie ujrzała.
“Zginiesz”  – Usłyszała w głowie. Wystraszyła się. Serce zaczęło bić jej galopem. Oszalałam. Ruszyła w stronę lasu, a oddechy szły za nią. Odwróciła się. Próbowała wypatrzeć jakiegoś szczegółu w koronie drzew, czy za pniami, ale nikogo tam nie było. Świat przestał zwalniać i wrócił do normalnego rytmu, ale ona nadal wszystko słyszała.
“ Zginiesz” – Znów te straszny głos w głowie. Wzdrygnęła się.
– Kim jesteś? – szepnęła, stojąc w miejscu. Cisza. Wszystko ustało. Nie słyszała nawet oddechów.
“Twoją przyszłością, przeznaczeniem” – Głos w głowie też szepnął. Dziewczyna zaczęła się poważnie bać. Poruszała się szybkim krokiem. Ocierała się o konary, gałęzie i krzaki, ale nie zważała na to. Chciała jak najszybciej wydostać się z lasu.
“Nigdzie przed nami nie uciekniesz” – śmiał się, a rechot ten odbijał się od ścian jej czaszki nie pozwalając mu się wydostać.
Zostaw mnie! Wyjdź z mojej głowy! – krzyknęła, łapiąc się za nią, a jej szybki krok przerodził się w bieg. Czuła kilka set par oczu na sobie, ale gdy się rozejrzała nadal nic nie widziała. Nagle wybiegła na polanę, na której wcześniej leżała.
– Biegam w kółko. – szepnęła sama do siebie. Serce o mało nie wyleciało jej z klatki. Poczuła czyjś oddech przy swojej szyi. Odwróciła się przerażona, ale tam nadal nikogo nie było.
– Będziemy się teraz tak bawić w kotka i myszkę? – warknęła. Wzięła głęboki wdech. Chciała się opanować, gdyż w strachu nic by nie wymyśliła. Stała nieruchomo czekając na odpowiedź.
– Gdzie jesteś?! Wyjdź! Pokaż się tchórzu! – wydarła się tak, aby tamten głos ją usłyszał. Czekała, lecz odpowiedziała jej cisza, a nie echo.
“Jestem w twojej głowie. Nie pozbędziesz się mnie. Znalazłem cię skarbie, teraz jesteś moja.” – Nikol zagryzła wargę. Przytłoczona wydarzeniami całego dnia przestała się bać. Była wściekła.
– Z tego co wiem człowieka nie można posiąść, kochanie. – Splunęła. Usłyszała śmiech, ale nie wiedziała skąd on dochodził. Był wszędzie. Przed, obok i  za nią.
“Zginiesz” – szepnął głos w jej głowie.
– Powtarzasz się wiesz? – wydrwiła.
Oszalałam, ja naprawdę oszalałam. Dyskutuję z własną głową! Nagle nie mogła złapać oddechu. Zaczęła drapać szyję, aby zdjąć z siebie ręce, których tam nie było. Upadła na kolana. Przed oczami stawała jej ciemność. Rzucała się, próbowała krzyczeć. Dusiła się. Słyszała głośny szum kilkuset szeptów, z których nic nie rozumiała. Przestała się rzucać, gdyż nie miała już siły. Powieki zaczęły jej opadać.
“Do zobaczenia” – Nagle wszystko ucichło. Oddech został jej przywrócony, a ona łapczywie go łapała aż krztusząc się nim. Leżała, próbując przywrócić sercu normalne bicie, a płucom tlen. Bała się. Teraz się bała. Nagle znów słyszała czyjś oddech, ale tylko jeden. Wstała przerażona. Wpatrywała się w ciemny las spowodowany nocą. Ktoś szedł. Poczuła ogromną ulgę. To on. Zawsze jest, gdy mam problem. Czuła jak strach ją puszcza. Ruszyła biegiem w stronę chłopaka. Dawno nie ucieszyła się tak bardzo na jego widok. Gdy tylko jej wyostrzony wzrok zobaczył go, popędziła jeszcze szybciej.
– Rush! – krzyknęła. Chłopak spojrzał na nią zdezorientowany i lekko przestraszony. Nie rozumiał czemu biegnie na dodatek z środka lasu. Widział strach na jej twarzy, co jeszcze bardziej go zaniepokoiło. Rzuciła się na niego przytulając się. Brunet na początku był zdezorientowany i gotowy do boju. Rozglądał się po ciemnych kształtach lasu, ale nic nie dostrzegł.
– Co się stało Nikol? – zapytał zaniepokojony.
Pocierał jedną ręką jej plecy, a drugą obejmował ją w pasie.  Czuł ciepło na sercu, a tam, gdzie jej ciało stykało się z jego, czuł jakby przechodził do prąd. Miły prąd. Nie chciał wypuszczać jej z swoich ramion, ale na szczęście ona też nie była na to gotowa. Uśmiech wkradł się w jego kąciki, ale próbował to zamaskować. Chciał otoczyć ją ochroną, gdzie byłaby bezpieczna i nie musiałaby się bać i to go denerwowało. Chciał ją odkleić, od siebie, ale nie mógł tego zrobić, gdyż ręce go nie słuchały, tylko pocierały jej gorące plecy. Czuł na szyi jej oddech, który przyprawiał go o dreszcze tak samo, jak jej usta ledwo stykające się z jego skórą. Lekko drżała, lecz nie tylko ze strachu, ale i przez jego dłonie. Gdy już się uspokoiła odczepiła się od niego, a na jego twarz wkradł grymas niezadowolenia, którego zaraz się pozbył.
– Co się stało, Nikol? – ponowił pytanie patrząc w jej oczy. Ona skierowała swój wzrok na ściśnięte palce. Nie umiała kłamać, patrząc w te ciemne otchłanie, które ją wzywały.
– Wystraszyłam się. Usłyszałam hałas, ale to byłeś jednak ty. – Uśmiechnęła się niby zawstydzona.
– Na pewno? – zapytał podejrzliwie. Wyglądała przekonująco, ale on wiedział, kiedy kłamała.
– Na żarty. – Dla podkreślenia frustracji przewróciła oczami.
“Zabij go” – usłyszała ten głos w głowie. Nikol odskoczyła prażona. Rush spojrzał na nią zdezorientowany.
– Wszystko w porządku? – Obserwował ją bacznie, kiedy ona wystraszona rozglądała się wokoło.
– Nie. – powiedziała cicho. – To znaczy tak! – poprawiła się szybko.
“Zabij go.” – Dziewczyna stanęła bliżej chłopaka.  Znów zaczęła słyszeć kilkaset oddechów.
– Miałeś iść sobie. – szepnęła. Zdziwiony Rush nie wiedział, o co chodzi.
Co? – Nikol zapomniała, że on ją słyszy.
– Nic. – Chłopak wiedział, że coś jest nie tak. Jej oddech był przyśpieszony, a ona sama rozglądała się w napięciu.
– To oni, prawda? – zapytał powoli. Nikol spojrzała na niego zdziwiona. Czyżby on też to słyszał?
– Uciekaj! – krzyknął Rush i zaczął biec. Zdezorientowana najpierw stała, ale po chwili  ruszyła na nim. Nie wiedziała czemu uciekają. Bała się. Bała się o siebie i o chłopaka. Gnała ile sił w nogach. Po jakimś czasie płuca paliły ją z wycieńczenia, a ona nadal znajdowała się za nim. Obejrzała się, ale nikogo nadal nie widziała. Przerażenie ściskało ją za gardło, przez co jeszcze szybciej się męczyła. Czuła, że ktoś biegnie za nimi. Czuła to. Nagle świat jakby zwolnił. Lekkość ogarnęła jej ciało. Poczuła, jakby była wiatrem, wichurą przewracającą drzewa. Zaczęła szybciej biec. Rush wyglądał, jakby poruszał się pod wodą. Wszystko takie było. Powolne i ciężkie. Nawet dźwięki. Wybiegła z lasu, a chwilę później zalazła się przy Markaz. Nagle wszystko wróciło do normalności.
Zatrzymała się i padła na kolana, a w głowie czuła potworny ból. Płomień lizał jej czaszkę od środka, ale jej nie rozrywał, tak jak po walce. Kilka minut później zdyszany  Rush znalazł się obok niej. Nie wiedział, o co chodzi. Nagle przypomniała mu się taka sytuacja po walce. Nerwowo wcisnął rękę do kieszeni i wyciągnął takiego samego robocika, jak kiedyś Hershey. Złapał za jej rękę, ale nie było to takie proste, gdyż wyrywała mu się i chciała powrócić w stare miejsce, lecz on by dużo silniejszy i w końcu umieścił go na jej ręce. Po chwili znalazł swój punkt i wstrzyknął substancję. Dziewczyna zaczęła się uspokajać, a ból zelżał do zwykłej migreny. Chwilę później zupełnie znikł. Nikol, potwornie zmęczona, zaczęła opadać na ziemię, lecz Rush sprawnie ją złapał i oparł o swój tors. Był bardzo zdenerwowany. Bał się o dziewczynę. Siedzieli tak w ciszy. Żadno się nie odezwało. Nikol dochodziła do siebie, a Rush czujnie ją obserwował w napięciu. Nagle zaczęła się podnosić.
– Musimy uciekać. Oni zaraz tu mogą być. – wychrypiała. Odchrząknęła pozbywając się chrypy. Rush czuł, jak robi mu się lżej, a napięcie go opuszcza. Tak się cieszył, że wszystko z nią dobrze, że zaczął się śmiać. Ona popatrzyła na niego zdezorientowana. Powinniśmy uciekać, a ten się śmieje?
– Z czego się cieszysz? – zapytała stojąc już na nogach. Czuła jak wracają jej siły. Rush podrapał się po głowie.
Po prostu chciałem zobaczyć jak biegasz. – Znów zaczął się śmiać, kiedy zobaczył oburzony wyraz twarzy Nikol. – Jestem po ogromnym wrażeniem. – powiedział już poważnie. – Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Tak szybko uciekałaś, że stałaś się rozmazaną plamą! – Gestykulował niedowierzająco, ale Nikol miała to gdzieś. Patrzyła groźnie mu w oczy, stojąc przed nim, co wyglądało komicznie, gdyż była ona drobnej postury i ledwo dosięgała mu do brody.
– A chcesz zobaczyć jak się biję? – warknęła.
Rush zaczął się śmiać rozbawiony. Chciała mu zadać szybki cios w szyję, ale on złapał ją za rękę. Wolną dłoń chciała mu wepchnąć w oczy, a kolano w krocze, lecz Rush sprawnie unieruchomił jej drugą rękę i obrócił tak, że przylegała mu do torsu, a jej prawa ręka znajdowała się przy lewym boku, a lewa przy prawym. On mocno trzymał ją za nadgarstki, ale tak, żeby nie zrobić jej krzywdy. Szarpała się, a Rush zachichotał. Przyłożył swoje usta do jej ucha.
– Jeszcze nie jesteś najlepszą z najlepszych. – szepnął, a jego miętowy oddech owiał jej szyję, przez co przeszedł ją przyjemny dreszcz. Rush trzymał swoją głowę przy jej, jakby chciał jej jeszcze coś powiedzieć, lecz on rozkoszował się chwilą.
– Rush, nie wiedziałem, że z ciebie taki męski bokser. – Usłyszeli śmiech Shella. Chłopak zawstydzony szybko puścił dziewczynę ze swoich ramion. Skierował na niego wrogie spojrzenie. Nikol myślała, że Rush zaraz się rzuci na Shella. Chciała uniknąć ich następnej przyjacielskiej rozmowy.
– Shell idziesz do mnie? Miałeś mi dokończyć tą historię o twojej ostatniej misji. – Pociągnęła chłopaka za rękę, a on nie opierał się jej, tylko posłusznie ruszył  z uśmiechem na twarzy. Obejrzała się na Rusha, który zabijał jej przyjaciela wzrokiem, a w jego oczach kipiał gniew. Ruszyła szybszym krokiem, żeby tylko za nimi nie poszedł, bo wyglądał jakby chciał roztrzaskać twarz Shella o beton.  Shell odwrócił się i na odchodne wysłał mu buziaka, ale nie chciała już patrzeć na twarz Rusha, tylko pociągnęła chłopaka za rękę i wysłała mu upominający uśmiech.


Rush stanął przed Arnemi Nikol. Nogi same go tam przyniosły. Lepiej, żebym sprawdził jak się czuje, bo w końcu znów miała atak bólu głowy. Tak, tak, wmawiaj sobie idioto, może poczujesz się lepiej. – kłócił się z myślami.  Przewrócił oczami i przesunął dłonią po czytniku.
Poczuł ucisk w sercu kiedy zobaczył, jak leży pół przytomna. Zaraz znalazł się przy jej łóżku. Przyłożył dłoń do jej czoła i poczuł ogromne ciepło na skórze. Zatroskany, odgarnął jej włosy z twarzy.
– Nikol. Księżniczko, co się stało? Gdzie Shell? – zapytał zmartwiony. Dziewczyna miała lekko uchylone oczy, które wyczerpywały swoje siły
– Poszedł na swoją zmianę. – szepnęła tak cicho, że Rush ledwo ją usłyszał. Poczuł jeszcze większy gniew w stosunku do tego chłopka. Ja ten pedał mógł ją zostawić w takim stanie?! – krzyczał w myślach.
– Nie denerwuj się. Musiał. – Dotknęła palcami jego dłoni, a po jego ciele rozszedł się tak przyjemny dreszcz, że zgubił wątek swoich myśli, ale dziewczyna zaraz zabrała swoje palce i zatkała nimi usta, gdyż zaczęła kaszleć. Rush szybko wstał i podszedł do Vijotas namo, żeby wyciągnąć coś na zbicie gorączki i uleczenie jej. Rush spojrzał na nią i poczuł ucisk w klatce. Przykeił jej do czoła plaster i czekał, ale nic się nie działo. Nikol nadal była rozpalona. Zaklął pod nosem, a ona spojrzała na niego z pytaniem w oczach. Pogłaskał ją po włosach, a ona rozpływała się pod jego dotykiem, lecz szybko zabrał dłoń.
– Muszę iść po Hersheya. – Wstał i już był przy wyjściu, kiedy usłyszał jej szept, ale nic nie zrozumiał, dlatego podszedł i znów znalazł się przy jej twarzy.
– Co powiedziałaś? – Zmarszczył brwi i próbował się wsłuchać w odpowiedź, którą miała zaraz powiedzieć.
– On tu był. Podał mi coś do połknięcia, a niedługo przed nim przyszedł Szejn i położył mi tego małego robocika na plecach. – Po tej długiej wypowiedzi zamknęła oczy i oddychała ciężko. Rush jeszcze raz analizował jej odpowiedź. Nie rozumiał, o co w tym chodzi, co oni mogli jej podać. Chciał się jeszcze coś dopytać, ale dziewczyna już spała. Rush przetarł twarz dłońmi. Po kilku minutach patrzenia na nią jej ciało ogarnęły drgawki.


Nikol siedziała na łące. Przed nią stała kobieta w białej sukience i ciemnych włosach. Była dużo niższa od dziewczyny i jak jej się zdawało o wiele starsza. Widziała jej plecy, gdyż wpatrzona była w otchłań nieba przed sobą.
– Mama… – szepnęła dziewczyna. Po jej twarzy zaczęły płynąć łzy radości, tęsknoty i bólu. Czuła, jak wnętrzności jej się ściskały, a wewnątrz wszystko w niej krzyczało z radości, że ją widzi. Wstała i chciała do niej podbiec i ją przytulić. Nie wypuszczać już nigdy. Powiedzieć jej, jak bardzo ją kocha i jak bardzo za nią tęskni, jak jej potrzebuje, lecz nie mogła tego zrobić. Nie mogła się ruszyć.
Mamo, to ja, Nikol. Słyszysz mnie? – wyłkała. Kobieta się nie odezwała. Dziewczyna chciała się rzucać, krzyczeć, ale tylko siedziała, a z jej ust wydobywało się powietrze.
– Nie możesz nikomu ufać Nikol. Musisz pomóc kasyczi zdobyć wolność. Niech wyjdą z uścisku tych, którzy uważają się za lepszych. Daj im wolność córeczko. Daj im w końcu żyć, oddychać. Daj im normalne życie. Ale pamiętaj… – Nagle podszedł do kobiety jej sobowtór i strzelił jej w głowę. Kobieta upadła, a cała łąka zaczęła tonąć we krwi. Nikol dostała furii. Czuła potworny ból w klatce piersiowej. Chciała krzyczeć i rzucić się na kobietę, która ją zabiła. Wydrapać jej oczy i zabić. Podbiec do matki i zacząć ją ratować, ale ona mogła tylko siedzieć i patrzeć. Gniew, nienawiść i miłość miotały nią, ale tylko w środku, gdyż ona nie mogła się ruszyć, aby to pokazać. Łzy zaczynały ją dusić. Nagle poczuła uścisk na nadgarstkach.
– Nikol, Nikol obudź się! To tylko sen! – Słyszała krzyk Rusha. – To tylko sen, księżniczko. – szeptał.
Nagle się obudziła. Znajdowała się w jego ramionach, a on ją kołysał próbując ją uspokoić, a raczej siebie. Widziała strach na jego twarzy i czuła to w jego uścisku. Serce jej waliło, jak po przebiegnięciu maratonu. Cała twarz była mokra od łez, a w sercu nadal czuła pustkę i ból. Kołysali się  tak chwilę uspokajając oboje. Powieki Nikol znów robiły się ciężkie. Bała się zasnąć, ale sen sam za nią zdecydował.


Znajdowała się w ciemnym pomieszczeniu. Nic nie widziała. Czuła tylko potworne zimno i ból całego ciała. Smród ranił jej nozdrza. Jej nogi i ręce były przykute do jakiejś płaskiej powierzchni, na której leżała. Przerażenie owładnęło jej ciałem. Zaczęła krzyczeć, ale jej gardło nie pozwalało na to za długo, gdyż już było całe zdarte,  ciało zmęczone. Poczuła, że ktoś stoi za jej głową.
– K–kkim jesteś? – wydukała. Cała drżała ze strachu. Odpowiedziała jej cisza. Obcy się poruszył.
“Nie pamiętasz mnie skarbie?” – Usłyszała w głowie. Przeraziła się, gdyż dobrze znała ten głos, a on nie oznaczał nic dobrego.




NOTKA:
Może nie sobota, ale niedziela... no może nie niedziela, bo jest 00:03 xd Nigdy wyrobić się nie mogę! A więc jak widzicie zaszalałam O.O Aż sama jestem w szoku. Siedziałam i pisałam ten rozdział, bez jakiegoś wielkiego pomysłu. Bałam się, że będzie za krótko a tu patrz! Na 5 stron się rozpisałam, gdzie zazwyczaj wychodzi na 3. Mam nadzieję, że wam się spodoba, gdyż trochę inny niż zazwyczaj (chyba xd ). 
Buziaki xx


Zapraszam na bloga -> http://aloohaparadise.blogspot.com/

ZAPRASZAM DO UDZIAŁU W KONKURSIE!!!!! FAJNE NAGRODY!!!   –> LINK DO KONKURSU


Żulę o komentarze <3 Wiem, że nie zawsze jest czas na komentowanie, ale wystarczy jedno słowo PRZECZYTANE i dla mnie jest to naprawdę wiele, wiele ( aż za wiele xd ( niedługo mnie osadzą w zakładzie psychiatrycznym O.O))  RADOCHY!



 I chciałam bardzo was przeprosić, gdyż na każdym blogu mam jakieś zaległości, ale mam ferie i nie ma mnie w domu. Jak wrócę zaraz zabiorę się za nadrabianie :* 

sobota, 6 lutego 2016

Nowy rozdział

Nie wiem jak będzie dzisiaj z rozdziałem, gdyż nie ma mnie w domu. Postaram się go dziś wstawić, ale jeśli go nie będzie to pojawi się w niedzielę lub w poniedziałek, lecz spróbuję go dzisiaj napisać ;)

środa, 3 lutego 2016

Rozdział 30

– Jak to zrobiłaś? – zadał pytanie David, oparty o swoje biurko, z założonymi rękoma na piersi.
– Już mówiłam. Nie mam pojęcia. – Zirytowana Nikol gestykulowała rękoma, siedząc na fotelu przed mężczyzną. – Gdy weszłam na sale czas zwolnił, słyszałam każdy możliwy dźwięk, wiedziałam o każdym jej ruchu i dostałam gigantycznej siły. Nie byłam sobą, a po całej akcji myślałam, że moja głowa jest rozpruwana na pół. – Wzdrygnęła się. – Dosłownie. – dodała, patrząc w nieufne oczy, najpierw Davida, potem Szejna.
– Hmm… – mruknął David, unosząc lekko brodę. Zamyślił się za chwilę. – A co z myślami Rusha? Gdy obudziłaś się w laboratorium powiedziałaś to samo, ale wspomniałaś, że słyszałaś jego myśli. – Nikol spuściła wzrok na swoje ściśnięte dłonie. – Czy zdarzało się to już kiedyś? – David czujnie ją obserwował.
Dziewczyna zagryzła wargę i po chwili się odezwała.
– Nie. – Mężczyzna uśmiechnął się chytrze, po czym zerknął na Szejna.
Ten lekko kiwnął głową.
– Kiedy to się zdarzyło? – zapytał David, siadając wygodnie w swoim fotelu.
Nikol przewróciła oczami i westchnęła.
– Mówiłam, że nigdy mi się to nie zdarzyło. – powiedziała, nadal patrząc na ściśnięte dłonie. David uderzył pięścią o biurko.
– Patrz mi w oczy, kiedy do mnie mówisz! – krzyknął.
Nikol wystraszyła się. Jeszcze mocniej zacisnęła palce. Przełknęła ślinę i wyprostowała się, a jej wzrok był utkwiony w oczach, których się bała. Córka chyba nie powinna  bać się , że jej własny ojciec jej coś zrobi.
– Kiedy się to zdarzyło? – powtórzył głośniejszym tonem.
Nikol, sztywna jak struna, nie odezwała się. Nie mogła mu tego powiedzieć. Twarz Davida nagle stężała, a zamiast irytacji pojawiła się na niej powaga i profesjonalność.
– Szejn, przedstaw proszę, mojej dobrze wychowanej córce, informacje o Ciemnych Dniach. Niech wie, co może zniszczyć, nie mówiąc nam o wszystkim. – Wstał, popatrzył na nią z wyniosłością i ruszył do wyjścia, a w pomieszczeniu było słychać tylko cichutki stukot jego butów.
Nikol zacisnęła wargi, a wzrok znów zwróciła na swoje dłonie. Była taka podekscytowana, jak i przestraszona, że może się w końcu dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego cały czas oni mówią, że Ciemne Dni są złe, a tamci, że dobre? Siedzieli tak chwilę w ciszy.
– Kiedy ktoś do ciebie mówi też masz na niego patrzeć. To, co teraz robisz, jest brakiem szacunku wobec mnie. – odezwał się Szejn profesjonalnym tonem, lecz spokojnym.
Nikol przygryzła wargę i pokierowała swój wzrok na niego, trochę zirytowana tymi zasadami dobrego wychowania. W domu zrobiłaby na przekór. Właśnie,  w domu…  Do oczu napłynęły jej łzy na wspomnienie miasta, To-czi i wszystkiego, co z domem związane, a zwłaszcza matki.
– Musisz się nauczyć przestać płakać. Płacz jest słabością, którą nie możesz okazywać, gdyż ten, kto na twoją słabość patrzy, może się okazać twoi wrogiem. Wojownik, nie może okazywać za dużo uczuć. – Nikol przewróciła oczami i otarła policzki. Stwory z kamienia.
– Świat potrzebuje przywódcy. – zaczął Szejn.


Jedna osoba może rządzić niesprawiedliwie. Społeczeństwo chce decydować o sobie. Im więcej osób przy władzy, tym więcej nieporozumień i zamętu. U kasyczi rządzi pięć osób. Wybrano piątkę, która najbardziej odznaczała się cechami: sprawiedliwości, pokory, litości, siły, mądrości, sprytu, przebaczenia i zarządzania. Kasyczi zostali podzieleni na Narody, czyli tak, jak ludzie na Niemców, Francuzów, Polaków.
– Jest nas o wiele mniej niż ludzi. – Zatrzymał się na chwilę. – Ale znasz nasze pochodzenie, że niewielu poszło za drugą grupą.
Każdy z piątki dostał swój Naród, którym zarządzał. Jeśli w życie miało zostać coś wtoczone, najpierw musiała zgodzić się Wielka Piątka. Dopiero potem decydowali kasyczi. Był to genialny system. Przetrwał wieki, ale nie wszystkim się on podobał.
– Każdy ma dar. Każdy. U ludzi talenty są mniej widoczne i nie każdy je widzi. U kasyczi wszyscy wiedzą, w czym są bardzo dobrzy. – powiedział z dumą. – Jedni do walk, inni do nauki, a jeszcze inni do manipulacji i tak dalej.
Zebrała się grupa kasyczi, którzy mają talent do manipulacji i przekonywania. Zgromadzili oni innych i opowiedzieli o swoich poglądach, że dlaczego Wielka Piątka ma być lepsza od nich? Przecież każdy by mógł być jednym z nich. Przekonali do siebie cały Naród, a nawet kasyczi z innych nacji.
– Pewnego dnia dokonali zamachu na swojego władcę. – Nikol spojrzała na Szejna zaniepokojona. Wiedziała, że to nie mogło nic dobrego znaczyć. Słuchała w napięciu i przyglądała się, jak w jego oczach pojawiał się smutek na obrazy wspomnień.
Wszyscy. Cały naród wziął udział w zamachu, a nawet więcej. Pokonali zabezpieczenia, wielu zginęło.  Zamordowali własnego przywódcę. Byli wolni, czyli mogli zrobić wszystko. Nikt im niczego nie zakazał. Tworzyli własne zasady. Pozbyli się następnego członka Wielkiej Piątki i tak z pięciu pozostało ich trzech. Próbowali coś z tym zrobić. Nic nie podziałało. Ani rozmowy, ani groźby czy siły zbrojne. Było ich zbyt wielu. Teraz napadają na pozostałe Narody, a ci, którzy nie przyłączają się do nich, są obłupiani z żywności, majątków i wszystkiego, co mają, lecz nie jest za wielu takich nieszczęśników, gdyż większości podoba się taki układ jaki im przedstawiają. Pozostała trójka zbudowała mur wokół swojego Narodu.
– Lecz pamiętaj Nikol. – powiedział poważnie, głęboko zaglądając jej w oczy. – Wszystko da się zniszczyć. – Dziewczyna oddychała trochę szybciej niż normalnie. – Teraz wszędzie panuje zamęt. Wyobraź sobie sytuację, że tworzysz grupę, a oni mają coś zdziałać. – Kiwnęła głową. – Co się dzieje, jeśli nie mają przywódcy? On musi być zawsze. Musi być osoba, która pokieruję całą grupą, bo inaczej każdy robi, co chce. – Szejn westchnął, a w jego oczach pojawił się ból. – Tak jest teraz za murem. Kasyczi robią co im się żywnie podoba. Panuje totalny chaos. Przed murem jest głód, choroby i strach, że oni mogą znów napadać na nich. Powstańcy zabrali wszystko. Zyskali wszystkie nasze tereny, budynki, naszych ludzi. Oni uważają, że żyje im się lepiej bez władzy, kiedy sami żądzą swoim życiem i coraz więcej osób też tak myśli. I to jest przerażające. – W pomieszczeniu zapadła cisza. Nikol miała w głowie wir myśli. Była przerażona tym, co usłyszała. Nie wiedziała co myśleć. Cały czas wpajano mi do głowy, że Ciemne Dni są dobre, ale czym one właściwie są?
– Co nazywacie Ciemnymi Dniami? – zapytała, nie patrząc na Szejna, ale miała to gdzieś. Próbowała to wszystko ogarnąć. Próbowała zrozumieć kto mówi prawdę, co jest dobre. W końcu tyle razy słyszała Nie ufaj nikomu.”, ale od kogo? Od której partii?
– Tak zostały nazwane początki powstania. Dni śmierci obu z Wielkiej Piątki. – Szejn czekał na następne pytania. Wiedział, że dziewczyna będzie miała ich sporo. Ona nadal jednego nie rozumiała.
– Po co jestem wam potrzebna? – Zadawała te pytanie od początku, gdy Jacob ją porwał, ale nigdy nie dostała zadowalającej odpowiedzi, którą mogłaby zrozumieć.
– Dwójka wiedział, że nadchodzi jego koniec. Gdy przed wejściem znaleźli się Powstańcy, skontaktował się z Piątką. Powiedział Na świat przyjdą niemożliwe zrodzeni. Oni dadzą światu sprawiedliwość, lecz…”– Nikol wpatrywała się w niego z zaparty tchem, natomiast on, duszą nie był razem z nią. – W tym momencie został naładowany tysiącem pocisków. – Zatrzymał się na chwilę. – Ostatnim jego słowem było drugiego”. – Nikol zaczęła gorączkowo myśleć. PrzyjDĄ? ZrodzENI? To jest przecież liczba mnoga! – Dziesięć lat później urodziłaś się ty. Niemożliwie zrodzona. Kasyczi i człowiek? Nie, to jest niemożliwe. Oni myślą, że robią dobrze, a ty masz wyzwolić tych sprzed muru. Wtedy nastanie na świecie sprawiedliwość. My cię nie oddamy, dlatego potrzebna im twoja matka, żebyś mogła z nimi porozmawiać, a oni, żeby mogli cię przekonać do swoich poglądów. – Nikol pomyślała chwilę.
– Wytłumacz mi jeszcze jedną rzecz. – Spojrzała mu w oczy. – Dlaczego, jak przyjechałam mówiliście, że oni chcą mnie zabić? – Zmarszczyła czoło.
– A nie kombinowałabyś, jak się wydostać, gdybyśmy powiedzieli ci, że próbujemy cię przeciągnąć na naszą stronę? Kto cię porwał z ośrodka? My. Może i był to ich teren, i to oni próbowali cię do siebie zabrać, i próbować zrobić to samo co my, ale nam bardziej nie ufałaś. Miałaś pewność, że my cię porwaliśmy, a co do nich, miałaś pewne wahania. Wiemy, że próbują cię przekabacić na swoją stronę, ale dzięki temu, nam bardziej ufasz. – Dziewczyna zrobiła wielkie oczy i zastanawiała się, czy to głupi, a może i dobry pomysł.
– Wiesz, że okłamując mnie, mam do was mniejsze zaufanie? – Wyrzuciła ręce do góry.
Kłamstwo jest dobre, ale zależy w jakiej sprawie. Przyznaj, że nie ufałaś nam. Teraz znasz prawdę i już wiesz, co wybrać. – Spojrzał na nią pytająco.
Przed oczami stanęła jej matka, a raczej coś na jej zarys, gdyż nadal nie pamiętała twarzy znajomych ani bliskich. Nie chciała, żeby stała się jej krzywda. Chciała, żeby wszyscy jej pół pobratymcy nie tęsknili za bliskimi tak jak ona. Żeby zaznali spokoju, którego ona tak bardzo pragnie.
– Dobra, pomogę wam. Nie wiem jakim cudem, ale to zrobię. – powiedziała poważnie, stojąc.
Wahała się tej decyzji i nadal nie była jej pewna, lecz nie pokazała mu tego.
Na twarzy Szejna pojawił się lekki uśmiech.


Nikol wyszła z gabinetu Davida po tym, jak Szejn zostawił ją z własnymi myślami. Miała już wszystko obmyślone, lecz nadal wahała się komu ma ufać i czy komukolwiek powinna. Niby oni źle robią, że pozwalają sobie na wszystko, ale tym od muru nie za dobrze się żyje i jest ich tylko garstka. Może tamci naprawdę są szczęśliwi? Gdy szła korytarzem, pogrążona w myślach, usłyszała głos, który tak bardzo od dawna chciała usłyszeć. Po policzku ze szczęścia poleciała jej łza, kiedy Nika biegła w jej stronę, krzycząc jej imię, ale uśmiech szybko zszedł z jej twarzy, kiedy zobaczyła roztrzęsioną, przerażoną twarz przyjaciółki.
– Nikol, próbowałam. Ja naprawdę próbowałam! Chroniłam ją, ale oni ją zabrali. – wykrzykiwała zrozpaczona Nika.
Nikol nie rozumiała, o co jej chodzi. Złapała za ramiona przyjaciółkę i próbowała mówić spokojnie, ale głos jej drżał z przerażenia.
– Weronika, co się stało. Kogo zabrali? – Nika obejrzała się wystraszona za siebie. Obie słyszały czyjeś kroki.
– Twoją matkę! – pisnęła. – Ale oni są dobrzy. Nikol, Ciemne Dni są dobre. Nie możesz nikomu ufać, bo tu wszędzie są zdrajcy. Nikomu!  Rozumiesz?! Nikomu. Ciemne Dni są dobre. – szeptała, a Nikol ledwo ją zrozumiała.
Serce jej biło galopem. Poczuła mdłości, a na jej oczy naszła mgła.
– Weroniko Joy, zostajesz aresztowana za zdradę Narodu! – krzyknął, z końca korytarza Członek Pokoju, celując w dziewczynę bronią.


Nikol krzyknęła przerażona, a chwilę później Nika leżała przy jej stopach.


Notka:
O to rozdział specjalny z okazji 10 000 wyświetleń. Miałam go dodać 2.02 lub 3.02, ale zaczęłam późno pisać i tak jest 1:05, więc można powiedzieć, że wstawiłam po terminie xd Przepraszam was za to. Jeszcze raz z całego serca wam dziękuję za te wyświetlenia. Wiem, że jest was trochę, ale szkoda, że się nie odzywacie.

Niech każdy kto przeczyta ten rozdział zostawi po sobie, chociaż krótki ślad. Proszę! 

Mówiłam już, że jesteście cudowni? <3 
Może być mało logiczne i takie jakie jest, ale późna pora robi swoje C:

Zapraszam do zajrzenia na blog: http://aloohaparadise.blogspot.com/ 



Zapraszam do udziału w konkursie. Macie miesiąc, więc jak znajdziecie kiedyś chwilkę czasu, to naskrobcie coś i mi wyślijcie, bo nic nie kosztuje to, a można wygrać ciekawe nagrody! :D