niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 20

Nikol od dawna nie widziała Rusha. Chłopak się do niej nie zbliżał. Długo nie miała żadnych treningów, dopóki nie doszła do siebie. Jej mentorem został Szejn. Więcej widziała się z Jacobem niż wcześniej, ale to już nie była ta sama więź.
Weronika wyjechała na jakąś akcję, ale gdy dziewczyna pytała w jakiej sprawie nikt nie chciał jej nic powiedzieć.
Trochę tęskniła za Rushem. Nie widziała go od momentu, gdy wyszła z Med. Może on też pojechał na jakąś misję? Nikt nie chce mi powiedzieć. Moje życie to monotonia. Z Arnemi na szkolenie, ze szkolenia do Arnemi. Czasami rozmawiała z ojcem. Nie przypomniała sobie rzeczy, które zaginęły w jej pamięci np. twarzy ojca ani matki. W tamtych miejscach miała wielką czarną dziurę.
Denerwowało ją, że nikt jej nic nie mówi. Kiedy pytała, o to co umie, o przeszłość, o matkę, nikt nie chce dać jej odpowiedzi, a zwłaszcza jeśli chodzi o Rusha. Nikol zaczynała się martwić, że może ojciec mu coś zrobił. Odpędzała tą myśl. W końcu obiecał.
Dziś miała test wysokości. Szejn nie chciał jej powiedzieć co to będzie. Wyjawił tylko, że sprawdzi jej równowagę, strach i jeden z lęków człowieka. Myślała, że wezmą ją na jakąś górę i postawią na krawędzi, żeby spojrzała w dół, ale takiego czegoś się nie spodziewała.
Znalazła się przy tysiąc metrowym, stalowym słupie. Przeraziła się, gdy tylko go zobaczyła. Potężny pręt na samym czubku miał przyczepioną grubą linę, która kończyła się  trzysta metrów dalej przymocowana do takiego samego słupa.
– I j-ja m-mam p-p-po tym przejść? – wydukała przerażona. Oni chcą mnie zabić.  
– Z zabezpieczeniem. Nie martw się. Jeśli się potkniesz to nic ci się nie stanie. Najpierw musisz wejść po przyczepionej  drabince, a następnie przejść po tej linie na drugi słup. Kiedy się tam znajdziesz, skoczysz. – mówił to, jakby uczył ją otwierać jogurt. SKOCZYĆ?! CO?! Serce zaczęło jej walić galopem. Jak to skoczyć?!
– N-n-nie zrobię t-t-t-tego. Nie skoczę!! – pisnęła. – Nie wejdę tam, nie przejdę i nie skoczę! Nie jestem ptakiem! Nie jestem taka jak wy, że sobie skoczę z tysiąca metrów i nie zostanie po mnie mokra plama! – zaczęła wymachiwać rękoma wycofując się. Nagle dziewczyna zauważyła Davida. Czuła jak kamień spada jej z serca. Podbiegła do niego.
– On chce mnie zabić. Błagam zabierz mnie stąd. Jeśli uważasz się za mojego ojca zabierz mnie stąd! – krzyczała. Nogi jej trzęsły się jak galareta, a szczęka zaczęła o siebie uderzać. David złapał ją na wyciągnięcie ramion i popatrzył jej w oczy.
– Nie masz się czego bać. Lęk przed wysokością jest normalny u człowieka. Rozumiem to. Jednak ty nie jesteś człowiekiem. Nie jesteś kasyczi. Jesteś kimś innym. – posłał jej uśmiech pełen dumy.
– On chce żebym skoczyła! – krzyknęła przerażona jak i oburzona wskazując na stalową rurkę.
– Z uprzężą Niki. Z uprzężą. Tak będzie szybciej. – znów się do niej uśmiechnął.
– Jesteście chorzy. – Nikol bała się. Bardzo się bała. Zaczęła biec, ale zaraz została złapana przez ojca. Dziewczyna krzyczała i wyrywała się, ale on był dużo silniejszy. Zaczęła płakać. Szejn przypiął jej jedną, cienką linkę. Oni chcą mnie zabić. Szarpała się, kopała, ale oni kliknęli guzik i została wciągnięta tak, żeby nie dotykała podłoża, ale żeby miała do pokonania długi dystans na drabince. Przeraziła się, gdy spojrzała w dół. Była jakieś dwadzieścia metrów nad ziemią. Po jej policzkach popłynęły łzy. Trzęsącymi rękoma złapała się drabinki. Aby zejść muszę iść na górę. Przestała spoglądać na to co było pod nią. Szła coraz wyżej. Po kilkudziesięciu metrach nie miała już siły. Ręce miała całe skostniałe i obolałe. Chciała postawić stopę na następny szczebelek, ale jej się poślizgnęła i dziewczyna zaświsnęła osiemdziesiąt metrów nad ziemią, trzymając się szczebelka dwoma rękoma. Zaczęła krzyczeć. Próbowała nie patrzeć w dól. Patrz w górę, Nikol patrz w górę! Przerażona traciła władzę w dłoniach. Nie miała już siły . Próbowała zaczepić się nogami o szczebelki, ale nie mogła. Rurka wyślizgnęła jej się z ręki. Zawisła trzymając się tylko jedną. Krzyczała szlochając. Nie miała już siły złapać się drugą dłonią. Drugą puściła rurkę i zaczęła spadać. Wrzeszczała przerażona. Poczuła wszystko w kręgosłupie. Łzy i prędkość  zamazały jej widok. Nagle poczuła szarpnięcie. Jej ciało poczuło ogromną siłę odrzutu. Leciała przez chwilę w górę, potem znowu w dół i tak zaczęła zwalniać. Gdy linka się uspokoiła jej ciałem wstrząsnęły torsje. Mężczyźni szybko odczepili ją. Nie miała władzy w nogach, żeby samej ustać. David trzymał ją taką trzęsącą się i przerażoną. Zaczęła wymiotować. Otarła usta i płakała dalej. W tragicznym stanie David  podniósł ją i zaczął iść. Ona zamknęła oczy i czekała aż to wszystko się skończy. Czekała aż się obudzi, ale tak się nie stało. Ona naprawdę spadała.
Obudziła się w swoim Arnemi. Wiedziała, że to wszystko to nie był przerażający koszmar. Oni naprawdę jej to zrobili. Gdy leżąc w łóżku powoli dochodziła do siebie, po niewyobrażalnej traumie, zapragnęła, żeby jednak szkolił ją  Rush. Może i chłopak ją poniżał, był bardzo wymagający, ale nie był chorym psycholem. Wiedziałby, że nie dałaby sobie rady. Szkoliłby ją powoli. Pierwszy raz lubiła to, że w nią nie wierzył. Jestem zwykłym człowiekiem, zrozumiejcie to! Rush to wiedział. Oni, nie przyjmują tego do wiadomości. Chcę z powrotem Rusha. Po kilku godzinach, gdy dała radę wstać, doprowadziła się do porządku i ruszyła do gabinetu ojca. Zapukała cicho i weszła. Uśmiechnął się do niej, gdy ją zobaczył.
– Wyglądasz o wiele lepiej. – powiedział ciepło i zaprosił ją ruchem ręki, żeby usiadła.
– Chcę  Rusha z powrotem. – powiedziała stanowczo patrząc mu o oczy, identyczne jak jej.
– Nie ma takiej opcji – jego ton z ciepłego przeszedł w poważny, oschły. David założył ręce na piersi i rozsiadł się wygodniej.
– Nie chcę ćwiczyć z Szejnem. – nadal patrzyła mu w oczy
– A ja nie chcę, żeby trenował się Rush. – zagrzmiał.
– Nie zamierzam stawiać się na szkoleniu ani wykonywać poleceń. – powiedziała zła.
– A myślisz, że nie mamy środków, abyś to zrobiła dobrowolnie? – zaśmiał się. Dziewczyna spojrzała na niego wielkimi oczami.
– Własną córkę chcesz faszerować prochami, aby stała się twoim robotem? – nie dowierzała w jego słowa – Zawsze możesz mnie dać na Posłuszeństwo. W końcu nie jestem posłuszna. – jej oschły ton potęgował złość Davida, której nie okazywał. Miał ochotę uderzyć w biurko, ale przybrał maskę dowódcy.
– Nie. Wystarczy parę środków. – Nikol wstała gwałtownie i wyszła zdenerwowana. Wściekła ruszyła poszukać Jacoba. Jedynej osoby przyjaźnie jej nastawionej, chociaż od niedawna nie wiedziała, czy nie przypominał jej Davida.
Miała już dość tamtego miejsca. Miała dość ich wszystkich. Nadal nie wiedziała, co się dzieje z jej matką. Cały czas krążyła w jej myślach. Nikt nie chciał udzielić jej odpowiedzi.  Po wielu poszukiwaniach znalazła do w bibliotece. Była tam od miesiąca, a zwiedziła tylko kilka pomieszczeń, które znajdowały się wzdłuż jednego korytarza. Wpadła jak burza. Jacob posłał jej zimny uśmiech, ostatnio była to u niego norma, a ona nie rozumiała dlaczego.
–Co się stało, że trzaskasz piorunami? – podszedł do niej odkładając książkę na miejsce.
– Słyszałeś jakie wyzwanie zrobił mi ojciec z Szejnem?! Oni to nazywają troską? Słyszałeś co się stało?! Oni są chorzy! Nie wiem, czy jakiś psychiatra by im jeszcze pomógł! – wykrzykiwała.
– Słyszałem. Nie wiem czemu się denerwujesz. Każdy z kasyczi przechodził to. – wzruszył ramionami.
– Chcę ci przypomnieć, że nie jestem jedną z was. – powiedziała sucho i ostro. – Jestem człowiekiem.
– No nie wiem czy człowiek może samemu wyleczyć się kiedy jego narządy są porozrywane, ale okey. – znów wzruszył ramionami. Nikol już  zaczynało to denerwować. Miał mnie wspierać! Przyznać mi rację!  A on co?! Zgadza się z nimi?!
– Chcę Rusha jako mentora – powiedziała. Jacob zareagował tak samo jak David. Spojrzał się na nią poważnie i sucho.
– Nie ma takiej opcji. – Nawet założył ręce na piersi!
– Dlaczego?! Dlaczego jesteś przeciwko mnie! Powinieneś mnie wspierać i pomóc mi w problemie, a ty jesteś jak mój ojciec. Mam już dość jednego. Proszę, ułatw mi życie i zamorduj tego drugiego. Ja chcę znowu Jacoba. Jacoba z przeszłości! Bądź normalny! – zaczęła krzyczeć. Tak bardzo miała już dosyć tego wszystkiego. Była zmęczona tym miejscem, tymi chorymi osobami. Mam dość!
– Nikol przeszłość to przeszłość. Teraz jest przyszłość i teraźniejszość. Musisz przestać patrzeć w przeszłość i zająć się teraźniejszością oraz popatrzeć jakie konsekwencje  będą miały twoje czyny  w przyszłości. – powiedział formalnie. Dziewczyna krzyknęła. Już ją głowa bolała od nich wszystkich. – Rush nie jest dla ciebie odpowiedni. Jest niebezpieczny, niezdrowy. – Nikol otworzyła szeroko oczy i zaczęła się śmiać.
– A niby to co robi David i Szejn jest bezpieczne? Wiesz co on mi powiedział? Jeśli nie będę się słuchać, to nafaszeruje mnie chemią, żebym była posłuszna. To co on robi myślisz, że jest bezpieczne i zdrowe?! – śmiała się. Śmiała się, bo już nie wiedziała czy ma płakać, czy krzyczeć. – Gdzie on jest? – spytała, ale Jacob nic nie powiedział. Patrzył się tylko na nią bez słowa. Dziewczyna wkurzona spojrzała na niego ze złością. – Dziękuję za pomoc. Sama go znajdę. – i wszyła jeszcze gorzej wściekła.

Norka:
Patrzcie 4 rozdziały w weekend :D Jeszcze nie miałam takiej weny. Mogłabym pisać, dalej, ale mam gości i nie wypada a szkoda. Mam nadzieję, że nie uleci. Czekam z niecierpliwością na komentarze.

Powiedzcie czy dobra ta wena czy słaba ;) Czekam!! :D

6 komentarzy:

  1. Jak mi nie dasz jeszcze dziś kolejnego rozdziału to zamienię się w Davida i nafaszeruje Cię prochami, żebyś pisała dalej.
    Jak mi nie dasz kolejnego rozdziały jeszcze dzisiaj, to zamienię się w Szejna i zepchnę Cię z pgromnego słupa, ale bez zabezpieczenia.
    Jak mi nie dasz jeszcze dzisiaj koljenego rozdziału, to zamienię w Jakoba i Cię zostawię.
    Jak mi nie dasz jeszcze dzisiaj kolejnego rozdziału to zostanę sobą - i po prostu przestanę się do Ciebie odzywać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wzruszyłam się <3 Napiszę, może nawet dwa jak oczy mi na to pozwolą <3

      Usuń
  2. Dlaczego nikt nie chce, by Rush nadal był mentorem Nikol? Ja go tak lubię. Każdy popełnia błędy, bez jaj! Powinni być bardziej pobłażliwi. Zdenerwowałam się xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah, to troskliwy ojczulek, a może nie ojczulek, martwi się, żeby jej się nic nie stało. ;D

      Usuń
  3. " z szkolenia do Arnemi." - "ze" szkolenia, jak już.
    "Nie skoczę!! – psiknęła" - "pisnęła" :)

    No pomimo, że aż tyle napisałaś przez weekend, to nie dodawałabym ich tak prędko. Nie zanudzaj czytelników, lepiej dać im czas i mniej i regularniej coś dodawać, niż zalatywać falą postów.

    Jacob nareszcie jest taki, jaki powinien być wobec pyskatej Nikol ^^ Bardzo mi się podoba jego postawa. Nareszcie coś przeciwko wielkiej księżniczce, dla której wszyscy zawsze są, pomogą, doradzą i będą super.
    Wydaje mi się, że charakter Nikol raczej nie pozwoliłby jej na AŻ TAKIE haniebne moim zdaniem zachowanie podczas szkolenia. No spoko, wysoko i naprawdę ciężkie zadanie, ale żeby aż tak dramatyzowała? Wydawało mi się, że nadałaś jej nieco twardszy charakter.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patyy pisała ze mną i mówiła żebym pisała to pisałam i wstawiałam jej. Myślę, że jak się coś podoba to raczej wow ale fajnie na dłużej można czytać.

      Nikol przedstawiam jako normalną dziewczynę, za którą się uważa. Ona ma lęk wysokości, wię myślę, że jej zachowanie było oczywiste. Szejn mówił, że bedzie musiała pokonać jeden z czestych lęków czlowieka. Zauważ, że nadal nie wiadomo kim ona dokładnie jest po za tym, że jej ciało szybko i skutecznie się regeneruje. Cały czas oswaja się z sytuacją.

      Dzięki za komentarz ;)

      Usuń