środa, 30 grudnia 2015

Podsumowanie roku 2015

     Hejka, jako że jutro sylwester, a ja nie będę miała za bardzo czasu, to wstawiam ten post już dzisiaj.

     Na samym początku życzę wam, żeby rok 2016 był dużo lepszy niż 2015. Więcej wolnego czasu co niektórym, więcej kasy ( ta zawsze się przyda xD ), więcej szczęścia, miłości i wszystkiego co dobre.
Niech blogi będą coraz lepsze, a czytelnicy przybywali hurtowo :*
Niech wam komentarze przybywają, a dla tych, co nie mogą się doczekać u mnie nowego rozdziału, niech pojawiają się nowe częściej i będą coraz lepsze.

     Sobie życzę, żeby was przybywało, a moje dzieło stawało się coraz lepsze ;D
   
     A więc wszystkiego najlepszego w roku 2016!
Udanej imprezy lub seansu przed telewizorem :D




Blog powstał: 15.11.2014 r. 

Rok
      2014
        2015
Łączna liczba wyświetleń
      1294
        8080
Łączna liczba postów
   17
     42
Łączna liczba komentarzy
 ( bez uwzględnienia moich odpowiedzi)


     31


    138
Średnia wyświetleń jednego dnia

Ok. 10

Ok. 60
            
Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu            



   306


   2010


     W 2014 roku blog był kilka razy zawieszony. Zupełnie nie chciało mi się go prowadzić, gdyż nie było was tylu. Naprawdę jestem z siebie i was dumna i to dzięki WAM. Naprawdę bardzo dziękuję. Nie zdajecie sobie sprawy ile to dla mnie znaczy. Jesteście wielcy, tyle wam powiem. Najlepsi. Kilka razy sprawdzałam, w jakie statystyki patrzę, ale nie! To naprawdę moje! Wiem, że  Kasyczi nie jest znane, ani nie ma 100 czytelników, ale mi wystarczycie wy ( z ankiety, którą zrobiłam miesiąc czy dwa temu wynika, że jest was 14 ). Jesteście moją małą rodziną. Dziękuję bardzo, że jesteście.

     Dobra koniec mojej paplaniny, ale jeszcze tylko podziękuję czytelniczkom i jednemu czytelnikowi, którzy się udzielali w komentarzach. Dziękuję Carry, Agnieszce Nowak, Patyy i anonimkowi Bartkowi. Jesteście cudowni i dziękuję za waszą cudowną pracę, bo bez waszych poprawień i miłych słów nie pisałabym dzisiaj tego postu. 

     Dobra naprawdę kończę, ale jeszcze raz bardzo dziękuję i genialnego sylwestra. Niech ten rok 2016 będzie lepszy niż 2015 ! :D


     Tu macie linki do świetnych blogów czytelników, którzy wspierali i ganili mnie swoimi komentarzami :D

Patyy : http://lofreee.blogspot.com/

sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 24

Nikol wyskoczyła z łóżka jak oparzona. Przez całe ciało przechodziły jej dreszcze. Oddech miała szybki i niespokojny. Szczękała zębami. Była cała spocona. Nie wiedziała co się dzieje i dlaczego była tak roztrzęsiona. Głowa paliła ją. Złapała się za nią obiema rękoma. Nogi miała jak z waty. Czuła jakby jej ciało było ciepłą plasteliną. Nie miała siły stać. Nogi się pod nią załamały i spadła tyłkiem na ziemię.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Znajdowała się w swoim Arnemi.
Nagle przypomniała sobie sen. Czy to był sen...? Nie wyglądało to jak zwykłe obrazy podczas snu... Skuliła się i dotknęła gorącym czołem o podłogę. Próbowała uspokoić oddech, ale całe jej działo nadal drżało.
Usłyszała głośny pisk. Zerwała się na równe nogi. Spojrzała na Vijotas namo, z którego dochodził denerwujący dźwięk. Na rażąco białym  ekranie pojawiły się czarne litery układające się w słowa “ Podczas szkolenia z Rushem Członkowie Pokoju przyjdą po niego i będą chcieli go podmienić. Nikt nie może się dowiedzieć, że o tym wiesz, nawet on. Rush wcale nie jest d” i nagle ekran zrobił się czarny.
Nikol zastanawiała się czemu ostatnie słowo nie zostało dokończone.  Co mogło oznaczać...? Dobry...? Rush wcale nie jest dobry...? Denerwujący? Nie to bez sensu... Co oznaczało ostatnie, niedokończone słowo? Zaraz, zaraz… Przecież ja nie mam szkolenia z Rushem! Chyba, że chodziło temu komuś o Szejna... Dziś mam się z nim spotkać. Następna osoba ma zostać podmieniona. Nie wiem już komu ufać. Dziewczyna znów usiadła na ziemi. Wplotła dłonie we włosy i zaczęła je ciągnąć. Co ja mam zrobić?! Co mam zrobić z tą informacją?! Nagle wstała, z wielkimi oczami, jakby się sparzyła. Hershey. W rzeczach z poprzedniego dnia, wybiegła z Arnemi i ruszyła do biblioteki, bo on zawsze tam był.


Wpadła do pomieszczenia. Zobaczyła mężczyznę studiującego jakąś książkę. Zerknął na nią zaciekawiony. Wiedział, że do niego przyjdzie.
– Hershey musisz mi pomóc i wyjaśnić wiele rzeczy.  – podbiegła do niego  –Co znaczyło... – nie dane jej było dokończyć, gdyż tym momencie mężczyzna zatkał dłonią jej usta. Nikol spojrzała na niego wystraszona, ale on poważny wskazał najpierw na ścianę, a potem na uszy. Ściany mają uszy… Ale ja muszę wyciągnąć od niego te informacje! Muszę mu to powiedzieć!
Nagle do pomieszczenia wszedł Rush. Spojrzał zdziwiony na Hersheya i Nikol. Ręka z ust dziewczyny została szybko usunięta.
– Co robicie?  – zapytał zaciekawiony z uniesionymi brwiami. Chłopak podszedł do nich i ustał oczekując odpowiedzi.
– Właśnie zamierzałem powiedzieć Nikol o tym, co wczoraj ustaliliśmy.  – powiedział spokojnie, a potem zwrócił się do brunetki  – Rush chce cię szkolić, ale nie może tego robić formalnie, więc będzie to w tajemnicy.
– Będę cię przygotowywał do szkolenia z Szejnem. On preferuje naukę na błędach, ale jak masz się nauczyć na błędach, skoro nie wiesz, gdzie ten błąd był.  – powiedział poirytowany. Podczas szkolenia z Rushem…
– Kiedy?  – zapytała.
– Od zaraz, tylko się przebierz.  – powiedział Rush z uśmiechem, mierząc ją wzrokiem. Na policzki dziewczyny wpełzł rumieniec i ruszyła do swojego Arnemi.
– W sali, gdzie kiedyś ze mną ćwiczyłaś  – zawołał za nią.


Nikol weszła do znanego jej pomieszczenia. Nic się tam nie zmieniło. Chłopak uśmiechnął się do niej gdy tylko ją zobaczył. Co mu jest? Jeszcze nie widziałam, żeby się do mnie uśmiechał. Brunetka odwzajemniła się tym samym i podeszła do niego. Jest taki przystojny… Zapatrzyła się w jego ciemne oczy, które wydawały się czarne. Usłyszała jego parsknięcie. Szybko odwróciła wzrok, a jej policzki znów zrobiły się czerwone. Zagryzła wargę i próbowała patrzeć wszędzie tylko nie na niego.
– Szejn chce znów wystawić cię na walkę. Chcę żebyś poznała parę chwytów, dzięki czemu zdobędziesz jakiekolwiek szanse.  – znów jej posłał uśmiech. Woo myślałam, że walnie jakąś zgryźliwą uwagą, a on się jeszcze do mnie uśmiecha. Czy oni go już nie podmienili?
– Czemu wyszedłeś?  – zapytała. Popatrzył się w jej   oczy i powiedział cicho.
– Nie mogłem na to patrzeć, nie mogłem patrzeć jak cierpisz, a ja nie mogłem nic zrobić.  – Nikol wstrząsnęły te słowa. Nie spodziewała się tego. Poczuła ciepło na sercu.  – Zawsze mogłem oglądać czyjeś cierpienie, ale gdy widzę je u ciebie..., czuję to samo.  – Jego głos zszedł do szeptu. W oczach Nikol zakręciła się łza. Rush znajdował się bardzo blisko niej. Dziewczyna zrobiła krok i przytuliła się do niego. Chłopak zesztywniał. Stał tak skamieniały nie wiedząc co ma zrobić. Patrzył na nią zdziwiony nie wiedząc co powiedzieć. Nikol szybko odkleiła się od niego i zagryzła ze zdenerwowaniem wargę. Jej twarz pokryła się purpurą. Co ty idiotko robisz?! Porąbało cię do końca?! Debilka! Idiotka! Ogarnij się ofermo! Co cię podkusiło tępa dzido!
– Przepraszam  – jej głos był denerwująco wysoki. Rush przeczesał włosy dłonią. Jak gdyby nic się nie stało, przyłożył dwa palce do swoich oczu.
– Na początek możesz wsadzić jej palce w oczy.  – Następnie ustał przed nią w rozkroku i złączył przedramiona.
– Jeśli zrobisz tak, to zablokujesz uderzenie w klatkę piersiową czy twarz i jednocześnie możesz zadać cios nogą w bok.  – pokazał jej ręką gdzie  – Walniesz wtedy w nerki, przez co przeciwnik, jeśli nie jest odporny na ból, powinien paść na kolana. Wtedy masz ułatwioną robotę.  – Nikol, nadal czerwona i zawstydzona, zrobiła tak jak on. Nie patrzyła mu w oczy przez całe ćwiczenie. Lekko kopnęła go tak jak jej pokazał, a on upadł na ziemię.
– Potem kopiesz w plecy i siadasz na niej. Wykręcasz rękę wbijając łokieć w plecy. Staraj się nie dostać nogami i ręką. Możesz ją przygnieść jedną nogą, a drugą jej nogi.  Połóż się, to ci pokażę.  – dziewczyna spojrzała na niego niepewnie  – Nie martw się, nie zrobię ci krzywdy.  – powiedział z uniesionymi dłońmi. Nikol położyła się, a on delikatnie ujął ją za nadgarstek. Poczuła jakby w tamtym miejscu przeszył ją lekki, ciepły prąd. Rush najlżej jak mógł wykręcił jej rękę.
– Jak zrobisz to mocniej to bardzo zaboli.   – lekko dotknął butem jej drugą dłoń i nogą jej nogi.  Pochylił się. Znajdował się tuż przy jej uchu. Czuła jego ciepły oddech na swojej skórze. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Uśmiech wpełzł mu na twarz i oblizał usta.
– Teraz ty  – szepnął.
Rush położył się. Nikol niepewnie złapała go za nadgarstek. Uśmiechnął się i zagryzł wargę. Szybko ją złapał i przewrócił tak, że teraz ona znajdowała się na ziemi twarzą do niego. Jego ręce rozstawione były po bokach jej głowy. Patrzył w jej oczy. Serce dziewczyny zaczęło szybciej bić. Jego oczy przeszywały ją na wylot. Znów przeszedł ją przyjemny dreszcz. Jego twarz była niedaleko jej... Słyszała jego szybki oddech… Nagle do pomieszczenia wpadło kilku Strażników Pokoju. Rush szybko wstał, a twarz Nikol kolejny raz tego dnia pokryła się purpurą.
– Rush Struk, musisz z nami iść. David cię wzywa.  – powiedział jeden z mężczyzn. W głowie Nikol zapaliło się czerwone światełko. Oni chcą go podmienić… Zabiją go...  Nikol zerwała się na równe nogi. Chciała krzyknąć, żeby nie szedł z nimi, ale oni nie mogli się dowiedzieć, że ona wie. Rush spojrzał zaniepokojony na nią, ale ruszył w stronę wyjścia. Nikol nie wiedziała co zrobić. Krzyczała w myślach. Wytężyła umysł. Chciała pobiec za nim i powiedzieć mu, żeby nie szedł z nimi. Nagle w głowie Rush usłyszał jej krzyk “Zostań! Nie idź! Oni chcą cię zabić! Nie spotkasz się z Dawidem!”. Odwrócił się zaszokowany i zobaczył jej zrozpaczoną twarz.


Notka:

Mimo, że święta to jak sobota nowy rozdział :D
Szukałam weny, poszłam na spacer, zmokłam i coś mi przyszło do głowy. Chyba trochę nudny moim zdaniem, ale to już wy ocenicie :D

środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 23

Zdenerwowana Nikol szła do swojego Arnemi. Siedziała tam w ciemności. Myślała. Myślała jak bardzo nienawidzi tego miejsca. Jak ma go dosyć. Jak te istoty są okrutne. Kim jest jej ojciec. Myślałam, że kocha mnie jak kiedyś. Myślałam, że będzie jak dawniej, ale nie. On jest inny. Jest gorszy, niż gdy nas zostawił. Jest potworem. Mama nigdy by mnie nie na coś takiego nie naraziła. Nigdy. Mamy teraz tu nie ma. Może nigdy nie będzie, bo ja nie poradzę sobie z tym wszystkim. Mamo, przepraszam. Po policzkach zaczęły płynąć jej  łzy. Nie wiedziała, który już raz płacze,  odkąd tam trafiła. Z takimi myślami w głowie zasnęła.


Nic nie widziała, ale słyszała przerażający, gruby głos.
Myślałaś, że ode mnie uciekniesz?
Ode mnie nie da się uciec.
Nigdy.
Zawsze będę obok. Zawsze.
Będę cię nawiedzać w snach.
Kiedyś i w myślach.
Zawsze będę przy tobie.
Będę jak przy znanej Ci dziewczynce.
Ona też nigdy się mnie nie pozbyła.
Nawet po śmierci.
Jestem z nią.
Zawsze.
A teraz wstań i powiedz.
Czy jestem inna?
Zobacz różnicę.


Dziewczyna obudziła się zalana potem. Oddychała szybko. Przeczesała mokre włosy ręką. Nigdy nie miała koszmarów, ale teraz zdarzały jej się je często. Zawsze podobne. Chciała się przytulić, ale nie miała nawet koca. Wstała i ruszyła do łazienki z myślą, co mogły oznaczać ostatnie słowa koszmaru.
Gdy wyszła już ogarnięta, do jej Arnemi wszedł Szejn. Krew się w niej zagotowała, gdy tylko go zobaczyła.
– Chodź. Dosyć wylegiwania się. Masz. – powiedział poważnie i podał jej przylegający do ciała kombinezon z uciągliwego materiału.
Ona posłusznie przebrała się. Gdy wyszła z łazienki ruszył w stronę Wolnego, nie patrząc czy ona idzie za nim. Dziewczyna zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech, ale poszła za nim. Droga do pomieszczenia, w którym miała ćwiczyć odbyła się w ciszy. Nikol nie lubiła tego miejsca. Zauważyła duże zgromadzenie. Wszyscy spojrzeli się na nią, gdy tylko się zjawiła. Szejn prowadził ją w środek ludu, gdzie czekała na nią duża, wysoka, kwadratowa mata.
– Chcę zobaczyć jak się bijesz i przy okazji podszkolisz się. Zasady są takie. Dopóki jedna z was nie zemdleje albo nie spadnie - nie ma końca. Zrozumiano? – Szejn uniósł brwi i spojrzał na nią oczekując odpowiedzi. Nikol tylko lekko pokiwała głową. Ona mnie zabije.
– Przecież ja nie znam żadnych chwytów. Biłam się trzy razy w życiu! Z czego dwie akcje były, gdy byłam dzieckiem. Ona mnie rozkwasi! – powiedziała wystraszona.
–Więc masz okazję się nauczyć. A teraz właź. – jego obojętny ton zdenerwował Nikol.
Chciała się kłócić, ale została podniesiona i postawiona na wysokiej macie, która dosięgała jej do ramion. Rozwali mi głowę, gdy mnie zrzuci. Ustała na miękkich nogach i się rozejrzała. Było tam dużo kasyczi. W tłumie zauważyła poważnego Rusha, który w oczach miał niepokój i niezadowolenie. Ręce skrzyżował na piersi i patrzył się na nią ze wsparciem. Gdy kasyczi zaczęli wiwatować obejrzała się. Na matę weszła drobna, mierząca ponad dwa metry dziewczyna, a może już kobieta. Uśmiechała się wyniośle. W Nikol wezbrała się odwaga. Jak nigdy.
Kobiety zbliżyły się do siebie. Nikol czekała na jakiś znak, czy coś zaczynającego bójkę, ale gdy tylko do niej podeszła otrzymała porządnego sierpowego w szczękę. Nikol padła na ziemię łapiąc się za miejsce ogromnego bólu, ale nie miała czasu nad nim rozpaczać. Gwałtownie przekręciła się na bok, a tam gdzie przed chwilą był jej nos, znalazła się pięć przeciwniczki. Ucieszyła się, lecz zaraz kobieta rzuciła się na nią, wbijając jej łokieć w brzuch. Nikol zabrakło powietrza. Poczuła porażający ból. Zaczęła krzyczeć. Nagle tamta usiadła na nią okrakiem i okładała ją po twarzy.  Nikol usłyszała, że ktoś wchodzi na matę i zarządza chwilę przerwy. Zdziwiona kobieta zeszła z brunetki. Całe jej ciało emanowało bólem. Nie miała siły się poruszyć. Pochylała się nad nią rozmazana twarz. Ktoś zaczął ją sadzać, ale jej ciało, było takie obolałe, że Nikol sama nie miała siły utrzymać się w tej pozycji. Spojrzała się na twarz wybawcy. Rush, trzymał ją na wyciągnięcie ramion.
– Nikol, Nikol… Musisz walczyć. To jest amatorka. Może nie dasz rady jej pokonać, ale uderz ją w szyję. Masz tak kombinować, żeby walnąć ją w szyje. Słyszysz, ty mnie chociaż? – zapytał zaniepokojony. Ona lekko pokiwała głową. Rush zdenerwowany przeczesał włosy ręką. Nie wiedział jak ma jej pomóc. Jej ciało zaczynało robić się sine. Nie mógł na to patrzeć. Nadal ją trzymał w pozycji siedzącej, gdyż ona na to nie miała siły.
– Wypad Rush! Nie przeszkadzaj! Niedługo będziesz się bił! Daj się pobawić innym! – ktoś krzyczał ze wzburzonego tłumu.
– Wierzę w ciebie. Jak nigdy. Wierzę, że Ci się uda. – znów przeczesał włosy ręką i podniósł ją do pionu. – Atakuj pierwsza. – Rush spojrzał na nią ostatni raz i zszedł z maty.
Obolała Nikol ledwo trzymała się na nogach. Zobaczyła, że zbliża się do niej przeciwniczka. Brunetka chciała uderzyć tak jak mówił Rush, ale tamta zrobiła unik i podcięła Nikol nogi. Dziewczyna spojrzała na podniecony tłum. Szukała wzrokiem Rusha, ale ten szedł w stronę wyjścia. Kobieta ją podniosła i rzuciła w stronę kasyczi. Nikt jej nie złapał. Mocno uderzyła głową o twardą powierzchnię. Zabrakło jej tlenu, ale nie odczuła bólu. W ogóle go nie czuła. Wszyscy zaczęli wiwatować. Nikol podniosła rękę i dotknęła tyłu głowy, a następnie podniosła przed oczy. Zobaczyła całą dłoń w krwi. Kasyczi zaczęli się nad nią pochylać, ale ona już straciła przytomność.
Obudziła się w laboratorium. Nic ją nie bolało po za głową. Pulsowała jak podczas nieznośnej migreny. Obejrzała swoje ciało.  Nie zauważyła ani jednego siniaka czy zadrapania.
– Nie ma żadnego śladu. – przestraszyła się, gdy usłyszała z boku głos Hersheya. – Byłaś cała sina i opuchnięta. Z wielu miejsc na ciele lała ci się krew, a teraz nie masz nawet małego zabarwienia na skórze. Twoja twarz wygląda idealnie jak zwykle. – podszedł do niej. Nikol zauważyła w jego dłoni dużą strzykawkę. – Nie bój się. To tylko delikatnie zaboli. – uśmiechnął się złowrogo. Dziewczyna chciała uciec, ale zaraz została unieruchomiona.  Szarpała się krzycząc, lecz to nic nie dało. Poczuła na szyi bolesne ukłucie i płyn w żyłach. Już się nie wierciła. Leżała spokojnie, a jej powieki zamknęły się.


– Nikol… Nikol… Nikol, mam mało czasu – widziała twarz rudej kobiety, znajdującej się w metalowej bazie komputerowej.  Co i raz niespokojnie oglądała się na zamknięte, stalowe drzwi. – Jesteś nie z tymi co trzeba. Zostaliśmy napadnięci, a oni powysyłali swoich kasyczi na miejsce naszych. Większość nie ma pojęcia o tym, że to nie jesteśmy my. Spróbujemy cię stamtąd wyciągnąć. Zostałaś porwana. Jestem od tych, u których znalazłaś się na początku. Uprowadził cię Jacob, ale ten Jacob, którego znasz teraz, to nie jest Jacob z przeszłości. Prawdziwy Jacob jest u nas. Z nami. Bezpieczny tak jak David. Próbujemy przedostać też twoją mamę, ale oni cały czas nas obserwują. Nie martw się nie damy jej skrzywdzić. – kobieta znów obejrzała się na drzwi.–  Cały czas próbują cię zabić, robiąc na tobie eksperymenty. Hershey ostatnio chciał cię do nas przewieźć, ale jeden z nich mu przeszkodził. Weronika jest niczego nie świadoma. Też znajduje się  pod ich stałą opieką. Wszystko mają dokładnie zaplanowane. Myślą, że my nic o nich nie wiemy, ale mamy swoje wtyki. – ktoś walił w stalowe drzwi krzycząc. Zdenerwowana kobieta zaczęła mówić jeszcze szybciej – Będziemy próbować cię przewieźć. Pamiętaj, nie bez powodu nie pamiętasz twarzy. Wszystko ma swoje znaczenie. Rush… – nagle przeciwnicy dostali się do pomieszczenia i rzucili się na kobietę. Zaczęła krzyczeć. – Nie ufaj nikomu! Pamiętaj! Nikomu nie ufaj! – Nagle przed oczami Nikol stanęła ciemność i zielony napis “połączenie zostało przerwane”.



NOTKA:

Pragnę podziękować za wyświetlenia i komentarze :D Naprawdę bardzo wam dziękuję!!

Mam odczucie, że znajduje się tu dużo błędów, więc Carry i Agnieszka Nowak, będzie się do czego czepiać haha i dziękuję za wasze czepialstwo. :*


Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :D

sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 22

Rush zaczął się budzić. Chciał się poruszyć, ale czuł coś na sobie. Szybko otworzył oczy i zobaczył wtuloną w niego Nikol. Dziewczyna wyglądała bardzo uroczo. Uśmiechnął się i odkleił od siebie jej ciałko. Poruszyła się niespokojnie, ale spała dalej. Wstał i przeciągnął się. Pierwszy raz był tak wypoczęty. Rzadko kiedy zdarzało mu się spać bez koszmaru, a jeśli się to zdarzało to i tak budził się często w nocy. Zaśmiał się w duchu i spojrzał na nią. Była taka piękna. Niech ja tylko ich dorwę..., pomyślał wkurzony. Zacisnął pięści. Nie chciał wychodzić, ale musiał.
– Nie dam cię skrzywdzić Księżniczko – szepnął. Odwrócił się i cicho wyszedł, oglądając się ostatni raz.


Gdy Nikol się obudziła nie znalazła obok siebie chłopaka. Zrobiło jej się smutno. Miała mdłości, na myśl o poprzednim dniu. Musiała znaleźć ojca. Natychmiast. Weszła do Markaz i ruszyła w stronę gabinetu Davida.
– Nikol… – usłyszała za swoimi plecami. Serce jej się ścisnęło. Tak dobrze znała ten głos. Odwróciła się i ujrzała Weronikę ze łzami w oczach. Dziewczyna stała nie wierząc w to co widzi.
–Nika. – wszystkie emocje wyszły z Nikol. Do oczu napłynęły jej łzy. Tak bardzo za nią tęskniła. Nie miała nikogo oprócz niej, a ona wyjechała na jakąś misję. Nikt nie chciał jej powiedzieć nawet kiedy wróci.
–Ty żyjesz – wychrypiała Weronika, a po jej policzkach poleciały łzy. – Myślałam, że jesteś martwa. – wyłkała. Nikol podbiegła do niej i wpadła w jej ramiona. Obie płakały ściskając się.
– Proszę nie rób mi tego nigdy więcej. – powiedziała Nika.
– Tęskniłam. Nie było cię. – wyłkała Nikol. – Nikt nie chciał mi powiedzieć kiedy wrócisz. Mam dość tego miejsca. Wszyscy są przeciwko mnie. Błagam zabierz mnie stąd. Zabierz mnie do domu. – wszystkie emocje kumulowane w sobie wyszły z brunetki. Było jej tak ciężko.
– Wracam z twojego domu. – powiedziała blondynka, gdy już się trochę uspokoiła. Nikol puściła ją i spojrzała na nią jakby wyrosła jej druga głowa.
– Byłaś...Byłaś u mnie w domu? – nie dowierzała –Widziałaś mamę? Co z nią jest? Jak się czuje? Kiedy będę mogła ją zobaczyć? Zrobili jej coś? – mówiła szybko – Chcę się z nią zobaczyć! – krzyknęła. – Błagam. Pomóż mi się z nią zobaczyć. – szepnęła patrząc się  jej w  oczy. Nika popatrzyła na nią z politowaniem i współczuciem.
– Chciałabym, ale nie mogę. Cały czas ją obserwują. Chodzą za nią jak ogon i czekają aż się pokarzesz. – Nikol ukucnęła i schowała głowę. Weronika uklękła przy niej i zaczęła ją przytulać. – Będzie dobrze mała. Pokonasz ich wszystkich i zobaczysz mamę oraz zakończysz Ciemne Dni. Wszystko będzie piękne. Dlatego tu jesteś. Żeby pomóc nam i sobie. – blondynka uśmiechnęła się na myśl, że będzie mogła wrócić do rodziny, której nie widziała od dziesięciu lat. – Wszystko będzie piękne – westchnęła.
– Muszę z tobą porozmawiać. Chodź do mnie. – powiedziała Nikol i poszły do jej Arnemi.

Rush wszedł do biblioteki. Jak zawsze spotkał tam Hersheya. Mężczyzna się uśmiechnął do niego i przywitał.
– Hershey szukam wszędzie Szejna. Nie mogę go nigdzie znaleźć tak samo jak Davida. – powiedział Rush rozsiadając się na fotelu.
– Nie wiem, ale Davidowi to się na oczy nie pokazuj. I tak dużo nabroiłeś. – Hershey uśmiechnął się kręcąc głową. Rush popatrzył na niego nie wiedząc o co może mu chodzić. Może o akcję z Posłuszeństwem…
– Dawno to było. Chyba mu już przechodzi. – machnął ręką. Hershey parsknął śmiechem.
–Nie o tym mówię. Mam na myśli wczorajszą akcję. – Rush zmarszczył czoło. Jaką akcję? – pomyślał.
– Ty nic nie wiesz. No tak. – Hershey podrapał się po brodzie. – Przypomnij sobie co zrobiłeś w nocy. – powiedział poważnie. Rush spojrzał na niego.
– Wiesz o tym? Właśnie w tej sprawie szukam Davida. Mam nadzieję, że będę mógł ich własnoręcznie wykończyć. – zacisnął dłonie w pięści, gdy sobie wszystko przypomniał.
– To była część szkolenia. – powiedział poważnie Hershey. Rush spojrzał na niego jakby wyrosła mu druga głowa. – Ona miała sobie sama poradzić. David chciał wyciągnąć konsekwencje z twojego czynu, ale broniłem cię, że przecież nie miałeś o niczym pojęcia, dlatego cię oszczędził. – Rush czuł, że musi w coś uderzyć. Jaka hutwa, część szkolenia?! – myślał, a wszystko się w nim gotowało.
– Czyli, że mieli ją zgwałcić?! To była część jakiegoś cholernego szkolenia?! Co to miało dać?! Że zamknęłaby się w sobie i nie dałaby już do siebie dojść?! Że zaczęłaby się bać?! Mieć do nas wszystkich obrzydzenie?! Że miałaby myśli samobójcze?! Do tego chcieliście doprowadzić?! Czyj to był genialny pomysł?! David o tym wiedział?!– krzyczał.
– Uspokój się Rush. Miała sobie poradzić z napastnikami. Szejn stwierdził, że nauczy się na błędzie. Jej psychika się wzmocni i będzie miała większe zawzięcie do ćwiczeń, żeby się potem na tamtych zemścić. Davidowi spodobał się pomysł. Na początku obydwoje myśleli, że jeden napastnik może być, ale stwierdzili, że z pięcioma będzie chociaż miała jakąś trudność. Nie przyjmowali myśli, że sobie nie poradzi, ale porażka miała przynieść jeszcze lepsze efekty niż zwycięstwo, więc gdy wpadłeś i ją uratowałeś, byli naprawdę wkurzeni. Zniszczyłeś ich plan, na zrobienie z niej maszyny zemsty. – Rush miał taką ochotę wybiec stamtąd i udusić Szejna oraz Davida. Zacisnął szczękę, a potem zaczął krzyczeć z furią.
– Czy wy wszyscy straciliście rozum?! Jesteście aż takimi idiotami, żeby tak w nią wierzyć?! Kiedy zrozumiecie, że ona nie jest taka jak my?! Niedługo ją wykończycie, jak będziecie tak postępować! Nie będzie nikogo, kto zmieni przyszłość, bo macie chore ambicje! ZROZUMCIE TO! ONA JEST ZWYKŁYM CZŁOWIEKIEM!!! – wydarł się i ruszył gwałtownie do wyjścia. Gdy wychodził usłyszał tylko spokojny głos przyjaciela.
– W pełni się z tobą zgadzam.


Gdy znalazł się na korytarzu zauważył Jacoba. Chłopak podszedł do niego wzburzony.
– Masz się od niej odwalić, rozumiesz? – warknął zielonooki. Ciśnienie Rusha podniosło się jeszcze bardziej. Chciał go uderzyć, ale miał swoją godność.
– Gdyby nie ja, leżałaby na ziemi ze zrytą psychiką i podciętymi nadgarstkami. – powiedział spokojnie ciemnooki.
– Byłaby mocniejsza. Szejn coś robi. Dzięki niemu staje się odważniejsza i silniejsza. Przy tobie była słaba. Jesteś bezdusznym dupkiem, który nie dba o jej dobro. Może i chwile pocierpi, ale wyjdzie jej na korzyść, a ty co? Cały czas przeszkadzasz jej w tym. Najpierw chcesz ją zabić, a potem robisz z niej słabą, bezużyteczną dziewczynkę, człowieka, który się do niczego nie nadaje. Chcesz pokazać, że byłeś lepszy? A dzięki komu przezwycięży lęk wysokości? Przy tobie nie spadłaby ze stu metrów. Nadal byś ćwiczył jej ciało, ale nad  umysłem nie pomyślałbyś. – Spadła ze stu metrów?! – Rush był wstrząśnięty jego słowami. Jego nerwica wzrastała. – Jeszcze słowo, a zaryje twarzą o beton.
– Jesteś bezużyteczny. Nie nadajesz się na mentora. Twój tytuł najlepszego spadł. Twoja duma cierpi. Zostaw ją w spokoju, a wyjdzie lepiej dla ciebie. – Jacob splunął na Rusha. Przegiął. Jego wewnętrzny balonik gniewu został roztrzaskany na najmniejsze kawałki. Ciemnooki podciął mu nogi w czasie kiedy go popchnął. Usiadł na nim okrakiem i wykręcił mu rękę. Jacob był silny i dobry w bójkach, ale nie bez powodu Rush dostał swój tytuł. Zielonooki dostał sierpowym w szczękę. Zawył z bólu. Chłopak wstał i chciał odejść zostawiając tak Jacoba, ale on się nie poddał. Złapał go za nogę i chciał przewrócić, lecz Rush podskoczył i kopnął go w brzuch.
– Jeśli kiedyś będziesz chciał podskoczyć oficerowi, przemyśl to, bo następnym razem już nie będziesz miał takiej okazji. – warknął i splunął na leżącego, zwijającego się z bólu Jacoba.


Nikol chciała porozmawiać z Rushem. Czuła, że musi mu podziękować. Gdyby nie on… Znów zrobiło jej się niedobrze. Cały czas czuła na sobie ich dłonie. Nie wiedziała ile razy już myła swoje ciało, nadal czuła się brudna. Chciała o tym zapomnieć i już nigdy do tego nie wracać.
Weszła do Wolnego. Najpierw sprawdziła pomieszczenie do ćwiczeń. Znalazła go tam. Uderzał z furią w robota, który z nim walczył. Podeszła do niego, a on nadal ćwiczył.
– Czego chcesz? – fuknął. Nikol zdziwiła się jego zachowaniem. Myślała, że coś między nimi się zmieniło, po tamtej nocy, którą na dodatek spędził z nią, a bynajmniej tak myślała. Raczej wcześniej nigdzie nie wyszedł.
– Chciałam porozmawiać. – powiedziała niepewnie. Zatrzymał się.  Zdyszany, spojrzał na nią z drwiną.
– Księżniczka nie ma przyjaciół? – Nikol poczuła na sobie spojrzenia kasyczi –  Coś ty się tak do mnie przykleiła? Znajdź sobie zajęcie dziewczyno. Poćwicz może, bo patrząc na ostatnie zadanie z gwałtem, to słabo ci idzie. Szejn, nie nauczył cię jak się bić? A może po prostu się do tego nie nadajesz? – wydął wargi. Nikol spojrzała na niego przerażona. Szkolenie. Gwałt był szkoleniem. Oni chcieli żeby mnie zgwałcili.
– Gwałt był szkoleniem? – wydusiła z siebie. Miała zaciśnięte gardło.
– A wyobraź sobie, że tak. Dobrze, że bezużyteczny, nieświadomy Rush się zjawił co? Wykonał je za ciebie. – zaśmiał się. – Coś słaba z ciebie wojowniczka Księżniczko, że nie umiesz sobie poradzić nawet z kasyczi na lekach. – Oni chcieli, żeby mnie zgwałcili. Nikol wybiegła zdenerwowana. Mój własny ojciec na to pozwolił.
Notka:
Dziękuję bardzo za 7400 wyświetleń. Naprawdę jestem bardzo dzięki wam szczęśliwa <3

Teraz czas na żulenie komentarzy haha a więc, bardzo proszę was o jeden nawet mały komentarz ( na długich aż ręce mi się trzęsą :D ) . Wiem, że większość myśli: a po co pisać komentarz, ale dla mnie jest to naprawdę ważne. Dzięki nim dotarłam aż do 22 rozdziału. Naprawdę wam dziękuję <3





Zapraszam na mojego bloga z horrorem. --> mamoonatujest.blogspot.com


niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 21

Przeszukała wszystkie możliwe pomieszczenia jakie znała. Wiedziała, że było ich wiele więcej, ale nie wiedziała, gdzie ma przyłożyć dłoń żeby się rozsunęły. Postanowiła zobaczyć co jest na zewnątrz.
Gdy wyszła z Markaz przed nią jak zwykle stały rzędy Arnemi. Za nimi znajdował się Plac, na którym wykonywano posłuszeństwo. Po prawej też był jakiś budynek, ale jeszcze tam nie była. Po lewej wyrastał mały, słabo zalesiony lasek. Nigdy tam nie była.
Członkowie Pokoju. Oni mogą wiedzieć, gdzie jest Rush. Wbiegła do Markaz, gdzie znalazła jednego z nich.
– Przepraszam, gdzie mogę znaleźć Rusha? Wysoki brunet, z prawie czarnymi oczami. – poczuła lekkie skrępowanie, ale musiała wiedzieć, gdzie on jest. Członek Pokoju najpierw nic nie mówił. Nikol straciła nadzieję.
– Poszukaj go w jego Arnemi lub w Wolnym. – odezwał się, a dziewczyna o mało nie rzuciła mu się na szyję.
– Gdzie znajdę Wolny? – wyprężyła się i czekała spięta na odpowiedź. Może stwierdzi, że jestem zbyt natarczywa i sobie pójdzie.
– To ten budynek po prawej. – Dzięki ci litościwy człowieku! Dziewczyna ruszyła biegiem we wskazane miejsce. Gdy znalazła się zdyszana nie wiedziała jak wejść. Na pewno nie tak jak wszędzie. Zaczęła się śmiać w duchu. Przykładała dłoń gdzie popadło. Gdy powierzchnia pod jej dłonią się rozświetliła aż podskoczyła. Jej oczom ukazał się taki sam korytarz jak w Markaz. Cóż za różnorodna architektura. Gdzie ja go teraz znajdę? Tu może być dziesiątki pomieszczeń. W pełni zdesperowana zdecydowała się zrobić coś bardzo skomplikowanego. Jak ja na to wpadłam.
– Rush! – zawołała. Odezwało jej się echo. Błagam, żeby ściany nie były dźwiękoszczele, ale jednak słyszę szmery, więc może los mi sprzyja. – Rush! – spróbowała jeszcze krzycząc na całe gardło. Nagle wyszedł jakiś mężczyzna. Bardzo wysoki i przystojny jak wszyscy tam. Nikol nie mając nic innego podeszła do niego.
– Hej, jestem tu nowa i nie za bardzo wiem gdzie co znaleźć oraz jak wejść. Mógłbyś mi pokazać mniej więcej w jakich odstępach są wejścia? Chyba, że wiesz, gdzie znajdę Rusha. – Nikol uśmiechnęła się. Proszę, nie bądź poważnym dupkiem. Proszę. Popatrzył na nią zdziwiony.
– Emm, Rush powinien być tu. – wskazał na sąsiednią ścianę. – Ale mogę ci pokazać w razie czego te wejścia. – Nikol uśmiechnęła się do niego szeroko i energicznie pokiwała głową.  Po pokazaniu jej wyszedł z budynku. Dziewczyna zaczęła od wskazanego pomieszczenia.
Znajdowały się tam najróżniejsze przyrządy do walki i olbrzymie ekrany wbudowane w ściany. Pomieszczenie było ogromne. Wszędzie byli spoceni mężczyźni  i kobiety w podobnych strojach.
Nikt nie zwracał na nią uwagi. Ominęła bijących się kasyczi. O mało sama nie dostała. Nagle ktoś podciął jej nogi. Na szczęście podparła się rękoma i jej twarz została nienaruszona. Ktoś złapał ją za kostkę i przekręcił, że widziała twarz oprawcy, a raczej oprawczyni. Kobieta miała na oko ponad trzydzieści lat. Jej blond włosy były dziwnie spięte na czubku głowy. Blondynka wymierzyła jej cios w twarz, a ona z krzykiem przeturlała się na bok. Jednak te treningi coś dają. Zdążyła ustać na równe nogi, kiedy tamta popchnęła ją i znów upadła.
– Daj spokój Lori. To nowicjuszka. – usłyszały głos, którego Nikol tak dawno nie słyszała. Kobieta uśmiechnęła się łobuzersko i zamachnęła się, ale chwilę później leżała na ziemi, a na niej Rush. – Mówiłem, że to nowicjuszka. Znajdź sobie kogoś równego sobie. Ona nawet wzrostem ci nie dorównuje. – zaśmiał się. Wstał i podał jej rękę, a ona ją przyjęła. Nikol nadal leżąc na ziemi przyglądała się chłopakowi. Nic się nie zmienił. A co? Miał się zestarzeć przez tydzień?
– No dalej księżniczko, bo ktoś jeszcze będzie chciał cię przetestować. Nie chciałabyś, żeby rozkwasili ci tą piękną buźkę, co? Co by tatuś powiedział jakby zobaczył, że jego królewna ma zadrapanie na twarzyczce. Jak tam szkolenie? Popijacie zimną herbatkę, żebyś nie ucierpiała? –wyśmiewał się. Nic się nie zmienił.Nic a nic.
– A no tak. Zazdrościsz mu? A nie czekaj twoje ego ucierpiało. Ojej jaka szkoda. Już nie jesteś najlepszy? – odbiła piłeczkę.
– Przynajmniej nie muszę na ciebie patrzeć, bo za każdym razem miałem ochotę nabić ci limo. Cóż poradzić, że jesteś zbyt słaba, żebym cię ćwiczył. Nawet najlżejszego Posłuszeństwa nie była w stanie przyjąć, wymierzonego na dziecko. Co się stało po dziesięciu uderzeniach? Malutka księżniczka była cały tydzień chora, a drugi dochodziła do siebie. Co za biedactwo. Aż mi cię żal. Dobrze, że Szejn się zajął tobą to chociaż nie ubrudzisz sobie rączek. On odwali za ciebie całe szkolenie, a ty będziesz patrzeć, no bo jeszcze zaboli. – Rush wydął wargi. Rozłożył ręce i odezwał się głośniej, aby wszyscy go usłyszeli. – Moi drodzy. Proszę nie dotykać, a nawet nie patrzeć na tą małą istotkę, gdyż może jej się coś stać. Mogę wam opowiedzieć jak siłowała się z biednym workiem bokserskim. – zaczął się śmiać, a wiele osób z nim. Nikol wstała i przełknęła gulę w gardle. Spojrzała na niego nienawistnie i ruszyła do wyjścia, której towarzyszyły drwiące komentarze, a po nich wrzawy śmiechu.
– Nie wracaj tu! – krzyknął na przegnanie i wypadła wściekła.
Ruszyła do swojego Arnemi. Poczuła na swoich policzkach łzy. Sama nie wiedziała czemu. Czego ty idiotko oczekiwałaś?! Że przyjdziesz, a on podziękuje ci za uratowanie życia?! Że przytuli cię i powie, że wszystko będzie dobrze?! Że będzie się starał zostać twoim mentorem?! Jesteś żałosna. Nie dziwię się im wszystkich śmiejących się z ciebie. Nie umiesz walczyć. Jesteś niska i delikatna. Nie umiesz przyjąć na siebie Posłuszeństwa. Jesteś beznadziejna. Jesteś nikim. On ma rację. Jestem nikim.


Siedziała tak kilka godzin na łóżku rozmyślając. Co robi mama? Co by było gdybym nie pojechała na tą durną wycieczkę? Gdy już miała dość samotności i bezczynnego siedzenia. Wyszła z Arnemi. Było już bardzo późno. Nikol nie zobaczyła nikogo na zewnątrz. Przechadzała się ścieżką ciesząc się ciepłą nocą. Zauważyła, głęboko w lesie, światło. Ktoś pewnie robi ognisko. Ruszyła w tamtą stronę. Gdy była coraz bliżej słyszała salwy śmiechu i głośne rozmowy mężczyzn. Niezła imprezka. Podeszła bliżej. Zauważyła siedzących w kole kasyczi. Przed nimi świecił się kwadrat przypominający płytkę podłogową. Nie zachowywali się normalnie. Przypominali dziewczynie ludzi po alkoholu, ale ci się śmiali cały czas. Wszędzie walały się małe, szklane, cienkie rurki. Jedne z niebieskim płynem inne już opróżnione. Ustała tak przyglądając się im. Po pewnym czasie zauważyli ją.
– Hej, mała chodź tu do nas! Co tak stoisz? – zawołał jeden. Gdy się uspokoili wyglądali normalnie, a nie jak nachlani. Nikol ruszyła niepewnie do nich. Ustała skrępowana nie wiedząc co ma zrobić.
– Nie masz się czego wstydzić. Ja miał pewne rzeczy jak ty na pewno bym się nie kulił, a wręcz prostował z dumą. – powiedział jeden, a reszta zaczęła się śmiać. Nikol nie zrozumiała za bardzo o co im chodziło, a może raczej nie chciała rozumieć. Instynkt samozachowawczy mówił jej, że ma sobie iść, ale ona usiadła obok jednego, a ten objął ją ramieniem.
– Zabłąkałaś, kochanie? – szepnął jej na ucho.
– Nie, szukałam towarzystwa. – odpowiedziała skrępowana. Próbowała się trochę odsunąć, ale mężczyzna nie pozwalał jej na to. Okey, spokojnie.
– Mam niesforne myśli jak na nią patrzę a wy? – odezwał się łysy koleś oblizując usta.
– Ben jakoś nudno tu nie sądzisz?
– Oj bardzo. – łysy wstał. Popchnął kolegę , który siedział obok Nikol i sam zajął jego miejsce obejmując ją jedną ręką.
– Może zagramy w coś? – odezwał się najmłodszy z grupy pięciu mężczyzn.
– Ale jest tylko jedna. – jęczał facet, którego Ben popchnął.
– Jeden na pięciu wystarczy. – zaśmiał się łobuzersko. Czerwona lampka zapaliła się w głowie Nikol. Chciała wstać i zwiać stamtąd, ale mężczyźni trzymali ją mocno nie pozwalając na żaden ruch.  Zaczęła się bać.
– Panowie na mnie już czas. Jest późno i powinnam wracać. – głos jej  drżał.  Rozejrzała się po nich, ale oni aby łapczywie patrzyli się na nią. Poczuła rękę Bena na swoim udzie. Chciała ją zdjąć, ale on jej na to nie pozwolił. Jego dłoń szła coraz wyżej. Dziewczyna zaczęła się wyrywać, ale oni złapali ją za ręce i nogi przyszpilając do ziemi. Zaczęła krzyczeć, ale pomoc nie nadeszła. Zaczęli jej ściągać spodnie w tym samym czasie, gdy pouczyła usta jakiegoś faceta na swoich. Próbowała go odepchnąć, ale nie miała siły. Zaczęła płakać. Ugryzła go, a gdy oblech się od niej odkleił. Krzyczała dalej.
– Ugryzła mnie. – powiedział i złapał się za usta.
– Będzie ciekawiej – Poczuła kilka dłoni pod swoją bluzką w miejscu, gdzie najbardziej ich nie pragnęła. Wrzeszczała szlochając. Była przerażona tym, co miało się za chwilę wydarzyć. Kilka par rąk błądziło po jej nogach. Następny mężczyzna nachylił się, żeby ją pocałować, ale gdy był tuż przy jej ustach ktoś się na niego rzucił. Dziewczyna zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej. Usłyszała dźwięk uderzanej pięści o twarz. Dwóch innych facetów rzuciło się do pomocy koledze, a jeden nadal nie pozwalał Nikol wyjść z uścisku. Gdy obydwoje rzucili się na oprawcę chłopak odwrócił się i złapał obydwu za gardła przyszpilając ich do ziemi. W jego czarnych oczach płonęła furia. Rush. Zaczął bić obydwu na raz. Nagle wstał i wykręcił im kończyny. Facet trzymający Nikol puścił ją i zaczął uciekać, ale chłopak zaraz go dopadł i zrobił  to samo co z pozostałymi.  Przerażona i zapłakana dziewczyna złapała za swoje spodnie i naciągnęła je na nogi. Rush podbiegł do niej i uklęknął przy niej.
Ona rzuciła mu się w ramiona szlochając. Przytulił ją mocno do swojego ciała głaszcząc po głowie i plecach. Usiadł na ziemi, a ona oplotła go nogami w pasie. Jego pięści nadal były zaciśnięte. Próbował uspokoić ich drżenie. Gniew buzował w nim jak lawa w wulkanie. Chciał pozabijać ich wszystkich, ale na razie ona potrzebowała go bardziej. Wtuliła głowę w jego zagłębienie przy szyi nadal szlochając. Ściskała go mocno za szyję, a on nadal obejmował ją głaszcząc po plecach. Oparł głowę o jej i siedzieli jakiś czas w tej pozie obaj uspokajając się. Rush zamknął oczy wtulając nos w jej włosy. Zaczął wdychać śliczny zapach. Nadal miał w głowie obraz ślęczących nad nią facetów. Krew go zalewała, gdy widział ich dłonie na jej udach i jednego pochylonego nad jej głową. Zaczął mocniej ściskać pięści i zęby. Przytulił mocniej dziewczynę do siebie. Po jakiejś pół godzinie usłyszał, że przestała płakać, a jej oddech uspokoił się i wyrównał. Śpi. Rush wstał z nią na rękach i ruszył do jej Arnemi. Gdy przechodził obok jednego z oprawców miał tak wielką ochotę obciąć mu łapy i wyłupić oczy, ale nie chciał zakłócać jej snu, dlatego tylko ustał mu na dłoni, a on zawył głośno.
Gdy znalazł się przy jej Arnemi otworzył wejście. Dziewczyna się przebudziła. Położył ją i chciał wyjść, ale ona ściskała go za koszulkę. Ze łzami wyszeptała,
– Proszę, zostań ze mną. – w jej oczach widział jak bardzo tego potrzebowała. On też tego potrzebował, ale nie chciał jej wystraszyć, gdy znów będzie krzyczał w nocy. Po jej policzkach popłynęły łzy – Proszę – wydusiła z siebie. Serce mu się ścisnęło. Posunął ją i położył się obok czując, ciepło rozchodzące się w jego ciele, pochodzące z łóżka i od niej przytulonej do niego. Dziewczyna schowała głowę w jego szyi. On przytulił ją do siebie mocniej i schował twarz w jej włosach. Było mu tak błogo…
– Dziękuję. – usłyszał i zasnęła. Rush zacisnął zęby i próbował wygnać z swoich myśli obraz sprzed godziny.


Notka:
Bardzo proszę o komentarz pod tym rozdziałem. Błagam piszcie mi co było tu źle a co dobrze, bo muszę wiedzieć co poprawić później. Będę naprawdę wdzięczna <3