niedziela, 31 stycznia 2016

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 29

Wszyscy zbliżyli się do podestu. Wokół było wielkie zamieszanie. Jedni zajmowali się  zmasakrowaną przeciwniczką Nikol, a inni zgromadzili się wokół dziewczyny.
– Co to było?
– Co jej jest?
– Nikol to już raczej nie amator.
– Widzieliście, jak się poruszała?
– Ona chyba znała każdy jej krok! – Wykrzykiwał tłum, podniecony całą sytuacją. Rush przeciskał się między kasyczi, a koło Nikol był już Hershey i Szejn.
– Przejście – krzyknął na całe gardło.
Wszyscy  spojrzeli po sobie i rozeszli, aby on mógł przejść. Był cały w nerwach. W głowie miał tysiące pytań. Martwił się, gdyż krzyczała tak przeraźliwie, jakby rozcinano jej wnętrze żywcem.
– Co jej jest?! – próbował, zdenerwowany, ją przekrzyczeć, aby mógł go usłyszeć Hershey, który kładł jej właśnie na ręce robocika, przypominającego monetę. Maszyna chodziła po jej przedramieniu aż usiadła i po chwili spadła. Krzyk Nikol zaczął powoli cichnąć, a sama dziewczyna uspokajała się. Po chwili kompletnie ucichła i cała drżąc, trzymała się za głowę, w której przed chwilą był śmiertelny ból. Klęczała tak trzęsąc się jak osika. Wszyscy wpatrywali się w nią w ciszy. Rush spojrzał na Hersheya pytającym wzrokiem.
– Środki przeciwbólowe. – powiedział mężczyzna, nie odrywając od niej wzroku.
Chłopak zacisnął drżącą dłoń w pięść. W środku wszystko go ściskało. Nie wiedział czemu, ale nie mógł patrzeć na jej ból. Nagle dziewczyna przestała trzymać się za głowę, bo owładnęło nią tak potworne wycieńczenie, że nie miała siły tego robić. Jej ciało opadło bezwładnie na podłogę. Rush szybko znalazł się przy niej i podniósł jej głowę. Serce waliło mu jak młotem. Zagryzł boleśnie wargę i z zaciśniętym gardłem wpatrywał się w nią. Hershey wyciągnął z kieszeni następnego robocika i położył go na jej ręce, po czym wykonał to samo, co jego poprzednik. Rush zaniepokojony chciał mu zadać kolejne pytanie, ale mężczyzna zdążył mu na nie odpowiedzieć.
– Jej organizm jest wycieńczony. Praca serca jest potwornie przyśpieszona i ledwo oddycha. To ma dać jej sił. – Rozejrzał się po sali.
Między kasyczi zrobiło się przejście. W ich stronę szybowało podłużne szkło, na którym można by położyć dziewczynę. Między szybą a ziemią, znajdowało się pole magnetyczne, co umożliwiało jej unoszenie się. Podleciało to pod podest. Rush podniósł Nikol i położył ją na tym szkle. Zaraz, obok niej, pojawiło się pełno liczb i wykresów. Hershey kliknął coś i poduszkowiec zaczął poruszać się w stronę wyjścia. Mężczyzna, z Rushem i Szejnem, szedł szybkim krokiem przy szybującym szkle. Przestraszony chłopak patrzył na wyniki wyświetlające się przy jej ciele. Wiedział, że nie były one dobre. Drzwi otworzyły się automatycznie i ruszyli w stronę laboratorium. Nikt nic nie mówił. Szli w napięciu, co i raz spoglądając na wyniki, które były przerażające. Gdy znaleźli się w punktu docelowym, Szejn podszedł do Vijotas namo i kliknął parę razy.
– Davidzie jesteśmy w laboratorium. Musisz tu przyjść. – odezwał się nagle.
– Po co go martwić? Uważam, że im mniej tu nas, tym lepiej. – burknął Hershey.
– Jest generałem i musi wszystko wiedzieć. – powiedział formalnie Szejn, gdy podszedł do Nikol. Hershey zacisnął zęby, ale już się nie odezwał. Zaczął dokładnie analizować wszystkie wyniki. Nagle jej oddech, z ciężkiego, przeszedł w normalny, równy. Rush patrzył na to w napięciu, Hershey i Szejn też to zauważyli.
– Boli. – szepnęła dziewczyna. Rush w mgnieniu oka znalazł się obok niej i patrzył niespokojnie to na nią, to na Hersheya, który marszczył czoło zamyślony.
– Nie powinna nic czuć. – mruknął pod nosem. Zdenerwowany Rush chciał, żeby jeszcze coś powiedział. Szejn stał bez namiętnie, patrząc na całą sytuację i czekając na generała. Mężczyzna o srogiej twarzy podszedł po Vijotas namo i wyciągnął kolejnego robocika, po czym umieścił go na ręce Nikol.
– Co z nią? – Tylko Hershey się nie odwrócił, gdy usłyszał głos, który przerażał wiele osób.
– Wszystkie parametry są tak podwyższone, że powinna nie żyć. Organizm jest wycieńczony, a mózg przegrzany, że się tak wyrażę. – powiedział  bez uczuć, nadal nie zwracając uwagi na generała.
– Czemu? – David spojrzał na niego wyniośle. Hershey popatrzył mu w oczy pierwszy raz odkąd David pojawił się w laboratorium.
– Nie mam zielonego pojęcia. – Jego poważny ton przestraszył Rusha. Mężczyźni wpatrywali się w siebie przez chwile, gdy nagle oczy dziewczyny otworzyły się szeroko, a ona z przejęciem zaczęła mówić szybko:
– Każdy ruch, wiedziałam o każdym jej ruchu. Świat zwolnił. Słyszałam najcichszy dźwięk. Odczuwałam go. Miałam gigantyczną siłę. Nie byłam sobą. Byłam maszyną do zabijania. Słyszałam twoje myśli. – Spojrzała w oczy Rusha. Zapadła cisza pełna napięcia. Rush nie wiedział, co ma zrobić, co powiedzieć. Patrzył osłupiały na nią, a ona na nich. Nagle pokierował zdezorientowany wzrok na Davida, który patrzył na niego poważnie z wrogim wyrazem twarzy.
– Informować mnie o wszystkim. – powiedział, nadal wpatrując się w chłopaka, ale każdy wiedział, że tyczy się ich wszystkich, a jego słowa mają głębsze znaczenie. Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia.
– Szejn, odprowadź ją do Arnemi. Ma mieć wolne. Hershey co godzinę sprawdzaj jej stan zdrowia i przynoś mi raport. Teraz daj jej coś na zbicie gorączki, ciśnienia i tak dalej. – dodał. Rozejrzał się ostatni raz i wyszedł. Szejn podszedł do szkła, na którym leżała. Kliknął parę razy i to ruszyło do wyjścia razem z nim. Rush wpatrywał się w drzwi oniemiały. W głowie miał miliony pytań. Jedno było najważniejsze. Nic nie rozumiejąc, zwrócił wzrok na przyjaciela.
– Musisz mi powiedzieć. – Poważny ton jego głosu skrywał lekki strach. Wzrokiem przewiercał jego czaszkę, aby wydobyć z jego mózgu odpowiedzi. Chciał, żeby chociaż na niego spojrzał, ale on tylko wyprostował się, poprawił i patrząc w jeden punkt poważnie odezwał się.
– Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Nie możesz jeszcze nic wiedzieć. – Po tych słowach wyszedł i zostawił go samego. Rush rozejrzał się, szukając jakichkolwiek odpowiedzi, ale wiedział, że od niego, nic się nie dowie. Wybiegł z laboratorium.





Przyłożył dłoń do czytnika jej Arnemi. Coś się z nim zagotowało, gdy ich zobaczył. Miał tak wielką ochotę podejść i rozbić głowę Shella o ścianę. Chłopak siedział na łóżku Nikol, głaszcząc zmęczoną dziewczynę po ręce. Rush zmierzył go wzrokiem.
– Myślisz, że jak będziesz miał grzyweczkę na pół ryja, to będziesz śliczniejszy? Sorry, ale na to przyjaciół nie wyrwiesz, ale faceta to już co innego. Uważaj Nikol, bo ta jego rączka nie wiadomo, gdzie była. – Uśmiechnął się drwiąco.
– Rush, na mnie gadasz, a nie pamiętasz, gdzie ta rączka była wczoraj? – Shell wysłał mu buziaka. Rush zaczął się śmiać.
– Radzę się zbadać, bo rozdwojenie jaźni to jeszcze uleczalna choroba. Wiem, że o mnie fantazjujesz, ale wolałbym, żebyś się z tym bardziej krył. –Jego twarz wyrażała lekkie obrzydzenie. – Nikol musimy pogadać. – Spojrzał na nią poważnie.
– Nie chcę z tobą rozmawiać. – powiedziała, nie patrząc na niego. Usłyszał parsknięcie Shella. Ciemnooki zacisnął dłonie w pięści, a jego twarz stężała.
– Chyba ci dała kosza kochanie. – zaśmiał się Shell. Rush spiorunował go wzrokiem.
– Jeszcze tu jesteś? Myślałem, że masz następną randkę z jakimś twoim nowym kolegą. – warknął.
– Rush, nie musisz być zazdrosny. Jestem wierny tylko tobie. – Shell spojrzał na niego miłym wzrokiem i złapał się za serce.
– Nikol… – zaczął zirytowany.
– Rush, mówiłam ci, że nie chcę z tobą rozmawiać. Proszę, zostaw mnie w spokoju. Jestem zmęczona. Przyjdź później. – Zamknęła oczy i odwróciła się na drugi bok pokazując, że rozmowa jest zakończona. Chłopak napotkał się z roześmianą twarzą Shella.
– Nie jestem już od tego, aby księżniczce usługiwać. – warknął. Nikol denerwowało to przezwisko, a on dobrze o tym wiedział.
– Przestań zatruwać moje życie, które teraz i tak jest do dupy. Mam dość twoich humorów i przezwisk. Znajdź innego idiotę, który będzie chciał z tobą gadać i wysłuchiwać twoich ciągłych marudzeń, bo mi się już znudziło. Zostaw mnie w końcu w spokoju. – powiedziała na jednym wdechu.  Spojrzała w końcu na niego, a jak na złość znów się rozmarzyła, patrząc, jaki jest piękny, nawet gdy jest zdenerwowany. Inni by się go bali, ale ona jakoś nie odczuwała przy nim strachu.
– Uuuu… – Shell uderzył dłonią o udo. Myślał, że Rush zabije go wzrokiem, albo naprawdę się na niego żuci, lecz miał to gdzieś, dobrze się bawił.
– Tylko nie przychodź następnym razem z płaczem, gdy znów będziesz miała jakiś problem. – warknął i wzburzony wyszedł, a w środku wszytko się w nim zagotowało, a nawet poczuł lekkie ukłucie smutku.






– Wszystko poszło według planu. – powiedział Szejn, siedząc w biurze Davida.
– Bardzo dobrze… – zamyślił się.
– Ale powinniśmy coś zrobić. Oni za dużo wiedzą. – Łysol spojrzał z obawą na generała.
– Wiedzą, ale my wiemy więcej. – David rozsiadł się wygodniej.
– Myślę, że trzeba się go pozbyć, bo może jej dokończyć całą historię. – Szejn pomyślał na głos, a jego wzrok był skupiony w jednym miejscu kombinując dalej.
– Nie. Ufam mu. – David zmarszczył czoło.
– Ale co jeśli…
– Szejn, ja tworzę zasady w tej grze. Jeśli ktoś  nie zagra według nich, stanie na złe pole i spotkają go konsekwencje. Każdy wie, jakie one są. – David zamyślił się na chwilę. – Pozbędziemy się kogoś innego, kto zbyt węszy i wydaje mi się, że mąci jej w głowie. Jeszcze nie wiem kto, ale jak tylko się dowiem, trzeba będzie się go pozbyć i to na stałe. Ona nie może o niczym wiedzieć. Wszystko idzie w dobrym kierunku i tak ma pozostać. – Szejn wstał, a David spojrzał na drzwi. – Pamiętaj, ja tu ustalam zasady, a wy jesteście moimi pionkami w mojej grze, przeciwko ich pionkom. Nie możecie dać im wygrać i oddać naszego skarbu.




Notka:

Sobota :D
Miałam pomysł na ten rozdział, ale jakoś nie przypadł mi do gustu ten rozdział. Sama zauważyłam, że było dużo spojrzała, wzrok itd., ale stwierdziłam, że już trudno, jak obiecałam, że rozdział co sobota, to niech już będzie. Postaram się, żeby następny był lepszy ;D



Żulę i komentarze!!!! Nie zdajesz sobie sprawy, jaki to podjar i zaciesz, kiedy widzisz pomarańczowy napis "komentarz oczekujący na moderację" <3 !!!!

sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 28

– Nikol, musisz się postarać. Teraz będziesz mieć dobrą przeciwniczkę. Szejn powiedział, że jeśli uda ci się to wygrać, da ci spokój jak na razie z siłą, a zajmie się inną partią. Musisz to wygrać. Od ostatniej walki minęły dwa tygodnie, więc trochę cię nauczyłem. Nie było tego wiele, ale mam nadzieję, że wystarczy. Walcz księżniczko. Walcz. – powiedział Rush trzymając Nikol za barki na wyciągnięcie ramion. Zestresowana dziewczyna wątpiła w jego słowa. Nie czuła się na siłach, aby dziś walczyć.
– Rush… – odezwała się. – Bądź przynajmniej dziś na sali. – poprosiła cicho. – Ciemnowłosy popatrzył poważnie w jej oczy.
– Próbuję być, ale zawsze mi to utrudniają. Nie mam pojęcia dlaczego. – Zamyślił się na chwilę. – Będę wszystkiego pilnować. Nie pozwolę, żeby to się skończyło jak ostatnio. – powiedział, poważnie, zamyślony.
Rush jest zły. Ciemne Dni-dobre. Przypomniały  jej się słowa rudej kobiety. Cały czas miała mętlik w głowie. Chłopak nie pokazuje jej, że nie jest wart zaufania. Cały czas jej wpajano, że Ciemne Dni są złe i trzeba je zakończyć. Ktoś kłamie, ale nie wiem kto. Nikol, nie czas, żeby o tym myśleć. Pomyśl, że zaraz musisz wygrać. Wzięła głęboki wdech i skinęła w stronę chłopaka, że jest gotowa.
Weszli do sali. Jak zwykle spotkała się z okrzykami. Wiele osób śmiało się. Pokazywali ją palcami, ale ona nie zwracała na nich uwagi. Skupiła się na ruchach, jakie musi wykonać. Rush doprowadził ją do podestu. Nie patrząc mu w oczy, weszła na podwyższenie. Starała się nie denerwować, ale co z tego, że jej ciało się regenerowało, skoro ona i tak odczuwała ból. Czuła uderzenia w brzuch, kopniaki w twarz, zderzenia z twardą powierzchnią podestu. Przełknęła ślinę i zamknęła oczy. Uspokoiła oddech i starała się wsłuchać w każdy dźwięk. W tym krzyku usłyszała bicie własnego serca i oddech. Słyszała dokładnie każde słowa rzucane przez tłum, a nawet ciche rozmowy na ucho. Słyszała jego myśli. Słyszała jak w głowie powtarzał każde uderzenie, jakie ją nauczył. Był zdenerwowany, czuła to w jego chaotycznej, wewnętrznej rozmowie.
Nagle poczuła, że ktoś się zbliża. Czuła, jak pod jej stopami lekko ugina się podłoga od kroków przeciwniczki, gdzie normalna osoba, nie mogłaby tego wyczuć. Nie otworzyła oczu. Pomimo to, widziała pod powiekami, jak kobieta z fioletowymi włosami stoi dokładnie przed nią. Otworzyła oczy i tak było. Wpatrywała się w jej dziwny kolor włosów. Znów zamknęła powieki. Przeszedł ją ogromny dreszcz i nagle wszystko jakby przycichło. Krzyki były wolniejsze i cichsze, jakby słuchała ich spod tafli wody. Gdy usłyszała dźwięk zaczynający walkę, nie wiadomo skąd, Nikol wiedziała, że fioletowo włosa pobiegnie w jej stronę i będzie chciała się na nią rzucić. Odsunęła się w bok. Otworzyła oczy w tym czasie i zauważyła, że przeciwniczka naprawdę chciał ją zwalić z nóg. Ona poruszała się tak ociężale, a Nikol czuła się dziwnie lekka. Dziewczyna odczuła, że tamta, będzie chciała się zamachnąć i uderzyć ją w twarz, dlatego zrobiła unik, a w tym samym czasie pięść przeciwniczki wylądowała tam, gdzie przed chwilą była jej twarz. Brunetka wykorzystała swoją pozycję i zafundowała fioletowej uderzenie w brzuch. Tamta, jakby pod silnym, męskim uderzeniem, upadła jęcząc. Co do cholery tu się wyprawia... Odwróciła głowę i zobaczyła zszokowaną twarz Rusha, który nie mógł uwierzyć, co ona robi. Nikol odczuła, że fioletowa będzie chciała jej podciąć nogi, dlatego podskoczyła i rzuciła się na leżącą, wbijając jej swój łokieć w brzuch. Kobieta krzyknęła z bólu. Brunetka rozstawiła kolana po obu jej bokach i usiadła jej na nogach, a rękoma obijała jej twarz. Uderzyła kilka razy i zauważyła jak twarz fioletowowłosej robi się sina i cała pokrwawiona. Dziewczyna czuła się jak w transie. Przestała myśleć. Jej umysł był oczyszczony z jakiejkolwiek myśli. Nagle wstała i złapała ją za rękę. Jak szmacianą lalką rzuciła nią przez ramię, nie odczuwając jej ciężaru. Usłyszała cichutkie chrzęsty. Spojrzała na kobietę z nienaturalnie skrzywionymi kończynami. Krzyczała, ale z oczu nie płynęły jej łzy. Nikol jak w transie usiadła na niej, a w twarzy przeciwniczki widziała ogromny ból. Spojrzały w swoje oczy i brunetka poczuła, jak dziwne ciepło, rozchodzi się jej po ciele. W głowie pojawiła się jej myśl. Duś. Duś się. Jak zahipnotyzowana wpatrywała się w oczy fioletowej, a ta w jej. Widziała w nich przerażenie. Duś. Duś się. Usłyszała, jak próbuje łapać tlen, ale nie może. Rękami łapała się za gardło, próbując zdjąć z nich coś, co nie pozwalało jej wziąć oddechu. Na sali zapadła cisza. Brunetka w swojej głowie słyszała tylko nerwowe myśli i oddechy kasyczi. Szybkie bicie ich serc. Nikt się nie odezwał. Każdy z przejęciem wpatrywał się na umierającą kobietę, w której oczach pojawiły się łzy. Nadal wpatrywała się w wyrzute z czegokolwiek oczy Nikol. Nagle, dziewczyna oderwała od niej wzrok, a ta zaczęła łapczywie łapać tlen.
– Poddajesz się? – odezwała się jakby nie swoim głosem. Był wyrzuty z uczuć tak samo, jak ona. Fioletowo włosa pokręciła przecząco głową, próbując przyjąć złowrogi wyraz twarzy.
– Nigdy. – wycharczała.
Nikol poczuła, że ta chce napluć jej na twarz, ale odsunęła się lekko, przez co wydzielina spadła na nią samą. Brunetka spokojnie wstała. Spojrzała na zakrwawioną podłogę i przerażoną kobietę, która pokazywała całą sobą, że się nie podda. Aby wygrać, jedna osoba musi się poddać lub spaść z podestu. Zahipnotyzowana dziewczyna, jak gdyby nigdy nic, uklękła przy przeciwniczce i podniosła ją na pozycję panny młodej. Nie sprawiło jej to żadnego problemu. Czuła jakby ta masywna kobieta ważyła tyle, co pluszowa lalka. Fioletowo włosa wierzgała się, ale każdy ruch sprawiał jej ból. Wiedziała, że już przegrała. Gdy znalazły się na samym brzegu, Nikol wypuściła ją, a ciało kobiety upadło, powodując następny chrzęst i jej zawodzenie, gdyż spadło na ponad metr wysokości.
Panowała grobowa cisza poza rykiem przeciwniczki. Wszyscy wpatrywali się w stojącą, na kancie podestu, brunetkę, która jakby zamulona wpatrywała się w fioletowowłosą kobietę. Nagle Nikol upadła na kolana łapiąc się za głowę i przeraźliwie krzycząc,  a w środku czuła tak potworny ból, jakiego nigdy w życiu nie doznała.


Notka:

Myślałam, żeby nie dodawać dzisiaj rozdziału, bo nie miałam kompletnie weny, ale jednak jest. Krótki, ale jest xD Mam nadzieję, że akcja nie była chaotyczna. Próbowałam wszystko opisać, żeby było wiadomo co kto robi, dlatego może być dużo powtórzeń. :/

Chciałam przeprosić za to, że u niektórych osób mnie dawno nie było, ale codziennie coś. W weekendy staram się wszystko nadrobić, więc nie gniewajcie się :*

Dziękuję wam za komentarze i wyświetlenia, to bardzo wiele dla mnie znaczy. <3

sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 27

Rush idioto gdzie ty jesteś…? Na jakiejś cholernej misji mówią, ale ja wiem, że tam cię nie ma. Boję się, że już nigdy cię nie zobaczę, tylko tego się obawiam. Jacob. Jacob, czemu ciebie też nie ma? Czy to byłeś ty? Czy była to tylko moja wyobraźnia? Czy ta oschła osoba podająca się za ciebie, to byłeś ty, czy twój sobowtór? Czy cię zabiłam? Błagam, odezwij się… Niech któryś się odezwie! Ja nie chciałam… Ja tak bardzo nie chciałam. Łzy popłynęły po twarzy Nikol. Płakała już jakiś czas w swoim Arnemi. Miała tego wszystkiego dość. Chciała wiedzieć, czy Jacob żyje. Czy zabiła tego prawdziwego, czy podstawionego? Czy w ogóle któregoś zabiła… Ryknęła głośno. Jej umysł był otępiały. Nie miała siły podnieść głowy. Bolała ją klatka piersiowa. Zabiłam człowieka… Zabiłam dzieci… Zabiłam Jacoba… Krzyczała, szarpiąc za swoje włosy. Przed oczami stanął jej obraz leżącego, krwawiącego chłopaka. Martwego, całego we krwi. Zrobiło jej się niedobrze, więc szybko pobiegła do łazienki. Przytknęła rozgrzane czoło go zimnych płytek. Gdzie jest Nika? Też na jakiejś misji? Rush...  Rush przepraszam, że nie zrobiłam nic innego, tylko namalowałam ci marną kropkę. Tak bardzo was wszystkich przepraszam…
– Przepraszam, że zawiodłam! – wrzasnęła. Chciała w coś uderzyć, wyzbyć się wściekłości. Wrak  człowieka wstał i wyszedł. Nie zważając na nic co działo się wokoło, ruszyła do Markaz, do pomieszczenia, gdzie ostatni raz widziała Rusha. Nie wiedząc kiedy, stanęła przed drzwiami. Patrzyła się na nie czekając, sama nie wiedząc na co. Łzy znów popłynęły po jej twarzy.
– Mogłam was wszystkich uratować… – szepnęła i dotknęła przejścia. Następnie wzięła wdech i wytarła twarz. Nie zdążyła przyłożyć dłoni do czytnika, a drzwi się rozsunęły. Patrzyła na niego, jak na ducha. Nie wierzyła, że go jeszcze kiedyś zobaczy. Zapłakała cicho, a on nie wiedział, o co chodzi. Patrzył się na nią wystraszony. Oglądał jej ciało w poszukiwani jakichś uszkodzeń. Przeraził go widok jej czerwonej, zapłakanej twarzy, wyrażający tak wielki ból, jak i ulgę. W oczach widział niedowierzanie. Nic nie powiedziała. Nie ruszała się. Po prostu płakała, patrząc na niego, a on nie wiedział, co ma zrobić. Wielkimi oczami wpatrywał się w nią.
– Nikol, Nikol, co się stało? Co się dzieje? – zapytał zaniepokojony. Chciał ją przytulić, ale nie zrobił tego.
– Rush, myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę… – zawyła i rzuciła się na niego, otaczając jego szyję rękoma, wtulając się w jego ciało. Płakała cicho, a on stał skamieniały. Czuła jego skrępowanie i napięte mięśnie. Nie zważała na to. Potrzebowała tego. Po kilku minutach objął ją ramionami i przytulił mocniej do siebie. Wdychał jej piękny zapach, a dziwne uczucie w jego sercu rosło tak samo, jak coś w brzuchu. Ona zaczęła się uspokajać, ale dalej tak stali. Rush przycisnął swoje usta do jej głowy. Uśmiechnął się na myśl, jaka ona jest niska. Dosięgała mu ledwo ust. Zamknął oczy i cieszył się chwilą. Nagle usłyszał czyjś głos. Odsunął się gwałtownie od niej, odkaszlując i przeczesując włosy ręką.
– Nikol, jak się czujesz? – Gdy Shell znalazł się przy nich, przytulił do siebie dziewczynę i pocałował ją w policzek. W Rush’u się zagotowało. Chłopak zacisnął dłonie w pięści, patrząc się na nich.
– A ty kto? – odezwał się oschle piorunując go wzrokiem. Shell oderwał się od dziewczyny, ale jego ręka pozostała na jej ramieniu. Rush miał ochotę strzepnąć ją, ale nie ruszył się z miejsca. Natomiast Shell uśmiechnął się miło i podał mu dłoń.
– Shell – Gdy Rush nie podał mu ręki, zabrał ją skrępowany. Ciemnooki nadal patrzył na niego niemiłym wzrokiem.
– Widzę, że słabo się trzymasz. Chodź może na deser, a potem cię oprowadzę, bo ten tutaj – Wskazał wzrokiem na Rusha – pewnie  nie oprowadził cię jeszcze po okolicy. – Shell zwrócił się do Nikol. Dziewczyna otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale wciął jej się Rush.
– Nigdzie z tobą nie idzie – warknął – Umówiła się już ze mną – Co? Nikol spojrzała na niego pytająco, ale on nie zwracał na nią uwagi. Shell zerknął na nią i zauważył jej wzrok.
– Nie myślę, żeby ona o tym wiedziała. – powiedział podejrzliwie.
– Zjeżdżaj stąd. Grzywka ci oklapła, radzę ją naprawić. – warknął zirytowany.
Shell zaśmiał się i znów pocałował Nikol w policzek, żegnając się, a Rush odprowadził go nienawistnym spojrzeniem. Jeszcze chwila, a coś bym mu zrobił – pomyślał. Zastanowił się chwilę nad swoim zachowaniem i myślami. – Rush, co ci odwala? – Zirytowany wszedł do sali ćwiczeń Nikol. Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona, ale poszła za nim. Potrzebowała odpowiedzi. Wyprzedziła go i ustała na jego drodze. On wkurzony spojrzał na nią, ale nie zwracała na niego uwagi. Złapała go za przed ramie i w napięciu odwróciła. Zobaczyła tam kropkę, którą mu namalowała. Czuła, jak kamień spada z jej serca, a dzień staje się piękniejszy.
– Wytłumaczysz mi w końcu, o co ci chodzi z tą kropką? – zapytał zirytowany.
– Kiedyś, ale nie teraz. – odpowiedziała cicho. – Proszę, nie zmywaj jej, a jeśli zniknie, zrób sobie nową. – Popatrzyła mu w oczy, a on zdziwiony nie wiedział, o co chodzi. – Błagam – dodała cicho. Westchnął i przytaknął. Ostatnio miał trudności z oporem. Zwłaszcza jeśli patrzyła mu się tak w oczy. Uśmiechnęła się szeroko, a on poczuł, jak jego kąciki idą w górę, lecz zaraz przywrócił je do wcześniejszego stanu.
– Rush… – odezwała się niepewnie.
– Tak? – Podszedł jeszcze bliżej, sam nie wiedział po co.  
– Gdzie byłeś? Miałeś być na misji. – Zdziwiony odsunął się od niej o krok. Nie wiedział, o co jej chodzi.
– Jakiej? – zapytał zdziwiony.
– Wszyscy mówili, że jesteś na misji. – Przygryzła policzek. – Tak, jak Jacob. – szepnęła, a w jej oczach znów pojawiły się łzy. Rush patrzył na nią zdumiony.
– Co? – Zmarszczył brwi. – Jakiej misji? Po tym, jak przyszli Strażnicy Pokoju zaprowadzili mnie do Davida. Nie miałem żadnego zadania. – Łzy znów płynęły po twarzy dziewczyny.
– To gdzie jest Jacob? – pisnęła.
– Ale co, gdzie jest Jacob? – Chłopak już nic kompletnie z tego nie rozumiał. Gdy Nikol przypomniała sobie wydarzenia z symulacji, kolana się pod nią załamały. Czuła jak ból rozchodzi się po jej ciele. Rush wodził rozbieganym wzrokiem. Złapał ją za ramiona i potrząsnął lekko.
– Nikol, o co chodzi? Co się stało? – zapytał zaniepokojony. Dziewczyna opowiedziała mu symulację.
– A on l-leżał tam tak-ki. C-cały we krrrwi... – zawyła. Była w totalnej rozsypce. Całe jej ciało przechodziły dreszcze. Rush przyciągnął ją do swojego i kiwał się z nią powoli. Głaskał ją po głowie i plecach. Mówił, że będzie dobrze.
– Nie powinnaś jeszcze przechodzić symulacji. To było zbyt wcześnie. – powiedział w jej włosy. – Co z nich za idioci. – szepnął sam do siebie. – Nie martw się. Nie zabiłaś prawdziwego Jacoba. On jest im bardzo potrzebny. Jako jedyny kontaktuje się z twoją matką. Szejn nie może tego robić, sam nie wiem czemu. Na pewno jest na misji. – Posłał jej uśmiech, ale ona popatrzyła na niego nieufnym wzrokiem.
– Ty też podobno byłeś. Czemu mnie okłamali? Przecież wiedzieli, że i tak się dowiem. Jaki był tego cel? – wychrypiała. Rush spojrzał w dal zamyślonym wzrokiem.
– Nie mam pojęcia… – powiedział poważnie. Przez chwilę zastanawiał się, ale nagle wstał. – Dziś masz walkę. Muszę ci jeszcze pokazać kilka najważniejszych chwytów. – Uśmiechnął się smutno. – Wstawaj. – Gdy dziewczyna uspokoiła się i doprowadziła do porządku, on ustał przed nią.
– Spróbuj złapać przeciwnika za głowę, a jeśli to zrobisz, uderz go kolanem w twarz. – Na niby złapał czyjąś głowę i wykonał wymach kolanem w twarz niewidzialnego przeciwnika. Nagle spojrzał na Nikol w zamyśleniu. – Mogłabyś kopnąć go w szyję, ale jesteś bardzo niska i jeszcze cię nie rozciągałem, a dziewczyny u nas są mojego wzrostu, więc raczej odpada. Wal w brzuch i twarz. Jeśli znajdziesz czas, to możesz i w kolana, wtedy upadnie. –Znów się zamyślił. – Za trzy minuty musimy wyjść. – Na twarzy dziewczyny pojawiło się przerażenie, ale Rush nie patrzył na to. Szybko wymyślił następny chwyt. – Ustań za mną. – Ona niepewnie wykonała jego polecenie. – Jeśli złapiesz kogoś za rękę i głowę przez ramię. – Zniżył się trochę i przez swoje ramie objął jej szyję i złapał ją za przed ramie. – Ciągniesz przeciwnika i przerzucasz przez siebie na matę, ale ja tego ci nie pokażę, bo już musimy wyjść. Chodź. – Rush ruszył do wyjścia, ale ona się odezwała skrępowana.
– Rush?
– Hmm? – Odwrócił się.
– Będziesz tam ze mną prawda? Nie zostawisz mnie jak ostatnio? – zapytała niepewnie. Chłopak chwilę pomyślał. Przypomniał sobie, jak inna dziewczyna rozkwasza jej twarz. Uczucie, jakie go ogarnęło w tamtej chwili, gdy chciał wbiec i ją stamtąd zabrać, ale i tak zrobił ambarast, kiedy zarządził chwilę przerwy. Spojrzał jej w oczy.
– Nie zostawię cię. – powiedział poważnie.
Szybkim krokiem znaleźli się w Wolnym. Kiedy chcieli przejść do sali ćwiczeń, stanęli przed nimi Strażnicy Pokoju.
– Nikol ma za chwilę walkę. Co się znowu stało? – powiedział poirytowany Rush.
– Ona musi iść. Ty zostajesz. – odezwał się jeden z nich. Chłopak zmarszczył brwi.
– Co? Czemu? – zapytał zdziwiony.
– Nie musimy ci się tłumaczyć. Dostaliśmy rozkaz i masz iść z nami.– powiedział Strażnik Pokoju.
– Musicie, bo jestem oficerem. – powiedział z wyższością.
– Rozkaz od generała. – odezwał się  z zadowoleniem mężczyzna. Uśmiech znikł z twarzy Rusha. Spojrzał na zaniepokojoną Nikol, która błagała go wzrokiem, żeby jej nie zostawiał, ale musiał wykonać rozkaz generała.
– Przepraszam, pamiętaj, aby wykonywać to, co umiesz. – westchnął i ruszył za Strażnikami Pokoju, a ona roztrzęsiona patrzyła za nimi. Została sama.
Zdenerwowana weszła do pomieszczenia. Jak ostatnio, było wielkie zbiorowisko. Ruszyła w stronę podestu. Cała się trzęsła. Bała się. Pamiętała ból. Rozglądała się za jakąś znaną twarzą, ale każda była obca. Kasyczi wiwatowali. Niektórzy patrzyli na nią z zafascynowaniem, inni z drwiną. Czuła w ustach suszę. Cała chodziła od zdenerwowania. Gdy znalazła się przy podeście, weszła na niego. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Każdy czekał na groźną walkę. Zobaczyła w tłumie Shella, który słał jej uśmiech pełen wsparcia. Chociaż on. Kiedy tłum się podniósł odwróciła się i zobaczyła, że na podest weszła druga zawodniczka. Dobrze zbudowana kobieta o jasnych włosach i srogiej twarzy. Szczęka Nikol zaczęła latać tak samo, jak drżało jej ciało. Była przerażona. Wszystkie rady Rusha wyleciały jej z głowy. Oczy. Wbij palce w oczy. Z szybko bijącym sercem podeszła do przeciwniczki. Ta patrzyła na nią z wyższością i uśmiechała się z drwiną. Gdy znalazła się blisko, tamta chciała zadać jej cios w twarz, ale Nikol zrobiła zgrabny unik i wbiła jej palce w oczy. Zawyła głośno, łapiąc się za bolące miejsce. Nerki. Kop w nerki! Nikol zamachnęła się, aby zadać następny cios, ale kobieta złapała ją za nogę, przez co brunetka zaryła twarzą o ziemię. Twardą płytę, nie matę. Krzyknęła z bólu. Blondynka chciała się na nią rzucić, ale Nikol kopnęła ją w brzuch, przez co jasnowłosa znalazła się obok niej. Brunetka szybko się podniosła i uderzała ją pięściami w brzuch, lecz ta tylko się zaśmiała i przyłożyła jej kopniakiem w głowę. Nikol zaryła twarzą o podłogę. Czuła jak czaszka pulsuje jej bólem, a ona sama nie ma już siły na nic poza krzykiem. Leżała płacząc i ściskając obolałe części ciała. Przeciwniczka ustała i zaczęła ją kopać w brzuch, a następnie na nią usiadła. Dziewczyna przestawała kontaktować. Bolała ją każda część. Nie miała już siły. Blondynka pochyliła się do jej ucha i szepnęła:
– To zaboli trochę mniej. – Nikol poczuła ukłucie w kark, a następnie ciemność przed oczami.


Ruda kobieta, która kiedyś powiedziała jej o podmianach kasyczi, klęczała ze spuszczoną głową. Miała nieskazitelną skórę. Znajdowała się w ciemnym pomieszczeniu, gdzie światło padało tylko na nią i na mężczyznę z czarnym, wojennym umundurowaniu, i w tym samym kolorze kasku zakrywającym twarz. W rękach trzymał broń, która była przytknięta do głowy rudej kobiety.
– Nie ufaj nikomu. Rush jest zły, Ciemne Dni - dobre. – powiedziała spokojnym tonem, po czym broń wystrzeliła, a kobieta upadła. Nie poruszała się i już nic nie powiedziała. Nastała ciemność, a zielonymi literami zostało napisane Połączenie zostało zakończone”.

NOTKA:
Sobota, więc jest, ale pisałam go na dwa razy, bo jestem u przyjaciółki. Trochę długo jak na mnie i brak weny xD Czekam na wasze komentarze! :D

sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 26

Czy Rush jest moim bratem bliźniakiem? Usłyszał myśl, którą chciałam mu przekazać, a to potrafią tylko bliźniaki. To nie możliwe. Nie jesteśmy do siebie podobni! Powiedzieli przecież, że jestem nadzwyczajna, więc może ja też to potrafię. Do nikogo nigdy nie mówiłam w myślach, ale to nic nie znaczy. Jestem niezwykła i mam do tego prawo. Prawda?
– Gdzie jest Rush? – spytała Szejna. Pytanie, gdzie jest prawdziwy Rush. Zamknęła oczy. Żołądek jej się ścisnął. Odgoniła od siebie myśl, że może już nigdy nie zobaczyć swojego Rusha, a nie podrobionego.
– Jest na ważnej misji. – odpowiedział mężczyzna nie odwracając uwagi od swojej pracy. Misji? Kolana jej się zatrzęsły. Jakiej misji?! Rush! Mogłam coś wymyślić i go zatrzymać! Siłą, nie wiem, jakoś! Co ty myślałaś idiotko? Że może jednak go nie zabiorą?! Wplotła dłonie we włosy, a łokcie oparła na kolanach. Co ja zrobiłam… Rush...
Nikol wstała i ruszyła do wyjścia. Szejn spojrzał na nią, ale pozwolił jej wyjść z sali od symulacji. Gdy znalazła się na zewnątrz do głowy napłynęły jej myśli. Zabiłam… Zabiłam ludzi. Zabiłam dzieci… Co z tego, że to nie była prawda!  Wszystko było takie realistyczne. Osunęła się po ścianie i usiadła na ziemi. Zamknęła oczy i powróciła wspomnieniami do okrutnych obrazów. Zrobiło jej się nie dobrze. Rush, przepraszam…
– Hej mała, co się stało? – wystraszyła się. Otworzyła oczy i zobaczyła siedzącego obok siebie chłopaka. Miał czarne, krótkie włosy i niebieskie oczy. Uśmiechał się do niej miło, a jego uroda, jak wszystkich kasyczi, powalała. Dziewczyna nie usłyszała jak przyszedł. – Chyba nie jestem aż taki brzydki. – powiedział z udawaną urazą. Brunetka odwróciła wzrok i uśmiechnęła się słabo. Ten puknął ją ramieniem.
– Nie martw się Nikol. Wielu wychodziło wystraszonych z tego pomieszczenia. – położył swoją rękę na jej ramiona obejmując ją. Ona spojrzał na niego zdziwiona i trochę skrępowana.
– Skąd znasz moje imię? – spytała zdziwiona ocierając twarz z łez. Ten się zaśmiał.
– A kto nie zna słynnej Nikol ratującej Rusha i dziecko od Posłuszeństwa. Dziewczyny, która ma wszystko zmienić. – westchnął. – A gdzie moje maniery. Jestem Rushello, ale zazwyczaj mówią mi Shell.  – podał jej rękę z bananem na twarzy. Dziewczyna podała mu swoją dłoń, a on ją uścisnął.
– Co tu robisz? – zapytała cicho. Ten spojrzał na nią zdziwiony.
– Jak to co? Pocieszam płaczące damy. Ofiaruję swój jaśnie pani. – przytknął jej do twarzy rąbek swojej koszulki. – Masz, smarcz ile wlezie. – Nikol zaśmiała się cicho.
– Dzięki za troskę. – powiedziała i westchnęła. Nagle otworzyły się drzwi i wyszedł Szejn.
– Chodź, trzeba dokończyć szkolenie. – powiedział. Nikol popatrzyła na niego przestraszona i zdziwiona. Co? Przecież mówił tylko o jednej symulacji. Wstała i chciała się pożegnać się z Szell’em, ale gdy się obejrzała już go nie było. Zmarszczyła zdziwiona brwi i weszła do sali. Podeszła do urządzenia przypominającego trumnę.
– Masz. – powiedział Szejn, który w ręku trzymał cienką, metalową rurkę. Nikol pamiętała ze szkolenia z Rushem, że koniec miało bardzo zaostrzone, dzięki czemu z łatwością można było tym przebić komuś serce lub wbić w głowę. Nie rozumiała nic z tego. Spojrzała na Jacoba, który też wpatrywał się zdziwiony w tą sytuację.
– Zabij Jacoba. – powiedział poważnie mężczyzna.
– Co?! – krzyknęła dziewczyna i chłopak.
– Nie mazgaj się. To tylko symulacja. Znasz zasady. Nie skończy się, dopóki nie zabijesz celu. – powiedział zwyczajnie Szejn. Co? Przecież nie wchodziłam do tego ustrojstwa. Wszyscy stali w miejscu. Nikt się nie ruszył. Ręka mężczyzny z metalową rurką była nadal wyciągnięta. Przewrócił oczami i podszedł do niej, po czym wepchnął  jej w dłoń broń.
– Nikol… To nie jest symulacja. To jest prawdzie życie. – powiedział powoli wystraszony Jacob. – Dlaczego? Dlaczego chcecie mnie zlikwidować? – zapytał z niezrozumieniem Szejna.
– Nie jesteś już potrzebny. Dziewczyna jest z nami. Wykonałeś swoje zadanie, więc jesteś już zbędny. Zbyt wiele wiesz, a to może być naszym zagrożeniem.  – wzruszył ramionami Szejn po czym zwrócił się do Nikol. – Zabij go. Mówię ci, że to tylko symulacja. – ciemnowłosa nie chciała wierzyć, że to wytwór wyobraźni. To jest takie realistyczne! Tamto też było... Co jeśli to nie jest symulacja? Spojrzała na wystraszonego Jacoba. Serce waliło jej jak młotem. Nie chciała tego robić. Kochała go jak brata. Nie chciała zabijać bliskiej dla siebie osoby. Mimo, że była to tylko wykreowana scena w jej głowie i tak nie miała tak silnej woli, żeby zrobić coś takiego. Ręce jej drżały razem z całym ciałem. Żółć podeszła jej do gardła. Będzie musiała to zrobić. Jeśli chce wyjść z symulacji musi zabić Jacoba. Nie dam rady. Zrobiła krok, ale cofnęła się o dwa. Nie dam rady! Spojrzała błagalnie na Szejna, ale ten ręką jej wskazał na wyprostowanego chłopaka.
– Nie dam rady. Nie zrobię tego. – powiedziała trzęsącym się głosem.
– To posiedzisz sobie tu troszkę aż w końcu dasz radę. – z nienawiścią spojrzała na Szejna. Wzrok skierowała na Jacoba wyprostowanego jak strunę. Po policzku popłynęła jej łza. Czemu oni mi to robią? Co z tego, że to jest nieprawda skoro przeżywam wszystko jakby tak nie było. Co mi to da w życiu? Załamanie nerwowe? Ścisnęła mocniej rurkę. Muszę to zrobić Muszę, bo stąd nie wyjdę. Muszę zrobić to szybko tak jak z dziećmi. Zrobiła krok w jego stronę, a potem następny. Łzy płynęły jej jak grochy, a w sercu  czuła potworny ból i poczucie winy.
– Nikol! Nikol, to nie jest żadna symulacja! To prawdziwe życie! Nikomu nie możesz ufać! Zatrzymaj się! – krzyczał przerażony. Stał wyprostowany jak struna. Nie poruszył się z miejsca, a dziewczyna małymi kroczkami znajdowała się coraz bliżej. Z każdym krokiem płakała bardziej. Z każdym krokiem czuła się gorzej. Poczuła żółć w gardle. Chciała stamtąd uciekać, ale wiedziała, że nie wyjdzie dopóki Jacob nie zniknie. Po całej sprawie podejdę i przytulę go. Powiem, że go kocham i jest moją rodziną. Teraz go… teraz go... , ale zaraz go przytulę w prawdziwym życiu. Ale co jeśli to jest prawdziwe życie? Obejrzała się z obawą, ale Szejn tylko ze znudzoną twarzą wskazał jej, żeby szła dalej. Nienawidzę cię. Wzięła oddech i znalazła się przy samym Jacobie. Spojrzała mu w twarz. Ledwo widziała go przez łzy. Kolana się pod nią uginały. On z nadzieją patrzył na nią.
– To nie jest symulacja Nikol. To jest prawdziwe życie. Nie ufaj nikomu. – szepnął. Dziewczyna zaszlochała jeszcze głośniej. Co jeśli? Obejrzała się, ale nie zobaczyła Szejna. Sala była pusta. Na ścianie przed nią zobaczyła jakby film. Siebie leżącą w pojemniku od symulacji. Nagle kamera pokazała Jacoba.
– Dasz radę. To tylko wytwór obrazów. Nic nie jest prawdą. Czujesz wszystko jak w prawdziwym życiu, ale ja stoję tutaj i czekam aż się obudzisz. Czekam. Zabij mnie szybko i wracaj. – uśmiechnął się i obraz zniknął. Patrzyła nadal na ścianę. Czuła w sercu ulgę, że to tylko symulacja. Odwróciła się do Jacoba.
–Przepraszam. – szepnęła. Chłopak stał nadal wyprostowany nie ruszając się. Kiedy podniosła dłoń nie sprzeciwiał się. Po prostu stał. Ruszały się tylko jego wystraszone oczy i usta, które krzyczały.
– Nikol, to nie jest żadna cholerna symulacja! To prawdziwe życie! – dziewczyna zamknęła oczy i odkręciła głowę na bok. Szlochała głośno czując jakby jej serce miało się zaraz rozerwać. Nagle jej ręka opadła wbijając w pierś chłopaka metalową rurę. Zaczęła krzyczeć i opadła na ziemię razem z jego ciałem. Szloch dusił ją, gdy patrzyła na krew wylewającą się z dziury w klatce piersiowej. Przytuliła do siebie jego głowe, krzycząc przeprosiny. Poczuła mdłości i obrzydzenie do samej siebie. Jak opętana głaskała go po głowie. Jego powieki były zamknięte i zaczynały się robić sine. Krew powoli otaczała ich. Minęło kilka minut, które dla Nikol wydawały się wiecznością.
– Czemu nadal tu jestem?! – krzyknęła rozhisteryzowana. Spojrzała na ziemię, gdzie krwią było napisane “NIE UFAJ NIKOMU”. Nagle poczuła ukłucie w karku i odleciała.
Otworzyła oczy i widziała pokrywę symulatora, ale  kiedy zamknęła oczy, żeby mrugnąć już ich nie widziała, ale zobaczyła jedynie ciemność.


Obudziła się w swoim Arnemi. Gdy do jej głowy napłynęły wspomnienia wyskoczyła z łóżka i pobiegła do Markaz. Jacob… Gdzie jest Jacob… Hershey! On wie wszystko. Zdyszana znalazła się w bibliotece. Nie zastanawiała się czemu on zawsze tam jest, ale gdy tylko go zauważyła podbiegła do niego i złapała za rękaw.
– Musisz mi szybko znaleźć Jacoba. W tej chwili! – rozpaczona patrzyła z nadzieją w jego oczy, ale on tylko pogładził ją po ramieniu i powiedział poważnie.
– Jacob jest na misji. – Nikol szybko oddychając puściła mężczyznę. Popatrzyła na niego ze zmarszczonymi oczami. Czuła jak wszystko zwija jej się w środku.
– Jakiej misji? – wywarczała.
– Nie mam pojęcia. – odwrócił głowę na bok. Przerażona skojarzyła fakty.
– Rush… Gdzie jest Rush?! – krzyknęła. Hershey spuścił wzrok.
– Jest na misji. – powiedział cicho.



NOTATKA:

Myślałam, żeby nie wstawiać dziś rozdziału, bo nie miałam w ogóle weny, no ale stwierdziłam, że co tam trudno. Krótko, ale jest, bo sobota :)