wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 5


Jeden haust. Drugi. Kaszel. Wdech. Kaszel. Wydech.
Jakiś płyn wypływał z jej ust. Kaszel. Uniosła powieki. Zamknęła. Piecze. Jęknęła. Czuła wszystkie mięśnie, które także paliły ją bólem. Zresztą jak wszystko. Szczypanie towarzyszyło jej przy każdym wdechu. Chciała je wysmarkać, ale nadal tam było. Ponownie jęknęła.  Przez ciało przechodziły dreszcze, które próbowały ogrzać organizm, ale nie umożliwiały im to mokre ubrania, przylegające jak wierzchnia część skóry.
Nikol, wstawaj. Musimy uciekać. Proszę cię. Pomóż mi. Sam nie dam rady, musisz wstać. – Usłyszała głos Jacoba. Chłopak potrząsał nią, cały czas nasłuchując dźwięki zza drzwi małego pomieszczenia, w którym panował mrok.
Podniosła się powoli na łokciach. Cały świat wirował. Jacob pomógł jej wstać. Głowa ją bolała, jakby grzmotnęła nią o betonową ścianę. Nie bała się. Była nadal otumaniona podtopieniem. Nie wierzyła w to wszystko, co się wydarzyło. Nie myślała o niczym. Nawet o spotkaniu przyjaciela. Po prostu  była. I nic więcej. Jej ciężka głowa nawet na to nie pozwalała. Zachowywała się niczym po lekach psychotropowych.
Masz włóż to. Podał jej biały szlafrok, taki sam jaki mieli ludzie, którzy nie pływali w basenie.Będzie ci cieplej i aż tak się nie wyróżnisz.
Włożyła go, a on naciągnął jej na głowę milutki kaptur. Wziął ją za rękę i otworzył drzwi. Wyprostował się i pewnie szedł przez korytarz w takim samym ubraniu jak dziewczyna. Nikol trzęsła się nie tylko z zimna, ale dzięki temu zaczynała oprzytomnieć. Wszystkie emocje jak i wszystkie wspomnienia wracały. Spojrzała na kamienną twarz przyjaciela. Ścisnęła jego rękę mocniej, by poczuć, że jest tuż obok. Bezpieczny. Razem z nią. Martwiła się jednak o kobietę, która zabrała ją na początku. Chciała o nią spytać, lecz wiedziała, że to nie jest ten moment.
Szli w napięciu korytarzem z mnóstwem drzwi, a potem skręcili w następne rozwidlenie.  Chciała cały czas oglądać się za siebie, by sprawdzać, czy zobaczy strasznych mężczyzn w czarnych garniturach. Bała się odgłosu własnych kroków, które odbijały się w tej grobowej ciszy. Nikt nigdzie nie chodził. Była tylko ona i on. Z jednej strony miała wrażenie, że to dobrze a z drugiej…
 Skręcili w stronę następnych drzwi po lewo i stanęli przed nimi. Dziewczyna zauważyła szklaną płytkę przyczepioną do ściany obok nich. Nic na niej nie widniało. Zmarszczyła brwi skonsternowana, gdy Jacob zaczął jakby wpisywać jakiś długi ciąg. Sama nie wiedziała jaki. Gdy zakończył czynność, usłyszeli ciche szczęknięcie metalu. Jacob otworzył wejście i znaleźli się w  dalszym labiryncie korytarzy. Był taki sztywny i chłodny... Stresowała się przy jego poważnej postawie. Dopiero zaczynała pojmować, co się wokół niej działo. Starała się wyglądać jak on, ale galaretowate ciało na to nie pozwalało. Postanowiła zagryźć mocno zęby i utrzymać przynajmniej pewny pion. Przynajmniej tyle z racji, że odwaga nie była jej siostrą.
 Szli chwilę i stanęli przed następnym wejściem. Chłopak puścił jej dłoń i wskazał, aby poszła przodem. Popchnęła drzwi i momentalnie skamieniała, nie wykonując już żadnego ruchu.
Serce biło jej tak, że była pewna, iż słyszą je na końcu pomieszczenia. Jej klatka piersiowa pracowała szybko jak igła w maszynie do szycia. W holu zobaczyła Czarne Garnitury. Spięła się gotowa do biegu, gdy poczuła dłoń na plecach. Gdyby nie znała jej tak dobrze, byłby to wystrzał do startu błyskawicy, która krzyczała jej w głowie “Uciekaj!”. Otrzeźwiła się i powtarzała jednak cały czas inne słowa, których uczepiła się jak kotwicy. Próbowała być ślepa na widok czarnego materiału.
Zachowuj się naturalnie. Zachowuj się naturalnie.
Na próbach się jednak skończyło. Jej ciałem zawładnęły drgawki, nad którymi nie mogła zapanować. Szczękała zębami pomimo prób, a adrenalina ogrzała jej zziębnięty organizm. Powłóczyła nogami jak z waty nadal z jego ręką na plecach, która pocierała szlafrok. Skierowali się w stronę następnej windy, znajdującej się na końcu holu.
Uspokój się. Nic wam nie zrobią. Zobacz, nawet nie są wami zainteresowani.
Stanęli przed drzwiami swojego celu. Jacob wyciągnął rękę, aby wpisać znów jakiś kod.
– Odwrócić się.
Na głos Czarnego Garnituru Nikol znieruchomiała, chłopak natomiast jakby go nie usłyszał, lecz tylko na chwilę. Potem wszystko działo się bardzo szybko. Szarpnął ją gwałtownie i pociągnął w stronę długich korytarzy. Biegła ile miała sił w skostniałych nogach, ale nie nadążała za nim. Obejrzała się. Zobaczyła ich. Zaczęła krzyczeć.
 Chłopak podniósł ją zręcznie i dzięki temu biegli jeszcze szybciej. Jednym ruchem przerzucił ją sobie na plecy, gdzie uczepiła się go jak mokre ubrania do niej. Wbiła mu palce w skórę jak haki. Czuła się, jakby wystawiła głowę przez szybę pędzącego samochodu. Skręcili tak wściekle w jeden z korytarzy, że dziewczyną odrzuciło, zarywając bólem w karku. Miała wrażenie, jakby jej wnętrzności splątały się w jeden wielki supeł. Dziko dopadli jakiś drzwi. Zaczął wpisywać szaleńczo kod...
I nic.
Wyraz twarzy chłopaka wystarczyła, żeby Nikol wiedziała, że coś jest nie tak. Znów brutalnie ruszył przed siebie. Dopadł następne drzwi z kodem... i stało się to samo, co z poprzednimi. Nikol nigdy nie widziała go w takim stanie. W oczach miał szał, a z czoła lał mu się pot.
Skręcili w drzwi, obok których nie znajdowała się szklana płytka. Dziewczyna odwróciła się. Zmarszczyła brwi. Nie rozumiała. Czarne Garnitury się zatrzymały. Zadowolone.
Zagonili myszy do klatki.
Chciała to powiedzieć przyjacielowi, ale nie było czasu. Już znaleźli się w środku w zupełnie pustym pomieszczeniu z jedną stalową ścianą. Na końcu pokoju znajdowały się metalowe, ciężkie drzwi. Ich cel. Jacob odczepił od siebie przyklejoną dziewczynę i zdjął z pleców. Zachwiała się, a po chwili kucnęła, nie dając sobie rady z utrzymaniem pionu. Sam dobiegł do przejścia, a następnie stanął jak wryty. Z jego twarzy spłynęła krew, zostawiając białą, siną skórę z rozszerzonymi panicznymi oczami i rozchylonymi ustami.
Usłyszeli tylko cichutki pobrzęk, lecz nie zobaczyli już, że ściany wysunął się maleńki obiekt, który zaczął ich skanować.
– O nie. – Po pomieszczeniu rozszedł się jego martwy głos, a wręcz szept, nie dający sobie rady z wydobyciem mocniejszego dźwięku. 
– Jacob… – Chłopak spojrzał na Nikol, która uniesioną ręką wskazywała na olbrzymią, stalową ścianę, gdyż dostała poczucia klaustrofobii.
Miała wrażenie, jakby ściany zbliżały się do siebie.
A raczej jedna.
Czuła, jakby została pozbawiona kręgosłupa. Fala drgawek owładnęła jej ciałem. Złapała się za szyję, odczuwając, że żołądek podszedł jej do gardła. Chciała myśleć, lecz nie mogła. Była pusta.
Przepraszam.
Zacisnęła oczy, oczekując miażdżącego cierpienia. Ból przeszył jej ciało jak prąd, przez który nie mogła wziąć głębokiego oddechu. Jednak nie tylko przez niego. Ściana zatrzymała się, napierając na jej klatkę piersiową. Łapała płytkie wdechy, zamykając oczy. Ucisk był tak silny, że gdy wciągała tlen, płuca przylegały do żeber, powodując ucisk. Łzy zaczęły jej lecieć po policzkach, mocząc nawilgły już szlafrok, mimo iż sama nie wiedziała do końca z jakiego powodu płakała. Szczęścia. Strachu. Czy była to reakcja dzisiejszych zdarzeń. Szlochała, nie mogąc się opanować, a przez to komórki domagały się więcej powietrza, co wywoływało ból.
Ściana dociskała jej klatkę piersiową, blokując ruchy. Nie wiedziała czy dziękować Bogu, że żyje, gdyż miała wrażenie, iż to dopiero początek jego zabawy.
Nikol…, nic ci nie jest?Przez chłopaka przemiawiała troska. Poruszył ręką, by móc ją dosięgnąć, ale okazała się być za daleko.
Żyję.wyłkała, stopując łzy. Dopadła ją czkawka.
Dasz radę się przepchnąć? – Jacob starał się przekręcić głowę, by zobaczyć w jakim jest stanie, ale blokowała go wystająca broda.
 Zaczęła się wiercić i poruszać ciałem jak mogła, dzięki czemu zdołała przejść ponad pół metra. Poczuła pieczenie na policzku i dłoniach, syknęła.
Co jest? – Zatrzymał się, słysząc, że coś jest nie tak. Znów próbował na nią spojrzeć, ale nadaremno.
Zdarłam tylko skórę.Poczuła ciepłą, metaliczną ciecz przy ustach.
 Wzięła płytki wdech i używając resztek sił ruszyła przed siebie, jęcząc przy każdym zarysowaniu skóry. Po kilku minutach znaleźli się przy ówczesnych wielkich drzwiach. Gdy tylko się do nich dogramolili, przy samym suficie wysunęła się kamera, by mogła objąć ich oboje. Usłyszeli tylko cichutki pobrzęk, który tak dobrze znali. Wyprostowali się przerażeni. Nie mieli już drogi ucieczki. Jacob zaczął się cofać, pomimo że nigdzie nie było wolnego miejsca, w którym mogli się ukryć, a drzwi, którymi weszli, zostały zablokowane przez zgniatającą ścianę. Nagle coś zapikało, do ich uszu doszło szczęknięcie drzwi. Nikol znów trzęsła się jak nałogowa alkoholiczka, rozglądając się, jak ratować życie. Jednak nie było to potrzebne.
Drzwi stanęły przed nimi otworem.
Widzieli tylko wiązkę światła, lecz po chwili prasa do zgniatania usuwała się na swoje stare miejsce. Łapczywie łapali tlen w spragnione, obolałe płuca. Nikol złapała się za żebra, czując ucisk przy każdym wdechu. Spojrzeli po sobie nie wiedząc, czego się spodziewać tym razem. Jacob złapał jej dłoń i popchnął ciężkie wejście, by mogli spokojnie przez nie wejść. Ujrzeli garaż pełen niesamowitych, dziwnych pojazdów.
– Weszli do systemu. – powiedział z euforią.
Spojrzał na nią, obdrapaną, z zaschniętą krwią na twarzy, z przerażeniem jak i ulgą w oczach. Z nadzieją. Opanowali się by nie skoczyć sobie do ramion, gdyż wiedzieli, że to jeszcze nie ten moment. Nie byli jeszcze bezpieczni.
Ruszyli do pierwszego białego samochodu.
Wydawał się, jakby został wykonany z lustra, a jego koła, można było pomyśleć, że tylko zostały narysowane, tam gdzie powinny być. Nie to okazało się najdziwniejsze. W miejscu gdzie zwykle znajdowała się  przednia szyba, dalej ciągnęła się czarna blacha z dachu.
A może to osłona?
Lampy długości ramion zaświeciły dziwnie zbyt czystym blaskiem, gdy tylko podeszli. Nikol odskoczyła. Pokiwała głową na uspokajający dotyk chłopaka na plecach i przyjrzała się jeszcze raz niezwykłej maszynie.
Zmarszczyła brwi na dwie kreski niczym narysowane cienkim flamastrem.
Drzwi.
A bynajmniej takie miała wrażenie. Po bokach był kanciasty a z przodu przechodzący w wygładzoną blachę bądź lustro. 
Gdy stanęli przed dumnym opływowym autem, stworzonym do mknienia po autostradzie, drzwi jakby rozpłynęły się w powietrzu, ukazując ciemną tapicerkę i pełną technologii tablicę rozdzielczą. Dziewczyna była zachwycona.
Podziwiała wnętrze. Na szybie, która przypominała czarny ekran widziała, jakby przez kamery to, co działo się przed autem. W rogach przedniej szyby znajdowały się nagrania tego, co się widniało obok pojazdu jak i za nim.
Deska rozdzielcza okazała się jedynym, wielkim telewizorem. Na samym środku, wielkimi liczbami odliczał się czas. Po bokach tej dziwnej deski rozdzielczej wyświetlały się liczby, wyrazy i nieznane dla niej znaki. Nie rozumiała dlaczego, ale z jakiegoś powodu wiedziała jednak do czego służą i co oznaczają.
Usiadła na czarne siedzenia, które przy każdym jej ruchu dopasowywały się do jej ciała. Zamknęła oczy i mruknęła z rozkoszą. Była to jedyna chwila, w której mogła zapomnieć o tym, co się stało. O napadzie. O porwaniu. O przyjaciółkach, które zostały tam w środku.
Ale Ruda obiecała, że nic im się nie stanie. Im chodzi o mnie, nie o nie.
Przełknęła gulę w gardle i przetarła podrapaną, szarą twarz dłońmi.
Są bezpieczne.
Położyła głowę na zagłówek. Prychnęła zflustrowana.
Jesteś tego pewna?
Zacisnęła powieki i wypuściła drżący oddech, by znów nie popaść w histerię, która znajdowała się tuż za dziurawymi drzwiami z wyłamanymi zawiasami w jej mózgu, za którymi ukryła wszystko, nad czym chciała panować.
Błagam wydostań mnie stąd. Zabierz mnie do domu. Jedź gdziekolwiek. Nie chcę tu być. Chcę zapomnieć.
Po tych słowach poczuła się, jakby właśnie wykonała na nich wyrok.
Ale przecież są bezpieczne.
Nawet jeśli było to kłamstwo, to pokochała je jak najbliższą siostrę, bo pozwalało jej żyć dalej.
Usnęła.

*

Dziękuję. – wychrypiała, patrząc na skupionego Jacoba, który nie odwracał wzroku od jezdni. Zacisnął pięści na kierownicy, że zbielały mu palce.
Prawie cię zabiłem, a ty mi dziękujesz?
Był zdenerwowany, zły na siebie, zły na wszystko co się wydarzyło. Cały plan wziął i strzelił sto kilometrów od celu. Bez została w środku, drzwi się nie otwierały, a na dodatek mieli ich pojazd z nadajnikiem. Żyć nie umierać! Nie ma za co, Nikol. – pomyślał, przewracając oczami. Zerknął na nią. Jej kąciki ust opadły, a oczy były tak smutne, że poczuł ucisk w brzuchu. Odwróciła wzrok i zaczęła bawić się materiałem zmoczonego szlafroka, który po tylu godzinach jazdy robił się powoli suchy.
Gdyby nie ty bym już dawno była zapewne martwa.powiedziała pod nosem. Westchnęła i zamknęła powieki, przed którymi zobaczyła twarze przyjaciółek.
Odwrócił wzrok i znów zapatrzył się w jezdnię, lecz poczuł jej dotyk na swojej dłoni, przez co przeszedł go dreszcz.
Siedzieli chwilę w ciszy. Odwróciła głowę w stronę okna. Patrzyła na rozmazany od szybkości krajobraz. Odezwała się, podziwiając nieznaną jej okolicę.
Co mi groziło? Czy one też są w niebezpieczeństwie? Wróciła myślami do obłąkanej twarzy przyjaciółki i jej słowach, gdy miała wychodzić z pomieszczenia: „Jesteś tu bezpieczna. Nie masz się, czego bać. Przecież jeżeli by chcieli ci coś zrobić już dawno mieli na to szansę, prawda?”. Pomyślała o Rudej, która jej pomogła. O Julii i Zuzce, których miała wrażenie, że już nigdy nie zobaczy. Przełknęła gulę i odepchnęła tę myśl. Jacob westchnął i na moment powieki by zebrać myśli.
Im nic nie będzie. Pobawią się trochę, wyciągnął parę informacji o twoim życiu i wszystkim, co jest z tobą związane, a na koniec odstawią do domu nim ktokolwiek zorientuje się o ich zniknięciu. One są bezpiecznie.  Spojrzał na nią zaniepokojony. – Ty nie. Jesteś ich nagrodą, którą tak bardzo chcą zdobyć, jak ludzie władzy i pieniędzy. – powiedział z obrzydzeniem. Wzdrygnęła się.
– Nie mogę ci za wiele powiedzieć, bo nie mie ci o tym mówić. Maylena przez osiemnaście lat nie pozwalała, żebyś przeszła szkolenie. Chroniła cię przed nimi i przed nami, ale teraz nie ma nad tobą władzy. Uważała, że już nie wrócisz. Jesteś nam potrzebna. Tylko tyle mogę ci powiedzieć. Więcej dowiesz się na miejscu. – Spojrzał na nią, ale ona nie odwzajemniła tego. Siedziała z pochyloną głową. Nie wydawała mu się ani smutna, ani zła, ani szczęśliwa. Nie wiedział co zrobić.
– Zawieź mnie do domu. – odezwała się cicho, jakby powiedziała to do siebie.
– Przykro mi, Nikol. – Głos Jacoba był delikatny, jakby bał się ją uszkodzić. Zmarszczył czoło i westchnął. Znów poczuł ucisk w brzuchu. Wyciągnął rękę, by ją dotknąć i wesprzeć, ale gdy tylko to zrobił, dziewczyna rzuciła się w stronę drzwi, by być od niego jak najdalej.
Porwałeś mnie.

19 komentarzy:

  1. Żeby nie było...
    Fantastyka naukowa (ang. science fiction) – gatunek literacki lub filmowy, a także gier komputerowych o fabule osnutej na przewidywanych osiągnięciach nauki i techniki oraz ukazującej ich wpływ na życie jednostki lub społeczeństwa. Razem z fantasy i horrorem, fantastyka naukowa zaliczana jest do fantastyki.

    Ja piszę właśnie o ludziach z przyszłości, którzy wykorzystują 30 % swojego umysłu, o społeczeństwie jakie będzie ( wedłóg mnie ) za ileś lat, o ich zachowaniu i rzeczach jakie stworzą. Czyli fantastyka naukowa a nie gwiezdne wojny...

    OdpowiedzUsuń
  2. LEPIEJ BYĆ NIE MOŻE ! Jest wręcz IDEALNIE... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Super że się podoba. Bardzo się cieszę :D

      Usuń
  3. Bardzo fajny rozdział
    P.S. Kiedy następny
    P.S.P.S Wiedziałem że napiszesz o sf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, przepraszam że odpowiadam tak późno, no ale lepsze to niż nic. Rozśmieszyła mnie Twoja uwaga o sf. Wole żeby nie było niedomówień ;*

      Usuń
  4. Asking questions are actually good thing if you are not understanding anything entirely, but this post offers pleasant understanding yet.


    Visit my webpage - minuman berenergi aman tidak berbahaya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I'm sorry I do not understand too much post. I know I wrote about the questions, but do not understand what the questions mean, if you're with me yet that it would be nice if you read this response and told me. Thank you for that you are or were.

      Usuń
  5. Zamiast "oczy" było "czy", poza tym było też "usiadła się".
    "trzy lśniące auta. Pojazdy były białe i lśniące" - już było, że lśniące xD
    "wyglądających w autobusu"
    "z takich firmy"
    No więc zaczęła się akcja. Ten rozdział mnie w sumie usatysfakcjonował, choć nie wiem czemu nauczycielka tłumaczyła się uczniom ze swojej decyzji. Dlaczego mówiła im co sprawdzała, itd... moim zdaniem nie musiała.
    Dzieciaki też jakieś głupie, że od razu uciekać zaczęły, choć faktycznie samochody bardzo dziwne, a już ten jeden, na który natrafiła dziewczyna, taki opuszczony, to w szczególności mnie zadziwił.
    Zastanawiam się czemu ją tak boli głowa.
    Przy dialogach czasami nie ogarniałem kto co mówi, ale ogólnie było okay.
    Wrócę jeszcze do wcześniejszego rozdziału myślami i mnie ogólnie dziwią relacje Marleny i Nokol, bo są takie.. bardzo toksyczne. Jej matka mnie cholernie irytuje i nie miałbym nic przeciwko jakbyś babsztyla ukatrupiła w najbliższych rozdziałach.
    Zastanawiam się gdzie toczy się akcja i dlaczego niektórzy bohaterowie mają takie polskie imiona, a inni jakieś wymyślne, rodem z kosmosu.

    Pozdrawiam i teraz ja poczekam na ciebie. Zaczniesz mnie nadrabiać, to wcześniej czy później, ale do ciebie przybędę i także nadrobię. Po prostu kieruję się zasadą, że pierwszeństwo mają moi czytelnicy.

    Jeszcze raz pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :D Ciesze się ze ci się podoba i wg. Dzięki za wskazówki usiądę do komputera i poprawie. Zaczęłam czytać i ciebie i byłam w połowie ale że było późno to nie dokończyłam a wczoraj nie miałam czasu. W końcu weekend i nareszcie będę miała na to czas. I jeszcze raz dziękuję :D

      Usuń
  6. NO postarałaś sie. :D jest okejka. w koncu coś się dzieje, trochę nie ogarnęłam niektóych sytuacji, ale jest ok. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam jakieś durne wrażenie, że Nikol traktuje mamę bardzo przedmiotowo, a z początkiem rozdziału odniosłam wrażenie wręcz jak służącą, nie podoba mi się to coraz bardziej ;/
    Zwróciłam uwagę na mały błąd w jednej części dialogu. Nie da się być "prędkim" tylko "szybkim" ;p
    Kurde, chciałabym móc napisać, że wreszcie jakaś akcja się dzieje, ale niestety nie wciągnął mnie ten rozdział za specjalnie ;/ No ale nic, mam nadzieję, że następne będą o niebo lepsze :D I lecę czytać dalej c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) no cóż nie wszystkim wszystko się podoba. Mam nadzieję, że później wpadnie ci do gustu. :)
      I jak coś to naprawdę nie czytaj na przymus, bo nie chce, żeby to opowiadanie było czytane bo trzeba tylko po to bo chcę. Nawet jak przestaniesz czytać u mnie to ja i tak przyjdę do ciebie, bo twoje mi się podoba. Jeśli moje opowiadanie cię nie wciąga to nie czytaj na przymus. Zostaw i nie męcz się. :) ( tylko nie odbierz tego jako, że się gniewam 0.0. Nie co to to nie. Po prostu prubuje wszystkim pokazać, że czytanie czego kolwiek na przymus jest bez sensu. ;) )

      Usuń
  8. Jejku czuję się jak..... zahipnotyzowana! へ-へ Mega!!
    Nawet nie wiesz, jak ja kocham sci-fi <3 <3
    Gdy to czytałam to naprawdę czułam się jakbym tam osobiście była. Choć troszeczkę w niektórych momentach nie wiedziałam kogo ucieczkę opisywałaś, ale po chwili odnajdywałam się :D
    No to lecę czytać kolejne, lecz nie wiem, kiedy je skomentuję (może dzisiaj, ale nic nie obiecuję :* XD )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa ^.^ Nie ma sprawy, dla mnie ważne, że jesteś <3

      Usuń
  9. Witam ponownie, widzę że akcja powoli zaczyna się rozkręcać. Rozumiem że ci ludzie którzy chcieli porwać całą wycieczkę kłamiąc przy tym, że są z firmy wynajmujące im autokar, to co sami o których rozmawiała mama Nikol z Marcelem? Ciekawe co się stało z resztą młodzieży? Lrce dalej, może uda mi się jeszcze przed pracą że dwa rozdziały przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko nadrabiasz O.O serio jesteś niezła. Ja w tym opowiadaniu tak wiele rzeczy ukrywam, daje podteksty lub pisze dosłownie o co chodzi i wiele osób nic nie widzi. Dobra spostrzegawczość. Dzięki za komentarz i za to ze jesteś :D

      Usuń