sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 26

Czy Rush jest moim bratem bliźniakiem? Usłyszał myśl, którą chciałam mu przekazać, a to potrafią tylko bliźniaki. To nie możliwe. Nie jesteśmy do siebie podobni! Powiedzieli przecież, że jestem nadzwyczajna, więc może ja też to potrafię. Do nikogo nigdy nie mówiłam w myślach, ale to nic nie znaczy. Jestem niezwykła i mam do tego prawo. Prawda?
– Gdzie jest Rush? – spytała Szejna. Pytanie, gdzie jest prawdziwy Rush. Zamknęła oczy. Żołądek jej się ścisnął. Odgoniła od siebie myśl, że może już nigdy nie zobaczyć swojego Rusha, a nie podrobionego.
– Jest na ważnej misji. – odpowiedział mężczyzna nie odwracając uwagi od swojej pracy. Misji? Kolana jej się zatrzęsły. Jakiej misji?! Rush! Mogłam coś wymyślić i go zatrzymać! Siłą, nie wiem, jakoś! Co ty myślałaś idiotko? Że może jednak go nie zabiorą?! Wplotła dłonie we włosy, a łokcie oparła na kolanach. Co ja zrobiłam… Rush...
Nikol wstała i ruszyła do wyjścia. Szejn spojrzał na nią, ale pozwolił jej wyjść z sali od symulacji. Gdy znalazła się na zewnątrz do głowy napłynęły jej myśli. Zabiłam… Zabiłam ludzi. Zabiłam dzieci… Co z tego, że to nie była prawda!  Wszystko było takie realistyczne. Osunęła się po ścianie i usiadła na ziemi. Zamknęła oczy i powróciła wspomnieniami do okrutnych obrazów. Zrobiło jej się nie dobrze. Rush, przepraszam…
– Hej mała, co się stało? – wystraszyła się. Otworzyła oczy i zobaczyła siedzącego obok siebie chłopaka. Miał czarne, krótkie włosy i niebieskie oczy. Uśmiechał się do niej miło, a jego uroda, jak wszystkich kasyczi, powalała. Dziewczyna nie usłyszała jak przyszedł. – Chyba nie jestem aż taki brzydki. – powiedział z udawaną urazą. Brunetka odwróciła wzrok i uśmiechnęła się słabo. Ten puknął ją ramieniem.
– Nie martw się Nikol. Wielu wychodziło wystraszonych z tego pomieszczenia. – położył swoją rękę na jej ramiona obejmując ją. Ona spojrzał na niego zdziwiona i trochę skrępowana.
– Skąd znasz moje imię? – spytała zdziwiona ocierając twarz z łez. Ten się zaśmiał.
– A kto nie zna słynnej Nikol ratującej Rusha i dziecko od Posłuszeństwa. Dziewczyny, która ma wszystko zmienić. – westchnął. – A gdzie moje maniery. Jestem Rushello, ale zazwyczaj mówią mi Shell.  – podał jej rękę z bananem na twarzy. Dziewczyna podała mu swoją dłoń, a on ją uścisnął.
– Co tu robisz? – zapytała cicho. Ten spojrzał na nią zdziwiony.
– Jak to co? Pocieszam płaczące damy. Ofiaruję swój jaśnie pani. – przytknął jej do twarzy rąbek swojej koszulki. – Masz, smarcz ile wlezie. – Nikol zaśmiała się cicho.
– Dzięki za troskę. – powiedziała i westchnęła. Nagle otworzyły się drzwi i wyszedł Szejn.
– Chodź, trzeba dokończyć szkolenie. – powiedział. Nikol popatrzyła na niego przestraszona i zdziwiona. Co? Przecież mówił tylko o jednej symulacji. Wstała i chciała się pożegnać się z Szell’em, ale gdy się obejrzała już go nie było. Zmarszczyła zdziwiona brwi i weszła do sali. Podeszła do urządzenia przypominającego trumnę.
– Masz. – powiedział Szejn, który w ręku trzymał cienką, metalową rurkę. Nikol pamiętała ze szkolenia z Rushem, że koniec miało bardzo zaostrzone, dzięki czemu z łatwością można było tym przebić komuś serce lub wbić w głowę. Nie rozumiała nic z tego. Spojrzała na Jacoba, który też wpatrywał się zdziwiony w tą sytuację.
– Zabij Jacoba. – powiedział poważnie mężczyzna.
– Co?! – krzyknęła dziewczyna i chłopak.
– Nie mazgaj się. To tylko symulacja. Znasz zasady. Nie skończy się, dopóki nie zabijesz celu. – powiedział zwyczajnie Szejn. Co? Przecież nie wchodziłam do tego ustrojstwa. Wszyscy stali w miejscu. Nikt się nie ruszył. Ręka mężczyzny z metalową rurką była nadal wyciągnięta. Przewrócił oczami i podszedł do niej, po czym wepchnął  jej w dłoń broń.
– Nikol… To nie jest symulacja. To jest prawdzie życie. – powiedział powoli wystraszony Jacob. – Dlaczego? Dlaczego chcecie mnie zlikwidować? – zapytał z niezrozumieniem Szejna.
– Nie jesteś już potrzebny. Dziewczyna jest z nami. Wykonałeś swoje zadanie, więc jesteś już zbędny. Zbyt wiele wiesz, a to może być naszym zagrożeniem.  – wzruszył ramionami Szejn po czym zwrócił się do Nikol. – Zabij go. Mówię ci, że to tylko symulacja. – ciemnowłosa nie chciała wierzyć, że to wytwór wyobraźni. To jest takie realistyczne! Tamto też było... Co jeśli to nie jest symulacja? Spojrzała na wystraszonego Jacoba. Serce waliło jej jak młotem. Nie chciała tego robić. Kochała go jak brata. Nie chciała zabijać bliskiej dla siebie osoby. Mimo, że była to tylko wykreowana scena w jej głowie i tak nie miała tak silnej woli, żeby zrobić coś takiego. Ręce jej drżały razem z całym ciałem. Żółć podeszła jej do gardła. Będzie musiała to zrobić. Jeśli chce wyjść z symulacji musi zabić Jacoba. Nie dam rady. Zrobiła krok, ale cofnęła się o dwa. Nie dam rady! Spojrzała błagalnie na Szejna, ale ten ręką jej wskazał na wyprostowanego chłopaka.
– Nie dam rady. Nie zrobię tego. – powiedziała trzęsącym się głosem.
– To posiedzisz sobie tu troszkę aż w końcu dasz radę. – z nienawiścią spojrzała na Szejna. Wzrok skierowała na Jacoba wyprostowanego jak strunę. Po policzku popłynęła jej łza. Czemu oni mi to robią? Co z tego, że to jest nieprawda skoro przeżywam wszystko jakby tak nie było. Co mi to da w życiu? Załamanie nerwowe? Ścisnęła mocniej rurkę. Muszę to zrobić Muszę, bo stąd nie wyjdę. Muszę zrobić to szybko tak jak z dziećmi. Zrobiła krok w jego stronę, a potem następny. Łzy płynęły jej jak grochy, a w sercu  czuła potworny ból i poczucie winy.
– Nikol! Nikol, to nie jest żadna symulacja! To prawdziwe życie! Nikomu nie możesz ufać! Zatrzymaj się! – krzyczał przerażony. Stał wyprostowany jak struna. Nie poruszył się z miejsca, a dziewczyna małymi kroczkami znajdowała się coraz bliżej. Z każdym krokiem płakała bardziej. Z każdym krokiem czuła się gorzej. Poczuła żółć w gardle. Chciała stamtąd uciekać, ale wiedziała, że nie wyjdzie dopóki Jacob nie zniknie. Po całej sprawie podejdę i przytulę go. Powiem, że go kocham i jest moją rodziną. Teraz go… teraz go... , ale zaraz go przytulę w prawdziwym życiu. Ale co jeśli to jest prawdziwe życie? Obejrzała się z obawą, ale Szejn tylko ze znudzoną twarzą wskazał jej, żeby szła dalej. Nienawidzę cię. Wzięła oddech i znalazła się przy samym Jacobie. Spojrzała mu w twarz. Ledwo widziała go przez łzy. Kolana się pod nią uginały. On z nadzieją patrzył na nią.
– To nie jest symulacja Nikol. To jest prawdziwe życie. Nie ufaj nikomu. – szepnął. Dziewczyna zaszlochała jeszcze głośniej. Co jeśli? Obejrzała się, ale nie zobaczyła Szejna. Sala była pusta. Na ścianie przed nią zobaczyła jakby film. Siebie leżącą w pojemniku od symulacji. Nagle kamera pokazała Jacoba.
– Dasz radę. To tylko wytwór obrazów. Nic nie jest prawdą. Czujesz wszystko jak w prawdziwym życiu, ale ja stoję tutaj i czekam aż się obudzisz. Czekam. Zabij mnie szybko i wracaj. – uśmiechnął się i obraz zniknął. Patrzyła nadal na ścianę. Czuła w sercu ulgę, że to tylko symulacja. Odwróciła się do Jacoba.
–Przepraszam. – szepnęła. Chłopak stał nadal wyprostowany nie ruszając się. Kiedy podniosła dłoń nie sprzeciwiał się. Po prostu stał. Ruszały się tylko jego wystraszone oczy i usta, które krzyczały.
– Nikol, to nie jest żadna cholerna symulacja! To prawdziwe życie! – dziewczyna zamknęła oczy i odkręciła głowę na bok. Szlochała głośno czując jakby jej serce miało się zaraz rozerwać. Nagle jej ręka opadła wbijając w pierś chłopaka metalową rurę. Zaczęła krzyczeć i opadła na ziemię razem z jego ciałem. Szloch dusił ją, gdy patrzyła na krew wylewającą się z dziury w klatce piersiowej. Przytuliła do siebie jego głowe, krzycząc przeprosiny. Poczuła mdłości i obrzydzenie do samej siebie. Jak opętana głaskała go po głowie. Jego powieki były zamknięte i zaczynały się robić sine. Krew powoli otaczała ich. Minęło kilka minut, które dla Nikol wydawały się wiecznością.
– Czemu nadal tu jestem?! – krzyknęła rozhisteryzowana. Spojrzała na ziemię, gdzie krwią było napisane “NIE UFAJ NIKOMU”. Nagle poczuła ukłucie w karku i odleciała.
Otworzyła oczy i widziała pokrywę symulatora, ale  kiedy zamknęła oczy, żeby mrugnąć już ich nie widziała, ale zobaczyła jedynie ciemność.


Obudziła się w swoim Arnemi. Gdy do jej głowy napłynęły wspomnienia wyskoczyła z łóżka i pobiegła do Markaz. Jacob… Gdzie jest Jacob… Hershey! On wie wszystko. Zdyszana znalazła się w bibliotece. Nie zastanawiała się czemu on zawsze tam jest, ale gdy tylko go zauważyła podbiegła do niego i złapała za rękaw.
– Musisz mi szybko znaleźć Jacoba. W tej chwili! – rozpaczona patrzyła z nadzieją w jego oczy, ale on tylko pogładził ją po ramieniu i powiedział poważnie.
– Jacob jest na misji. – Nikol szybko oddychając puściła mężczyznę. Popatrzyła na niego ze zmarszczonymi oczami. Czuła jak wszystko zwija jej się w środku.
– Jakiej misji? – wywarczała.
– Nie mam pojęcia. – odwrócił głowę na bok. Przerażona skojarzyła fakty.
– Rush… Gdzie jest Rush?! – krzyknęła. Hershey spuścił wzrok.
– Jest na misji. – powiedział cicho.



NOTATKA:

Myślałam, żeby nie wstawiać dziś rozdziału, bo nie miałam w ogóle weny, no ale stwierdziłam, że co tam trudno. Krótko, ale jest, bo sobota :)

8 komentarzy:

  1. To takk, wyłapałam kilka błędów, w tedy, kedy Nicol myśli, nie masz kusywej czcionki w kilku miejscah i coś tam było o końcach tych rurek, był tam błąd, :D ale nie chce mi się szukać, pewnie Carrie to wyłapie, więc zostawiam jej tę robotę.

    No dobra, to takk...

    Nie wiem, coś ty wykąbinowała, ale mam wrażenie, że naprawdę zabiłaś Jakoca, bo to nie była symulacja, w końcu weszła tylko do pomieszczenia, a nie zamknęli jej w trumnie. Więc nie było to symulacją, co wiąże się z tym, że zabiła go w prawdziwym życiu.

    Poczułam ukłucie w sercu, ale jakoś nie przeżyłam tego. Na początku, jak go opisywałaś i był jakąś ważną postacią, to przejmowałam się nim i podobał mi się, ae teraz... Jakoś mnie nie obchodzi. Z drugiej strony, prędzej pisałaś, że jest to podmieniony Jocob, znaczy ta ruda dzieczyna, której imeinia nie pamiętam (podawałaś je w ogóle? xd) mówiła, że Jakoc nie jest tym prawdziwym Jacobem, więc tymbardziej mi go nie szkoda.

    Hershey (sory ujak żle pisze jego imie xd) mówi, że wszystcy są na misjach, czyli tak naprawdę jest to wketka dla Nicol, ale ona nie jest głupia i im nie wierzy. :D

    Kim jest Scheel? podoba mi się toimię, całe nie, ale w skrócie jest fajne, megaa <3 Kim on jest, nowa postać? Ciekawie się robi... :) Przystojniak z niego, przynajmniej sobie tak go wyobraziłam :D

    Ogólnie rozdział mi się mega podobał, fajnie wciągał, ale stanowczo za krótkii <3 jak ja mam teraz tydzień czekać na kolejny, to mnie szlag trafia.

    Ja piszę kilka na tydzień, znaczy jak mam wenę, ale pojawiają się cześciej niż u ciebie, więc mogłabyś też postarać się dodać coś częściej, bo mnie to irytuje...

    lofreee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że pamiętasz o bezimiennej rudej, która nie miała imienia :* Shell jest nową postacią, która trochę pownerwia niektórych i będzie miał ważną rolę. Może przez te misje Nikol w końcu posłucha się rady, aby nikomu nie ufać.

      Mi jakoś słabo podobał się ten rozdział. Nie wiem czy znajdę czas w tym tygodniu, bo ja chodzę do szkoły, potem do późna zespół a następnego dnia sprawdzian lub karkówka i tak w koło, mam aby soboty, bo po niedzieli jest przecież poniedziałek :/

      Rozdział mogłam przedłużyć, ale stwierdziłam, że jak tu skończę, to będzie to cel do pomyślenie nad znaczeniem zachowania i słów Hersheya.

      Dziękuję kochana za rozpisanie się <3 To takie miłe <3

      Usuń
  2. To się biorę za "swoją rolę":

    " nie możliwe" - 'nie' z przymiotnikami piszemy razem. :D
    " Przytuliła do siebie jego głowe, krzycząc przeprosiny. Poczuła mdłości i obrzydzenie do samej siebie. Jak opętana głaskała go po głowie" - tu się powtórzyła głowa dwa razy w krótkim odstępie czasu :D
    "Krew powoli otaczała ich." - tu niby nie ma błędu, jednak lepiej brzmiałoby np. "krew powoli zaczęła ich otaczać" :D
    "Otworzyła oczy i widziała pokrywę symulatora, ale kiedy zamknęła oczy," - tutaj też powtórzenie, mogłoby być "[...] ale kiedy je zamknęła" :)

    Z błędów to tyle, jak na razie widzę. A co do treści to oooo. :D
    Najpierw jej myśli. Rany, dziewczyna musi mieć teraz mętlik w głowie! Biedna... Nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Podejrzenia, że Rush może być jej bliźniakiem... Brr, nie możesz mi tego zrobić!

    Pojawił się jakiś kolo nowy, ho ho ho. :D Myślę, że celowo go wprowadziłaś w takim momencie, na krótką chwilkę. Jednak został w pamięci, nie ma co. Pewnie sporo namiesza, ale to Tobie pozostawiam wykorzystanie potencjału tej postaci, którą wprowadziłaś. :D

    I co to miało być z Jacobem?! Jakoś nie darzyłam go zbytnią sympatią, no ale samo to, ej. Tak się nie robi, jak możesz?! Wszyscy nagle są na misji, EHE JASNE! On coś ściemnia. xD
    Nie no, Ty mi nie możesz go zabić i Ty o tym wiesz! Coraz bardziej zawiłe się robi to Twoje opowiadanie! <3 Ja czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały! <3

    A przy okazji, zapraszam do siebie na najnowszy. :D
    www.magical-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz. Dzieli za błędy, a co z Jacobem to jeszcze pomyślę. Sama nie wiem. :*

      Usuń
  3. Podoba mi się, powinnaś dodawać częściej 😊😊😊😊 czekam na kolejne z niecierpliwością 😉😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Buting internet media, bү way of example impressions, emails distributed,
    sponsorships, ѕо оn. Ⅰt could
    Ƅе thе difference іnside
    tһе number οf traffic, ԝhich wikl ultimatepy determine tһе standard of performance іn tɦе reall business.
    Ꭻust ⅼike, ѡһο іs tҺe audience уou taking the time reach ɑnd աҺɑt
    іѕ Ьetter path tⲟ take ԝith
    reaching it.

    Alsso visit mу web blog:

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, więc powracam, ale dzisiaj z marnym komentarzem, bo jestem totalnie wykończona... Nawet nie mam pomysłu, jak skomentować. Za dużo się działo, studniówka, poprawy zaraz po studniówce, o masakra. Mózg mi nie działa, wierz mi, naprawdę ze mną źle ;-;

    Na początek może troszkę przyczepię się imienia chłopaka. Rush i Rushell, kurde, no kiepsko. Mogą się mylić i to jednak nie jest za fajne, jeśli chłopak ma pojawiać się w kolejnych rozdziałach, bo jednak to dziwnie. Można sobie pomyśleć, że Rushell to pełne imię, a Rush zdrobnienie i już jesteśmy zgubieni.
    Symulacja... Wyobraziłam sobie te emocje Nikol i czułam jej smutek i złość, że musiała zabijać tych ludzi, te bliskie jej osoby. Że w ogóle musiała kogokolwiek zabijać, z czym do tej pory przecież nie miała do czynienia...
    Ja bym chyba tam zeszła. Wyszła z siebie i stanęła obok, nie byłoby mnie tam, serio. Nie wyobrażam sobie, że mam dostać w tej chwili broń i strzelić do kogoś, tak o, z dupy, bo mi ktoś każe... NIE D:
    Zastanawia mnie, na jakie pieprzone misje zostali teraz wysłani... Chyba po to, żeby nie przeszkadzać biednej Nikol w stawaniu się maszyną do zabijania, która ma "wszystko odmienić" tudzież "wszystkich uratować". Ale od czego? Co nadchodzi, w jakim celu, dlaczego?!
    Przydałoby się mega więcej wyjaśnień, bo nie wiem, co mam ze sobą zrobić ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że zauważyłaś powiązanie imion Rusha i Rushell'a, gdyż jest to celowy zabieg. :D

      Biedaczka. Mam nadzieję, że kupisz nowy mózg, jak ten ci wysiada. Polecam allegro. Mój już kilka razy był nie do użytku, ale mam jeszcze samoregenercję, niech ona będzie z tobą. xD Udanych wyników z popraw :*

      Niby nie wiedziałaś co napisać, ale napisałaś, że doszło do mojego małego serduszka, a banan pojawił się na moim rujku. Dziękuję :* <3

      Usuń