– Nikol, jak to widziałaś śmierć? Czyją? – dopytywał Szejn, bardzo zdziwiony jej odpowiedzią.
Dziewczyna wyglądała na zagubioną z swoim rozbieganym wzrokiem. Sama bym chciała wiedzieć. Nadal nie mogła się wyzbyć uczucia, że obserwuje ją tłum. Nagle Szejn znieruchomiał i skupił się na jakimś punkcie na ziemi, jakby słuchając czegoś. Jego twarz nic nie zdradzała. Po chwili przytaknął niezauważalnie i zwrócił się do dziewczyny.
– Budynek został oblężony. Musimy uciekać. – powiedział spokojnie.
Kolory odpłynęły z twarzy Nikol. Oblężony?! Oddech jej przyśpieszył, a sama nie wiedziała co ma zrobić. Nie może z tego wyjść nic dobrego… Ruszyła biegiem do wyjścia.
– Nie wydostaniemy się tędy, pójdziemy innym wejściem. – zawołał za nią i ruszył w przeciwny kąt pomieszczenia.
Serce Nikol waliło jak szalone. Szybko znalazła się przy mężczyźnie, gdy przykładał dłoń do Vijotas namo, urządzenia sterującego danym pomieszczeniem bądź budynkiem. Przed nimi ukazała się szklana, walcowata winda. Gdy tylko się w niej znaleźli, ściana zasunęła się, a winda w dzikim tempie popędziła na dół. Nikol zaczęła krzyczeć przerażona, a serce poczuła w kręgosłupie. Nagle wszystko się zatrzymało i winda pozwoliła im wyjść. Oszołomiona dziewczyna wytoczyła się z niej i starała się opanować emocje, związane z przejażdżką i informacją Szejna. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
Znajdowali się w miejscu, gdzie było dużo kasyczi. Wszyscy mieli na sobie grube, białe mundury, na twarzach wymalowany spokój, a ich ruchy były opanowane i zdecydowane. Pochylali się nad panelami sterowania i dyskutowali na temat hologramów przez nie wyświetlanych, po jakieś dziesięć osób przy każdym panelu. Nikol zauważyła, że hologramy pokazują korytarze i pomieszczenia oraz dwór, gdzie toczyły się walki. Kasyczi w czarnych mundurach strzelali do tych w normalnych strojach. Wszędzie panował chaos.
Nikol usłyszała głos, który już tak dobrze umiała rozpoznać. Skierowała wzrok w stronę Rusha. Poczuła w sercu ulgę, że chłopak znajdował się w bezpiecznym miejscu, a nie na polu bitwy. Nie wiedziała co ma z sobą zrobić, ani co powiedzieć. W środku czuła strach, ale starała się go nie okazywać i być tak opanowana jak oni. Skoro Rush nie pokazuje po sobie, żeby się bać, to widocznie nie ma czego. Przyglądała się hologramom i jemu. Oglądała, jak jeden strzela do drugiego i upada, ale nie nieruchomieje, tylko leży wijąc się z bólu. Przypatrywała się przez jakiś czas jego opanowanym ruchom, temu jak wydaje rozkazy bez żadnego zająknięcia. Jakby wyczuł na sobie jej wzrok odwrócił się i posłał jej uśmiech pełen wsparcia, ale nie trwał on długo, gdyż zaraz odwrócił się. Nikol zastanawiała się czemu oni wszyscy są tacy spokojni, nie widać po nich żadnego strachu, czy napięcia. Co jakiś czas każdy się uśmiechał, a wojownicy nie umierali. Wydawało jej się to wszystko bardzo dziwne, już miała podejść się spytać Szejna, czy to nie są po prostu jakieś ćwiczenia, lecz nagle wszystko się zmieniło. Kasyczi wpatrywali się w hologramy zdziwieni.
– Co tu się do cholery jasnej dzieje? – usłyszała zdenerwowany głos Rusha.
Odwróciła się szybko w jego kierunku i zobaczyła, jak ogarnia go napięcie, tak samo jak wszystkich pozostałych. Szybko wzieli się do pracy. Nikol zaczęła wpatrywać się w ekran, a jej spokój powoli się rozpływał i zastępował go strach. Wiedziała, że coś idzie nie tak, ale nie rozumiała co. Zauważyła, że żołnierzy zrobiło się więcej, a jeśli ktoś upadał, już więcej nie powstawał. Jeśli tamto to był chaos, to to jest totalną jatką. Kasyczi zaczęli posiadać ostrza i wbijać je swoim przeciwnikom. Nikol czuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła. Trzęsła się jak osika, a serce waliło jej galopem. Próbowała się dowiedzieć co się dzieje, ale nikt nie chciał jej odpowiedzieć. Każdy był zajęty. Przerażona rozejrzała się po sali, ale nie zobaczyła nigdzie Szejna. Patrzyła na ekran, gdzie żywe istoty ginęły na jej oczach. Dziewczyna czuła się, jak podczas oglądania krwawego filmu wojennego, gdyż nie dochodziło do niej to, że to wszystko dzieje się właśnie kilka ścian dalej.
Nagle rzucił jej się w oczy jeden z żołnierzy. Niczym się nie wyróżniał od pozostałych, ale Nikol znała tą twarz. Wstrzymując oddech oglądała, jak Shell w czarnym mundurze strzela do mężczyzny w normalnym stroju. W jego oczach widziała zdezorientowanie i strach, ale także żądzę śmierci. Poruszał się bardzo szybko i zwinnie. Oglądała, jak biegnie pomóc koledze z dwoma napastnikami. Gdy złapał za ramiona jednego z nich, ten odwrócił się i wbił długie ostrze w jego brzuch. Nikol zaczęła krzyczeć. Wielu oficerów odwróciło się w jej stronę zaciekawionych. Dziewczyna zakryła usta dłońmi, a po jej policzkach popłynęły łzy. Czuła, jakby ktoś kopnął ją w brzuch. Wodziła wzrokiem za upadającym ciałem chłopaka, który wołał o pomoc, ale nikt nie miał czasu zwrócić na niego uwagi.
Nikol rzuciła się w stronę windy. Gdy znalazła się w sali ćwiczeń wybiegła z niej i w zniewalający tempie poruszała się przez długie korytarze. Słyszała, że ktoś jest za nią, dlatego przyśpieszyła. Czuła jak świat zwalnia, ale jeszcze wolniej niż zwykle. Doskonale wiedziała gdzie kto jest. Widziała w głowię mapę z położeniem każdego punktu. Gdy znalazła się na zewnątrz do jej uszu dobiegały krzyki, dźwięki wystrzałów i zatapiających się ostrzy w ciele. Słyszała każdy krok, każdej osoby. Wiedziała, kto zaraz wystrzeli, a kto zginie i nie była to ona. Jak pędzący samochód biegła do miejsca, w którym został zaatakowany Shell. Gdy się tam znalazła jego tam nie było. Ustała i wpatrywała się w krew wnikającą w ziemię. Rozejrzała się po polu bitwy. Nagle czas powrócił do normalności, a ją owładnęło przerażenie. Poczuła, jakby ktoś zadał jej cios w plecy. Jej ciało przeszedł lekki prąd, przez co wszystkie włoski stanęły jej dęba. Na szczęście miała siłę stać na nogach po mimo bólu jaki odczuwała w czaszce i ciele. Odwróciła się i zobaczyła, że celuje w nią jakaś kobieta. Nikol nawet nie miała czasu krzyknąć. Oddaje strzał, który trafia ją w brzuch. Piszczy cicho i znów czuje, jak jej ciało przechodzi lekki prąd, a miejsce uderzenia obrzmiewa bólem. Widziała, jak kobieta nagle upada i już nie wstaje. Nikol słyszy swoje imię. Odwróciła się w stronę skąd dobiegało. W jej kierunku biegł przerażony Rush. Gdy tylko się przy niej znalazł złapał ją w pół i biegł dalej. Dziewczyna krzyczała, gdy ktoś się koło nich znalazł, wtedy Rush odwracał się sprawnie i strzelał w jego kierunku. Chwilę później znaleźli się przy jednym z Arnemi. Gdy chłopak tylko do niego dotarł przesunął po ścianie dłonią i wpadł do pomieszczenia zamykając je szybko.
Odstawił ją i osunął się na ziemię ciężko zipiąc z zamkniętymi oczami. Dziewczyna też łapała oddech i próbowała uspokoić targające nią emocje. Nadal słyszała ciche odgłosy wojny. Siedzieli tak przez chwilę wsłuchując się w te dźwięki i ich szybkie, urywane oddechy. Nikol spojrzała za Rusha, który siedział z zamkniętymi oczami i opartą głową o ścianę, a jego dłonie był zaciśnięte w pięści, które drżały.
– Nie podejrzewałem, że jesteś aż taką idiotką. – powiedział po chwili drżącym głosem od ulgi i gniewu. Teraz się zacznie. Dziewczyna przełknęła ślinę i wpatrywała się w jego piękne oczy, które kipiały ze złości, ale jednocześnie były wdzięczne, że mogą ujrzeć jej.
– Chciałam mu pomóc… – odezwała się cicho zgniatając sobie palce, ale oderwała już wzrok od jego świdrujących oczu.
– Pomóc zabijając samą siebie?! – krzyknął. Uklęknął, rozstawiając kolana po obu stronach jej nóg. Złapał ją za ramiona i potrząsnął lekko.
– Wiesz co ty właśnie zrobiłaś i mogłaś zrobić?! – wydarł się, ale ona nie odczuwała strachu, a raczej lekką skruchę.
– Shell leżał tam i nikt mu nie chciał pomóc. – powiedziała spokojnie. – Miałam go zostawić?! – krzyknęła. Rush przetarł twarz dłońmi i usiadł na przeciwko niej.
– Nie, miałaś iść tak sobie, żeby wziąć go w swe ramiona i powoli zanieść do Markaz, po drodze omijając pociski i ostrza! Genialny plan, nie? – uśmiechnął się szyderczo – Szkoda, że go tam nie było, bo już go zabrały specjalne od tego służby! – krzyknął. Nagle usłyszeli wystrzał i całe zasilanie w Arnemi padło. Światłość dawał tylko jasny napis awaria na Vijotas namo. Rush zaklął. Zamknął oczy i skupił się nad czymś, nie odzywając się.
– Musimy chwilę tu poczekać zanim przywrócą nam prąd. – westchnął i wstał. Nikol w napięciu obserwowała go, jak chodził po pokoju, następnie usiadł na łożku z twarzą w dłoniach. Chyba wszystkie Arnemi wyglądają tak jak moje. Brunetka spojrzała nieufnie w stronę drzwi.
– Nie dostaną się tu? – zapytała z obawą. Rush skierował na nią wzrok. Widział w niej strach. Z czystej złośliwości chciał powiedzieć, że jest taka możliwość i zobaczyć jaka wtedy będzie odważna, ale zdecydował się już jej nie martwić. Szkoda, że ona nie robi tego dla mnie – pomyślał zirytowany, a do jego myśli znów napłynął obraz, jak otrzymuje pocisk w brzuch. Wzdrygnął się i spojrzał na nią z ulgą. Nie wiedział jakim cudem, ta istotka żyje i tak na niego działa. Wyprowadza go z równowagi, powoduje, że chce mu się uśmiechać i wywołuje rozpacz, kiedy coś jej się dzieje. Potrząsnął przecząco głową i usłyszał, jak wypuszcza powietrze. Uśmiechnął się. Dziwiła go jej odwaga. Umie iść w środek bitwy, żeby uratować kolegę, któremu i tak nie ma jak pomóc, ale boi się, że ktoś może się dostać do pomieszczenia.
– Chodź tu. – nakazał.
Dziewczyna podniosła się i ustała przed nim. Rush przysunął ją bliżej do siebie. Złapał za rąbek jej koszulki i chciał ją podnieść, ale zanim zdążył to zrobić dostał siarczysty policzek. Złapał się za miejsce bólu i spojrzał zirytowany i jednocześnie rozbawiony w jej oczy, które wskazywały gniew.
– Gdzie te łapy zboczeńcu! Zachciało ci się w środku wojny? Za mało adrenaliny masz tępy idioto?! – krzyczała oburzona. Rush zaczął się śmiać, a ona nie wiedziała z czego. Stała tak z rękoma na biodrach i patrzyła, jak zwija się ze śmiechu co i raz spoglądając na nią. Był to tak piękny dźwięk, że walczyła z sobą, żeby na jej ustach nie pojawił się uśmiech. Zazwyczaj słyszała tylko ten szyderczy, albo... tylko ten szyderczy. W sercu poczuła przyjemne ciepło, ale przypomniała, że jest na niego zła.
– Z czego się śmiejesz szujo? – warknęła, a raczej próbowała, gdyż jej zły humor już trochę odparował.
– Chciałem zobaczyć czy masz ślad po pocisku. – Potrząsnął głową ze śmiechem.
– A. – mruknęła i znów podeszła bliżej, ale już nic mu nie zrobiła kiedy odgiął jej koszulkę. Przeciągnął palcem po jej skórze, gdzie nie było żadnego śladu, a jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Zamknęła oczy pod tym uczuciem i rozpływała się pod jego dotykiem. Nagle zabrał dłoń, a na jej policzki wpłynęła czerwień, lecz on tego nie zauważył. Zastanawiał się poważnie nad czymś. Przez jakiś czas się nie odzywał, więc Nikol musiała przerwać tą ciszę, gdyż zaczynała się martwić.
– Co się stało? – Patrzyła, jak z niedowierzaniem spoglądał w jej oczy i dopiero po chwili odezwał się.
– Nie powinnaś żyć, wiesz? Te pociski są naładowane śmiercionośną ilością prądu, przez co twoje narządy powinny się usmażyć. – powiedział cicho, ale poważnie, a ona nie wiedziała, co ma zrobić, dlatego nie zrobiła nic. Po prostu stała i patrzyła mu w oczy. Znów nastała ciężka cisza. Postanowiła zmienić temat.
– Co się stało? Dlaczego najpierw byliście tacy spokojni, a potem... – urwała.
– Na początku wszystko było szkoleniem. Pociski miały tylko unieruchomić przeciwników, każdy oficer miał przydzieloną liczbę żołnierzy, którą sterował, a po chwili… – Wzruszył ramionami i zastanowiał się nad czymś patrząc w przeciwległą ścianę. – Kasyczi zaczęli ginąć. Przeciwników zrobiło się więcej i powstała prawdziwa wojna. – Westchnął i spojrzał jej w oczy. – A potem gwiazda wieczoru, zaczęła krzyczeć i wybiegła z Centrum Dowodzenia. Wiedziałem co się z tym wiąże, więc pobiegłem za tobą jednocześnie wiedząc, że jeśli opuszczam swój oddział będę miał bardzo poważne kłopoty, tak jak i oni, no ale cóż… Ktoś w końcu musi ci ratować dupę, nie? – Uśmiechnął się lekko, ale po chwili znów skierował wzrok na ścianę i nad czymś myślał z zmarszczonymi brwiami. – Jednak zastanawia mnie, dlaczego było ich tak mało. Co to? Zebranie samobójców? Ich oddział liczył jakieś sto do dwustu osób, gdzie u nas jest gdzieś pięć tysięcy żołnierzy. Gdzie tu sens mi powiedz? – Nikol usiadła obok niego i też zaczęła się nad tym zastanawiać. Dlaczego? Na pewno nie wysłali ludzi na odstrzał, bo to nie ma sensu. Muszą mieć w tym jakąś korzyść…
– A co jeśli… – urwała. – Nie, to nie ma sensu. – Machnęła ręką. Rush skupił na nią uwagę i był naprawdę ciekawy co miała na myśli.
– No mów.
– A co jeśli oni mieli tylko odwrócić waszą uwagę? W końcu wszyscy się skupili, żeby ich wybić, ale nie zajmowali się już niczym innym. – Spojrzała na niego. On zamrugał kilka razy, a jego mina zrobiła się bardzo poważna. Nikol zaczęła się niepokoić.
– Rush?
– Ale od czego odwrócić uwagę? Ty jesteś ze mną, więc o co chodzi? – mówił, ale było to bardziej do niego niż do niej. Po paru minutach światło powróciło. Obydwoje ustali na nogi i nasłuchiwali. Cisza. Rush przesunął dłonią po ścianie i powoli, nieufnie wyjrzał na świat, po chwili wyszedł, a Nikol za nim. Nie pewnym krokiem szli w stronę Markaz, ale rzadno się nie odezwało. Wszędzie panowała głucha cisza, spotkali na swojej drodze trupy. Gdy znaleźli się niedaleko wejścia zobaczyli totalny cmentarz. Wszędzie leżały martwe ciała. W mundurach i bez. Z ran sączyła im się krew. Niektórym brakowało ręki, nogi albo głowy lub byli rozerwani w kilku miejscach. Krew sączyła im się z oczu, nosa, brzucha, głowy i wielu innych miejsc, którą chłonęła ziemia.
Ten obraz nie zrobił na Rushu wielkiego wrażenia, gdyż widywał go często, natomiast Nikol chyba odstała apolepsji serca. Widział jak kolory odpływają z jej twarzy, a ciało dygocze się jak podczas padaczki, z oczu płynęł łzy. Chłopak przyciągnął ją do siebie i zakrył jej oczy. Prowadząc ją do wejścia Markaz nie pozwolił jej już ani razu spojrzeć na okrutny obraz, tylko szeptał jej do ucha pocieszające słówka. Na szczęście nie dostali się do środka – pomyślał. Wypuścił z ramion dziewczynę, ale złapał ją za rękę, gdy znaleźli się w budynku. Ten gest dawał jej siły, żeby iść dalej. Ciągnął ją przez nieskazitelne korytarze, co i raz odwracając się i posyłając jej uśmiech. Wszędzie było cicho. Nagle skręcił i przesunął dłonią po ścianie dzięki czemu pojawiła się przed nimi widna. Rush przyciągnął do siebie roztrzęsioną Nikol i szybko ruszyli na dół, a już i tak przemęczony żołądek dziewczyny dał się we znaki. Gdy winda się zatrzymała nie mogli uwierzyć w to co widzą. Rush wypuścił brunetkę z ramion wpatrywał się oszołomiony przed siebie. Nikol też trochę ożyła i przyglądała się temu co chłopak. Teraz to on potrzebował wsparcia, dlatego złapała go za dłoń, ale on tylko próbował zrozumieć to wszystko. Zrozumieć jak wielkie szczęście miał, gdy patrzył na roztrzaskane Centrum Dowodzenia i rozpaćkanych, porozrywanych przyjaciół, którzy zginęli przez wybuch bomby czy granatu. Z wszystkich oficerów został tylko on, który przeżył dzięki szczęściu. On. Jeden.
– Chyba właśnie uratowałaś mi życie. – szepnął.
NOTKA:
Tak więc nie w sobotę, ale w niedzielę rano. Więcej Rusha i rozdziału. Taka długość może być?
Nika ;D http://grlfashion.blogspot.com/
Zapraszam na jej bloga, gdzie autorka promuje ubrania, opisuje co ostatnio robiła i ogólnie poleca różne rzeczy. :D
Jeszcze raz wszystkim dziękuję :*
Nie mam zdjęcia zegarka, ale mam książki, która niedługo trafi do rąk Niki.