niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 37

– Hershey, musimy porozmawiać. – powiedziała Nikol wchodząc pewnym krokiem do biblioteki. Mężczyzna nawet na nią nie spojrzał, wczytany w coś, co leżało na biurku.
– Słucham cię – mruknął.
Podeszła do niego i czekała aż będzie brał ją na poważnie, ale nie doczekała się jego uwagi. Zacisnęła szczękę i uderzyła pięścią w metalową powierzchnię. Łysol westchnął i z skrzyżowanymi rękoma na biurku, spojrzał jej w oczy.
– Czego chcesz aniołku? – Brunetka warknęła na niego.
– Nie jestem twoim aniołkiem i nie udawaj głupiego. Doskonale wiesz, o co mi chodzi. Mam już dosyć tych waszych gierek i kłamstw jakimi mnie karmicie. – Mężczyzna wyprostował się i uśmiechnął miło.
– Po pierwsze, to trochę szacunku, okey? A po drugie nie mam zielonego pojęcia, o co ci chodzi. – Ciśnienie niebieskookiej podskoczyło jeszcze wyżej. Oparła wyprostowane ręce na biurku i pochyliła się w jego stronę z wkurzoną twarzą.
– Niech pan szuka wskazówek. – szepnęła gniewnie, po czym wyprostowała się i zaczęła wymachiwać rękoma. – Co wy chcecie osiągnąć. Błagam, wytłumacz mi, bo ja naprawdę nie wiem. Macie ze mnie ubaw, kiedy robicie ze mnie jakąś paranoiczkę? No żesz kurde, szkoda, że mnie nikt nie zaprosił, bo też bym się trochę wyluzowała. Mówicie mi, że jestem waszym wybawieniem, a traktujecie mnie jak zwykłe, nic nie warte gówno. Bawicie się moimi uczuciami, podkładacie jakieś głosy do własnej głowy, majstrujecie z moim DNA i rzucacie na przeszkodę, a potem patrzycie czy się podniosę. Wiesz, co ja wam powiem na taką podziękę? Wypchajcie się wszyscy. Wmawiacie mi, że tamci chcą mnie zabić, a niedługo sami  mnie wykończycie, ale wiesz co? Nie poddam się. Wydostanę się z tego cholernego miejsca i spalę wszystko, a potem na popiołach urządzę sobie piknik.
Jej klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół, w górę i w dół i tak co raz szybciej. Pięści miała zaciśnięte, a w oczach wściekłość. Spojrzeniem rozrywała twarz Hersheya, którego kąciki ust były lekko uniesione ku górze.
– Matka każe mi szukać wskazówek. Głos w głowie zabić Rusha, a ty…
Jej wywód przerwała jego dłoń przyciśnięta do jej ust. Trzymał ją ciasno i nie puszczał nawet, gdy go gryzła czy śliniła, ale przez te kilka miesięcy nauczyła się paru rzeczy.
Znieruchomiała, a czas zwolnił dzięki czemu mogła poznać każdy jego krok. Poczuła ciepło rozchodzące się po jej ciele, a w mięśniach siłę. Szybkim i mocnym ruchem kopnęła go w kolano, przez co upadł i odleciał marę metrów dalej. Zaraz dopadła go i chciała na niego wskoczyć, ale wiedziała, że będzie chciał się przeturlać na bok, dlatego od razu skoczyła na miejsce, gdzie miało pojawić się jego ciało. Zawył z bólu, a jego płuca opuścił tlen. Dziewczyna przymiażdżyła jego ręce kolanami i złapała za gardło. Wiedziała, że będzie chciał złapać jej głowę nogami, dlatego przesunęła się na bok i odczepiła jedną dłoń z gardła, a przeniosła na jego stopę. Chwyciła za nią i wykręciła, przez co po pomieszczeniu rozszedł się skowyt. Puściła go i uderzyła dużą siłą z liścia. Z jękiem złapał za policzek.
– Jeszcze raz będziesz chciał mnie unieruchomić lub w ogóle dotknąć to obiecuję, że połamię ci wszystkie palce po kolei. – powiedziała ze zgrozą przy jego twarzy, po czym wstała.
Facet, dwa razy większy od niej, leżał na podłodze i cicho pojękiwał, ale na jego twarzy nadal był uśmiech. Nikol popatrzyła na niego ze zmarszczonymi brwiami.
Zlałam go, nie wiem czy nie uszkodziłam kolana, a on się uśmiecha? Co z nimi wszystkimi jest nie tak?!
– Z czego się szczerzysz? – zapytała.
Hershey powoli usiadł, po czym wstał obolały. Gdy był już na nogach dopiero się odezwał.
– Jestem z ciebie dumny. Pamiętam cię jak do nas przyjechałaś. Mała, zapłakana dziewuszka, która prosiła, by mogła wrócić do domu. W oczach strach, a w rekach nic. Byłaś małym robaczkiem, którego mogliśmy w każdej chwili rozgnieść. Teraz jestem dumną kobietą, która walczy o swoje i nie pozwoli sobie podskoczyć. Potrafisz zabić, nawrzeszczeć, toczyć pojedynek, a nie uciec. I pomyśleć, że zajęło ci to kilka miesięcy. Trochę wspomagaczy i jednym ruchem posyłasz przeciwnika do podziwiania sufitu kilka metrów dalej. Nie da się ciebie zaskoczyć. Gratuluję, ale musisz się jeszcze jednego nauczyć. Ściany mają uszy i nie można wszystkiego wykrzyczeć, jak tylko ci się podoba, bo nie wiadomo co można mówić, a co nie. – Powiedział poważnie, po czym pokuśtykał do Vijotas namo, a po chwili wyjął coś z wnętrza ściany i przyłożył to do kolana. Nikol usłyszała skrzęk, przez który przeszedł ją dreszcz. Hershey pozginał kilka razy kolano, a następnie na nie ustał już nie kuląc.
– Chyba masz rację. Czas ci wyjaśnić parę rzeczy, ale nie tu. Musimy iść w miejsce, gdzie będziemy widzieć każdego potencjalnego wroga. – Ruszył ku wyjścia, a Nikol z podnieceniem poszła za nim.

Szli w ciszy trawą za Wolnym, gdzie była duża otwarta przestrzeń, a wzrokowi nic nie mogło uciec. Łysol nagle ustał. Rozejrzał się dookoła z przymrużonymi oczami i rozsiadł się na trawce. Nikol chwilę na niego popatrzyła zdziwiona.
– Zamierzasz stać? Tak się składa, że będzie to ta z dłuższych historii, bo musimy zacząć od twoich narodzin, a trochę się od tamtego czasu wydarzyło, nieprawdaż? – Dziewczyna w końcu się poddała i usiadła po turecku, a on wyprostował nogi. Czekała w napięciu, aż nareszcie weźmie się za opowiadanie, ale jemu się nie śpieszyło. Siedział tak wpatrzony w rzędy Arnemi myśląc nad czymś. Już miała go ponaglać, ale wziął wdech i odezwał się.
– Twoja matka i ojciec kochali się. Ona była człowiekiem, a on kasyczi, jak już wiesz. – Zerwał źdźbło trawy i uważnie mu się przypatrywał. – Była piękna. Może nie tak, jak tutejsze kobiety, ale miała coś w sobie takiego, że… – zaciął się, po czym machnął ręką. – Mniejsza, nie o to tu chodzi. Kasyczi jest doskonalsze. Ludzie są niedopracowani, niedorobieni. Zabijają siebie na wzajem bez powodu, gwałcą, krzywdzą, maltretują, znęcają się nad sobą, potrafią zjeść swojego sąsiada, przyczepić psa siostry i ciągnąć za samochodem, niby zakochują, żenią, a kilka dni później zdradzają, nienawidzą kogoś, bo ma inny kolor skóry, zadają sobie cierpienia i tak dalej. Brzydzę się nimi. Wszyscy kasyczi wstydzą się tego, że pochodzimy od jednego przodka. Oni są gorsi od zwierząt…
– Ekhem. – chrząknęła wskazując na siebie. No to zupełnie inaczej niż Kasyczi. Oni przecież się nie zabijają, ani nie wyrządzają mi krzywdy, myślała z ironią.
– Ty przecież nie jesteś człowiekiem. Jesteś tym lepszym gatunkiem. No, ale wracajmy do historii. Nie wiem czy wiesz, ale dzięki temu, że jesteśmy lepsi to też stali w uczuciach. Gdy kasyczi się zakocha to raz i do końca. U nas nie ma czegoś takiego, że kocha, a za miesiąc już nie i idzie do kogoś innego, chyba że po prostu nie kochał. Nie. – powiedział poważnie.
Rush przecież mnie nie kocha. To jest Rush. On nikogo nie kocha. On nawet nikogo nie lubi. Zastanowiła się chwilę. No może jednak mnie lubi, ale mnie nie kocha. Ani ja jego… Prawda?
Dlatego, jak David oznajmił nam, że wybrał twoją mamę, to wiedzieliśmy, że nie ma dla niego ratunku. Nikomu się to nie podobało, ale oni się pobrali, a potem urodziłaś się ty. Ja. Czyli byłam sama?
– Mam rodzeństwo? –zapytała niby od niechcenia. Łysol podrapał się po brodzie i westchnął.
– Prosta odpowiedź: tak lub nie. – Nikol ściskała swoje palce w napięciu.
– Było was dwoje. Miałaś brata. – zaczął. Dziewczyna zastanowiła się.
– Miałam? –zapytała zdziwiona.
– Tak. Nie. Nie wiem. To znaczy, kiedy mieliście po parę tygodni był nalot na wasz dom. Rebelianci porwali was. Ojciec wstąpił do wojska i szybko zdobył najwyższe stanowisko. Odnalazł ciebie, ale drugiego dziecka nigdy, ale wiadomo co zrobili z tym, co miał zakłócić ich wolność. Twoja matka zaraz was spakowała. Powiedziała, że nie przeżyje jeśli jeszcze ciebie jej odbiorą. David pozmieniał jej i sobie dane osobowe, wygląd i przez jakiś czas pracował nad jedynym miejscem, gdzie nie mogli was znaleźć, bo ci zza muru mogli namierzyć każdego na całym świecie, co widziałaś, gdy Jacob wiózł cię tutaj. Byliście tak daleko od nich, a oni i tak znali wasze położenie.
Tak więc, pewnego dnia zniknęli. Nikt nie mógł ich odnaleźć. Bardzo was kochał. Zostawił wojsko, którym nie było kto rządzić i zginęło przez to wielu. Zrobił to wszystko byle być z wami, żebyś była bezpieczna, ale sielanka nie może trwać wiecznie. – Nikol machała na boki głową z niedowierzaniem.
– Ojciec nas nie kochał. Zostawił nas dla innej, młodszej kobiety. – powiedziała wściekła. Hershey przewrócił oczami.
– Słuchasz mnie? Mówiłem ci, że jak kasyczi się zakocha to stawiany jest na nim krzyżyk i nie ma już odwrotu. Ojciec musiał wrócić, lecz nie mógł tak po prostu zniknąć.  Żeby ciebie chronić przypisał ci jako opiekunkę Weronikę i Jacoba. Mieli być z tobą codziennie i zawsze cię pilnować. – W Nikol zagotowało się na myśl o Jacobie, a jej serce wyło za Niką. – Matka pilnowała cię cały czas. Otaczała miłością i broniła tak, że czasami aż się przez nią dusiłaś. Aby zwiększyć twoją ochronę David chciał, żebyś wzięła udział w szkoleniu, ale jego powoli pochłaniał obłęd na punkcie twojego bezpieczeństwa. Niby chciał cię obronić, ale pragnął też, byś potrafiła się sama nie dopuszczać do siebie zagrożenia. Maylena dobrze wiedziała, że te szkolenie nie będzie bezpieczne. Wysyłał do niej co jakiś czas jej przyjaciela - Szejna. Wiedział, że mu ufa, ale ona nie poddawała się. Nie oddała cię. – Po policzkach dziewczyny zaczęły powoli płynąć łzy.
– Jacob był tego samego zdania co Maylena. Też dzielnie o ciebie walczył. Nie dał cię skrzywdzić. Dlatego, nie wiem czy pamiętasz, ale kiedyś gdy wracałaś ze szkoły z nim, to wpadliście na Szejna. Jacob był wystraszony, że może cię zabrać, więc szybko cię od niego odciągnął. – Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie. Znała to wspomnienie, ale wydawało jej się takie odległe. – Tego też dnia poszłaś biegać. Potknęłaś się, a czarny samochód z przyciemnianymi szybami chciał cię rozjechać. To byli oni. Chcieli zlikwidować zagrożenie. Byli coraz bliżej, ale ty nie powiedziałaś o tym nikomu. Twój organizm zaczął wyczuwać zagrożenie. Zbliżając się do ciebie i wystawiając na sytuację stresującą, zagrażającą życiu nieświadomie przełączyli wajchę na drugą stronę włączając funkcje samoobronne. Twoje rany zostały zregenerowane, a w mózgu nastąpiły zmiany przez co właśnie powstawały te potworne bóle. Twoje tkanki z każdym czynnikiem samoobronnym zmieniały się. Przekształciły korę mózgową, najbardziej korę nową odpowiedzialną za w odbieranie i przetwarzanie wrażeń zmysłowych, planowanie i wykonywanie ruchów dowolnych oraz procesy poznawcze (m.in. pamięć, myślenie, funkcje językowe). Ciało migdałowate jest kompletnie przemienione, przez co zmienił się twój charakter. Stałaś się bardziej agresywna. Pień mózgu, dzięki czemu masz te sny. Wszystko Nikol. Wszystko zmienia się w twojej głowie. To jest niesamowite.  – zachwycał się. Czyli naprawdę mam coś z głową. Tak jak myślałam.
– Gdy informacje wyciekły, bo jak wiesz tutaj już nikomu nie można ufać, gdyż wszędzie są zdrajcy, to od tamtej pory rebelianci chcą cię zdobyć i robić na tobie badania. Zobaczyć jak to wszystko działa. Nie dość, że nie wiadomo jak się urodziłaś, to jeszcze twój mózg skrywa tak wiele sekretów. Dużo na jego temat wiemy, ale jest to może kilka procent tego co on skrywa. – Nikol widziała błyski w jego oczach i te podekscytowanie jak na naukowca przystało, lecz ona nie podzielała jego entuzjazmu. Wyprostowała się i spojrzała na niego nie ufnie.
– A wy nie chcecie robić na mnie eksperymentów? – zapytała i dokładnie przyglądała się jego twarzy, dłoniom, postawie ciała.
– Oczywiście, że chcielibyśmy, ale jest to bardzo niebezpieczne, bo byśmy mogli cię bardzo, ale to bardzo łatwo zabić, a w niektórych rzeczach nawet byśmy musieli, bo mózg trzeba by pokroić. – Brunetka patrzyła na niego przerażona i już się cała spięła do biegu, ale on złapał ją za rękę i zaczął się śmiać.
– Bez obaw. Jak na razie cię nie rozkroimy. – Jego rozbawiony ton i tak nie dał jej spokoju, ale chociaż nie uciekała. Chciała się jeszcze wiele rzeczy dowiedzieć.
– Ale skoro chcieli robić na nas eksperymenty, to dlaczego próbowali zabić mnie i Jacoba, wtedy co nas prawie zgniotła ściana? – Przypomniała sobie, to wydarzenie:


O nie...usłyszała szept wydobywający się z jego ust.
Spojrzała na niego i już wiedziała, że zaraz wydarzy się coś bardzo, bardzo złego. Gdy zostali zeskanowani od góry do dołu usłyszeli głośny szczęk, jakby otwierały się olbrzymie stalowe drzwi. Dziewczyna popatrzyła z nadzieją na nie, ale to nie one były źródłem dźwięku. Popatrzyła na chłopaka, który z niedowierzaniem przypatrywał się ogromnej, stalowej ścianie. Dziewczyna poczuła, że dostała klaustrofobii. Widziała, że ściany zaczęły coraz szybciej się do niej zbliżać. A raczej jedna. Ściana pędziła prosto na nich. “


– Nie chcieli was zabić. Były to procesy obronne, gdy komputer zeskanował wasze postacie i nie zobaczył w nich osoby, która byłaby uprawniona do przejścia przez drzwi. Zauważ, że nie zginęliście, bo chcieli ciebie żywą. –wyjaśnił. Nikol zaczynała sobie wszystko układać.
– Co było dalej? – przypomniała mu o opowieści.
– Maylena nie chciała cię puścić, ale przypominam ci, że kasyczi są bardzo przekonujący. Tak więc Weronika porozmawiała z nią, że nic ci nie będzie i się zgodziła. Jacobowi niezbyt plan się podobał, ale wykonywał rozkazy. David wiedział, że oni przyjadą po ciebie, dlatego wszystko zaplanował. Miał wam podstawić samochód i mieli cię przywieźć, ale nie wszystko poszło zgodnie z planem. Złapali was i wywieźli do spa, żeby nie narobić szumu, a wtedy wy pojechalibyście chętniej. Sprawdzali każdego. Dorwali Weronikę i napchali ją środkami. Wyciągnęli wiele informacji i przeciągnęli na swoją stronę. Po mimo, że Jacob jej nie przywiózł ona i tak tu wróciła. Wtedy zaczęły się podejrzenia. – Do głowy Nikol napłynęło wspomnienie z miejsca, do którego ich porwali.


Jesteś tu bezpieczna. Nie masz się, czego bać. Naprawdę. Jak by chcieli ci coś zrobić już dawno mieli szansę, nie? – Nikol odwróciła się zdezorientowana. Nie zdziwiło jej to, że się odezwała, tylko sposób w jaki to mówiła. Była przekonana. Głos już nie miała rozwiany, spokojny, tylko stanowczym i pewnym. Brunetka zamrugała i popatrzyła na przyjaciółkę zdezorientowana. Uśmiechnęła się do niej i wyszła.”


– Po tym, jak wydostaliście się stamtąd Jacob przejął całą misję i zaczęliśmy posługiwać się szyfrem, bo była możliwość, że ktoś mógł nas podsłuchiwać


No cześć. Dostawa róż powinna niedługo być. Podobno jest przy granicy. Był problem przy załadunku, ale tak to przewóz jest ok. Na razie nic się nie dzieje. Kwiaciarnia dzwoniła?
Tak, pytała się kiedy będzie dostawca. Klienci się dowiedzieli, że mają być niezwykłe kwiaty. Wiedzą tylko, że będą niedługo, ale czy w przyszłym roku czy za miesiąc to im nie zdradzono. Najpierw trzeba sprawdzić przecież czy do czegoś się nadają.
Nadają, nadają. Gdy będę wiedział, że są już niedaleko, to was poinformuję.”


Hershey zaczął się rozglądać. Jak na razie nie widzieli nikogo, ale teraz ktoś zaczynał się kręcić, więc mężczyzna nagle wstał, otrzepał się i chciał odejść bez słowa. Typowe dla nich. Nas.


– Ej! – krzyknęła za nim. Ustał, więc szybko znalazła się obok. – Nie skończyłeś przecież! Ledwo co zacząłeś! Prawie nic nie wyjaśniłeś, co chciałam wiedzieć. Nadal nie wiem czego szukać i po co. – Łysol rozejrzał się.
– I tak już za dużo powiedziałem. Jeśli pokażę ci to, co chcesz usłyszeć mogę mieć możliwość wąchania kwiatków od spodu. – szeptał szybko. Nikol zamrugała kilka razy. Ale jak kto się dowie? Westchnął i rozejrzał się jeszcze raz.
– Opowiem ci jeszcze parę rzeczy, ale już nie dziś. – Popatrzył jej w oczy, a ona przytaknęła i odszedł.
Chyba znalazłam sobie sprzymierzeńca.  

Nikol położyła się na łóżku w swoim Arnemi, gdy wróciła po rozmowie z Hershey’em. Jak od kilku miesięcy, w głowie miała mętlik i tysiące myśli na raz. Jej ciało było skulone, a złożone dłonie trzymała pod głową. Poprawiła włosy, które zleciały jej na twarz i z westchnięciem przekręciła się na plecy podziwiając sufit.
Mamo, w co ty się wplątałaś? Czyli połowa mojego życia była kłamstwem? Rozumiem, że nie powiedziałaś mi o bracie, bo przecież to taka błahostka, o której łatwo zapomnieć, pff. Dzięki, że mówiliście mi kłamstwa na temat ojca. Czyli co? Jednak jest tu dobrym bohaterem? Jacob, Weroniko wam też dziękuję, że udawaliście moich przyjaciół, bo tak kazał wam mój tatuś, który jest jednak kochającym rodzicem, a nie zdradziecką świnią. Chciałam także podziękować Szejnowi i Hershey’owi, że dziś jestem wariatką, która słyszy głosy, widzi rzeczy, których nie ma, śni o matce i stała się maszyną do zabijania. Och! Tak bardzo wam wszystkim dziękuję kochani! To dzięki wam moje życie jest tak bardzo do dupy!
Wplotła palce we włosy i krzyknęła.
– Tak bardzo wam dziękuję, że je zniszczyliście. – powiedziała na głos.
Nagle jej ciało zaczęło ją informować o potencjalnym zagrożeniu, które było coraz bliżej. Usłyszała jego kroki i nerwowe bicie serca, które o mało nie wyskoczyło z piersi.
– Idzie mój kochany braciszek. – fuknęła, ale po mimo całej złości, rozpaczy, czuła, że robi jej się cieplej, a humor znacznie jej się poprawił. Zagryzła wargę i potrząsnęła głową. Koniec. Nie możesz.
Do pomieszczenia wszedł niepewnym krokiem Rush. Gdy tylko ją zobaczył jego źrenice się powiększyły. Dziewczyna słyszała, że jego serce bije jak w maratonie. Czuła, że się denerwuje. Wstała i wyprostowała się, a w pięści mieliła rąbek koszulki. Nagle jego twarz z szczęśliwo–rozpaczonej zrobiła się kamienna, nie wyrażająca żadnych uczuć, no może poza oczami, w których widziała ból.
– Rush… – chciała zacząć, ale uciszył ją ręką.
– Przyszedłem tylko na chwilę. – Jego spojrzenie świdrowało ją od środka i ciągnęło do siebie stalową liną, a ona miała tak wielką trudność, żeby tą linę pokonać. Oderwał wzrok od jej oczu i przeniósł je na ścianę za nią.
Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Jesteś moją kulą u nogi, której cały czas nie mogę się pozbyć, bo lepisz się do mnie jak oślizgła żaba. Co cię odepchnę, ty nie dajesz za wygraną i znów do mnie idziesz. Proszę, możesz mnie w końcu zostawić? Nie widzisz, że nie chcę? Że cię nie trawię? Że mam cię już dosyć? – Nikol czuła, jak rozsypuje się na kawałki. Jak każda część po trochu z niej wypada. Zapomniała nawet o oddychaniu. Jej ciało przeszedł ból. On stał twardo, nie poruszył się nawet na milimetr. Jak głaz nie oddawał żadnych uczuć. Był lodowaty, jak lód, tak jak wtedy, gdy go poznała. Pełen nienawiści do niej. Dopiero wtedy to zobaczyła. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo żywi do niej ten gniew.
– Nie pokazuj mi się na oczy, bo jeśli jeszcze raz się obaczę, to nie wiem, czy nie uderzę cię. Mam kogoś i jestem z tą osobą szczęśliwy. Nie psuj tego, bo nie masz u mnie żadnych szans. – zaczął się śmiać. – Naprawdę myślałaś, że mogę się zakochać w własnej siostrze? Żałosne, tak samo jak cała twoja osoba. Nie zbliżaj się do mnie, okey? Chyba, że lubisz to, jak cię krzywdzę. W takim razie zapraszam. Jesteś moim problemem, a problemy trzeba likwidować, więc radzę zapamiętać to sobie na przyszłość, jeśli martwisz się o swoje bezpieczeństwo. – Nagle wybiegł.
Zostawił ją kompletnie rozsypaną.
Pustą.
Powoli usiadła. Nie płakała. Nie była w stanie. Żeby płakać trzeba mieć w sobie wodę, a ona nie miała nic.
Kompletnie nic.
Pusto.
Cała była pusta.
Delikatnie dotknęła klatki piersiowej. Zdziwiła się, że nie poczuła tam dziury, bo ona wiedziała, że tam jest. Zamknęła oczy. Przyciągnęła kolana do piersi, które opatuliła rękoma. Wtedy tama została puszczona. Tsunami płynęło przez całe jej ciało i rozwalało wszystko, co stało na jego drodze, ujście znalazło w oczach. Czuła tysiące ostrzy wystających z jej pleców, ale nie miała teraz siły ich wyjmować. Z resztą wiedziała, że zostaną z nią przez jakiś czas.
Dlaczego, muszę go kochać? Dlaczego jestem, aż tak głupia?

Rush dobiegł do siłowni, gdzie był sam. Zaczął wszystko rozwalać. Rzucał czym popadło. Krzyczał, wydzierał się. Wściekły uderzał pięściami w przyrządy, ściany, podłogę zostawiając za tym ślady krwi wypływającej z jego kłykciów.
IDIOTA! RUSH JESTEŚ IDIOTĄ! – darł się z furią. Gdy nie zostało nic do zniszczenia usiadł na podłodze z zamkniętymi oczami.
– Rush, jak ja ciebie nienawidzę. – szepnął. Oddychał szybko. Wplótł palce we włosy i zaczął je szarpać. – Zostaw ją w spokoju. Zostaw. Daj jej żyć. Nie możesz. – szeptał. Krzyknął.
Pięści go nie bolały. Czuł większy i gorszy ból w środku. Bał się uczucia pustości we własnym ciele.
Nienawidził tego rozrywającego bólu, który czuł w klatce piersiowej.
Nienawidził samego siebie.
– Coś ty narobił. Nie możesz.– mówił do siebie. – Nie możesz jej kochać debilu!! – krzyczał.
Położył się z impetem na podłodze. Nie czuł cierpienia ciała, ale stanowczo wolał go  niż pustkę. Był rozdarty. Pragnął tam iść, powiedzieć, że to wszystko jest na odwrót, że nie może być z daleka. Przytulić ją, otrzeć jej twarz i położyć swoje czoło na jej czole. Uśmiechnął się, ale tylko na sekundę. Wiedział, że teraz przez niego płacze i przez to czuł się jeszcze podlej. Następny punkt z listy, dlaczego siebie nienawidzę, pomyślał. Przetarł twarz zakrwawionymi dłońmi, ale miał to gdzieś, tak samo tak to, że narobił hałasu, bałaganu i że rozwalił sobie kostki. Cały świat, cały wszechświat miał gdzieś, oprócz jednej rzeczy, a raczej osoby. Znów się wydarł.

Nikol z kamienną twarzą stanęła przed biurem Szejna. Mężczyzna był trochę zdziwiony jej wyprostowaną postawą, miną wojownika i czerwonymi, napuchniętymi oczami.
– Co się stało? W czym mogę ci pomóc? – Wstał zza biurka i podszedł do niej. Staną do niej twarzą w twarz. Jej wyraz zrozpaczonych oczu nie współgrał z pewnym ciałem.
– Masz mnie wyszkolić najlepiej jak potrafisz. Masz zrobić ze mnie maszynę do zabijania, mordercę. Masz zrobić ze mnie to, co zawsze pragnąłeś. – powiedziała z ochrypłym głosem, który podrażniał jej gardło, ale nie obchodziło jej to. Wolała odczuwać fizyczny ból, dlatego gryzła wargę do krwi, ale nie przynosiło to ukojenia. Szejn spojrzał na nią zamyślony. Skrzyżował ręce na piersi i oparł się o biurko. Z czasem jej kamienna postawa przeradzała się w rozsypaną, małą  dziewczynkę, lecz nadal stała prosto i starała się utrzymać maskę.
– A mogę wiedzieć skąd ta nagła zmiana? – Przekrzywił głowę na bok i uważnie jej się przyglądał. Ona spojrzała mu w oczy i powiedziała poważnym tonem.
– Problemy trzeba likwidować. – Na co usta Szejna wykrzywiły się w chytrym uśmiechu.


NOTKA:
Tak więc jeszcze raz przepraszam, że znów dwutygodniowe opóźnienie, ale jak mówiłam, wena mi niezbyt dopisywała.
Trochę się boję tych opisów emocji pod koniec. Ogólnie jakoś nie jestem zachwycona z tego rozdziału. Inaczej sobie go wyobrażałam, ale nie wiem czy jestem w stanie coś innego napisać, bo jak opisać coś, czego nigdy się nie czuło? :/ Tak więc, zostawiam go dla was i czekam na komentarze. :)

PS
Ciekawostka: opowiadanie do teraz ma 150 stron A4 xD

11 komentarzy:

  1. Na początek, z notatki. Jak opisać coś, czego nigdy się nie czuło a nie co nigdy się nie czuło. Mnóstwo, ale to naprawdę ogrom literówek i błędów logicznych masz, no ale wypisywać ci nie będę, bo nie jestem na laptopie.
    Wgl raka niespodzianka, wchodzę sobie i nagle widze, że jest rozdział, na który tak bardzo czekałam, jednak, hmm... Spodziewałam się czegoś... Lepszego?
    Niby jest dużo rzeczy wyjasniinych, ale nadal uważam, że hershley wcale nie mówi prawdy o Weronika i Jacobs. Niby ona myśli tak, niby fajnie wpłata te momenty wspomnień, ale to nie jest to.
    Rush... Matko boska i kochana. Jedne cie. Naprawdę, zaczyna mnie denerwować. Po jaki huk on ją tak krzywdzi, no po jaki. Ona go kocha, on kocha ja i dlaczego nie mogą być razem? Nie są rodzeństwem, akurat tego to ja jestem pewna, że nie są, ale... Ja mam pewne podejrzenia, kto jest jej bratem, którego prawdopodobnie nigdy nie odnaleźli... Ale zostawię to dla siebie. Aby nie dawać ci pomysłów.
    Kończę, idę spać, czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literówki? Nic mi się nie podkreślało. Ach ta zaawansowana technologia xd
      Liczyłaś na psiu bździu w mózgu, powymyślane na wszystkie możliwe strony te tłumaczenie? Zwroty akcji, nie wiadomo co? xD Poczekaj aż ty się doczekasz drugiej części. Nie wiem jak tam będzie z wyjaśnieniami reszty, bo ze mną nigdy nic nie wiadomo. Aha! W końcu udało mi się was przekonać, że nikomu nie wolno ufać! Ile ja to razy musiałam powtarzać, uff ale w końcu! :D
      Ej, ale chodziło o te wyjaśnienia czy ogólnie na temat rozdziału? Ten planowałam zrobić wg taki spokojny, bo jak jest non stop akcja, to do znudzenia w końcu ;P

      Krzywdzi ją, bo tak to nie będzie się do niego zbliżać, bo nie może! Zastanawiam się czy idzie po emocjach czy jak jak myślałam jest to wszystko takie puste.

      Zastanawiam się co wymyśliłaś z tym bratem. Ja mam już wszystko ułożone i nie mogę niczego zmienić, ciekawe co tam kombinujesz... ;D

      Dzięki za komentarz i ogromne podzięki za zdanie "wchodzę sobie i nagle widzę że jest rozdział, na który tak bardzo czekałam" o boziu jak ja na to czekałam. <3 Dzięki! <3

      Usuń
  2. " Podeszła do niego i czekała aż będzie brał ją na poważnie, ale nie doczekała się jego uwagi." - Pierwsza część tego zdania wydaje mi się nielogiczna. Lepiej by brzmiało coś w stylu: "... czekała aż zwróci na nią swoją uwagę, ale nie doczekała się tego."
    "– Niech pan szuka wskazówek. " - wskazówek czy wymówek?
    " Teraz jestem dumną kobietą, która walczy o swoje i nie pozwoli sobie podskoczyć." - "Jesteś dumną kobietą..."
    " Nikol widziała błyski w jego oczach i te podekscytowanie jak na naukowca przystało" - TO podekscytowanie.
    "Wyprostowała się i spojrzała na niego nie ufnie. " - nieufnie.
    "Dziewczyna słyszała, że jego serce bije jak w maratonie." - Hm, to zdanie też jest nielogiczne. Powinno być raczej "jak podczas maratonu", albo nawet "podczas długiego biegu". No bo w maratonie serce nie bije.
    "– Nie pokazuj mi się na oczy, bo jeśli jeszcze raz się obaczę, to nie wiem, czy nie uderzę cię" - " jeszcze raz cię zobaczę, to nie wiem, czy cię nie uderzę" - literówki i zły szyk zdania.

    Co do treści...
    Fajnie przedstawiłaś historię Nikol. Dużo wyjaśniłaś i w końcu duża część opowieści stała się logiczna. Teraz widać, że Nikol ma naprawdę ogromne znaczenie. Mam nadzieję, że Hershey już niedługo wyjaśni całą resztę.
    Troche zaskoczyło mnie agresywne zachowanie bohaterki, ale w sumie nie dziwie się jej. No jednak bycie królikiem doświadczalnym wcale nie jest przyjemne. Mam nadzieję, że dziewczyna szybko się stamtąd wydostanie.
    Scena z Rushem też mnie zaskoczyła. Dlaczego on do niej specjalnie chodzi, żeby powiedzieć, w sumie już któryś raz z kolei, bo wiele razy jej powtarzał że jest beznadziejna i żeby się od niego odwaliła, że nic z tego nie będzie i nigdy jej nie kochał, ani nie pokocha? Dlaczego po prostu nie zacznie jej unikać? Dałby tym samym jej czas, do przyzwyczajenia się. A tak, to rzuca ją na głęboką wodę. Jeśli naprawdę mu zależy, to powinien być delikatniejszy, a nie zachowywać się jak ostatni cham i prostak. Do tego jeśli jest jej bratem, to nie rozumiem powodu, dla którego muszą zrywać kontakt ze sobą. Przecież rodzeństwo może być zżyte, mogą być przyjaciółmi. Chyba troche zagmatwałam. No, ale chodzi głównie o to, że Rush to idiota i tyle. xD
    Co do sceny, kiedy Rush jest sam, to wściekłość wydaje mi się bardzo na miejscu. Tylko to jego gadanie do siebie, niezbyt jest zrozumiałe. I tak, po rozstaniu czuje się pustkę, jakby wydarto Ci serce, także dobrze to ukazałaś.
    I ta ostatnia decyzja Nikol. Coś w niej pękło. Chce stać się maszyną do zabijania? Co za laska. Podziwiam jej decyzję, ale zapewne podjęła ją pod wpływem chwili. Oby tego nie żałowała.
    Mam nadzieję, że pogodzą się z Rushem!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O luju dziękuję *-* za błędy i wg za treść. Jestes cudowna i bardzo dziękuję za ten długi, rozbudowany komentarz za analizowanie.

      "– Niech pan szuka wskazówek. " tak, tu chodzi o wskazówki. Jest to nawiązanie do ostatniego zdania, gdzie Hershey kazał jej szukać wskazówek, a ona je przywołała.
      Typ człowieka, chodzi i mówi jedno a robi drugie. Rush nie chce być przy niej, bo jeśli jest jej bratem to nie czuje do niej to co powinien czuć brat. Woli się od niej odciąć i wie, że jeśli będzie się obok niego kręcić i go kochać, to nie ułatwi mu tym sprawy. :)

      Jeszcze raz dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  3. Ach, w końcu udało mi się tutaj dotrzeć! :D Tak więc po wielu przeciwnościach losu nareszcie mogę się z przyjemnością zabrać za czytanie rozdziału.

    Jak zwykle zaczęłaś z pierdolnięciem, za przeproszeniem. :D No dobra, może nie zawsze, bo czasami jednak jest spokojnie od opisu, jednak tutaj dałaś do pieca i bardzo dobrze! Nareszcie Nikol wygarnęła mu co o nich wszystkich sądzi i niech Hershey w końcu zda sobie sprawę, że ona nie jest ich królikiem doświadczalnym! Nie mogą sobie jej tak po prostu testować, ile dziewczyna zniesie, a po jakim ciosie się już nie podniesie. Głupki.

    Ale trzeba przyznać temu dupkowi rację. Nikol przeszła naprawdę dużą przemianę i myślę, że sama to zauważa. Jest teraz silną kobietą i myślę, że może osiągnąć wszystko, na co ma ochotę! :) Dobrze, że w końcu postanowił jej coś wyjaśnić. Zobaczymy co dalej!

    Bardzo fajnie wplotłaś opowieść od dzieciństwa Nikol w rozmowę tych dwojga. Naprawdę zgrabnie wyszły Ci retrospekcje wplatane w opowieść. Fajnie wrócić do wydarzeń sprzed paru rozdziałów i czytać wyjasnienia, które się układają w logiczną, spójną całość. Zazdroszczę takiej umiejętności sprawnego "składania" wszystkich informacji, by to miało ręce i nogi!

    Jaa nie wierzę. Co się stało pomiędzy Nikol i Rushem! Powiedzieli sobie tyle przykrych słów... Przecież obydwoje wiedzą, że jednak się kochaja, ale ranią się, by jedno od drugiego się odczepiło... Ach, to takie typowe dla ludzi, ale że dla kasyczi? Masakra po prostu, aż mi się serce rozrywało, gdy to czytałam. :(
    Rush dał trochę do pieca, ale i tak go lubię, no przecież! <3 Oni nie mogą być rodzeństwem, weź to odwołaj. XD

    Nie wierzę w decyzję Nikol. Ona? Taka bezbronna, kochana, słodka istotka? Ok, stała się o wiele silniejsza niż kiedyś, jednak jakoś nie mogę sobie jej wyobrazić jako bezwzględną, zimną morderczynię... Proszę, niech Hershey nie spełni jej prośby!

    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, strasznie jestem ciekawa jak potoczy się teraz szkolenie Nikol oraz jej relacje z Rushem! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Słowo okay przy tekście napisanym po polsku trochę kole w oczy. Imion nie spolszczamy oraz jakichś nazw miast i innych dupereli, natomiast każda część tekstu już tak.
    Nikol stała się waleczna, no proszę proszę! Ale nadal jestem wielce zaciekawiona. Wytłumaczy w końcu jej, o co w tym całym bagnie chodzi? Bo to jest najbardziej intrygujące, co chciałabym przeczytać. Już niedługo 40 rozdział i, no proszę, musi się coś zacząć w końcu dziać :P
    Nawzajem piszemy razem ;x
    "wtedy co nas prawie zgniotła ściana? " - wtedy, kiedy prawie nas.. *
    " zeskanował wasze postacie" - coś mi mocno nie pasuje w tym stwierdzeniu.
    "Dorwali Weronikę i napchali ją środkami." - jakimi środkami? wypadałoby coś jeszcze tu dodać.
    " Ustał" - skończ wreszcie z tym słowem xD Przystanął* ustać można na czyjeś prośby.
    "Ale jak kto się dowie?" - to zdanie jest takie trochę... kali jeść, kali pić, ja nie rozumieć, co Ty tu napisać. ;x
    "Ale jak kto się dowie?" - we*
    " Zostawił ją kompletnie rozsypaną." - brakuje przecinka
    "Dlaczego, muszę go kochać? Dlaczego jestem, aż tak głupia?" a tu natomiast niepotrzebne są te przecinki


    W ogóle wracając do fabuły, to naprawdę sprytnie sobie to wszystko wymyśliłaś :) Podziwiam niezmiernie, bo czasami to nieważne jakie ktoś ma umiejętności pisarskie, ale najważniejszy jest pomysł. To naprawdę dużo daje i wystarcza wielu czytelnikom, by chciały dalej czytać Twoją opowieść :)
    Szkoda mi Nikol z tego wszystkiego, ale w sumie niepotrzebnie tak wszystkich wyzywała... Trochę zrozumienia, w końcu tu chodziło o jej życie. Nie powinna być za to wdzięczna? Przyjaciele są nadal i byli. To, że po prostu jej pilnowali to tylko dodatek do tego, że i tak trzymała się z nimi blisko. ;x
    Rush jest... ughr! Shippowałam ich no! ;-; Czemu musiał ją tak cholernie źle potraktowac? Musiał się do niej w taki sposób odnieść? Nie można przecież było łagodniej, nie? Imbecyl jeden, ja mu kurwa dam! Moja Lexa przyjdzie i mu zapierdoli za to wszystko, ja Ci mówię!

    Ożeszjapierdole #niewyczymię. Końcówka. Mnie. Rozjebała. Totalnie. #miazga
    Ja chce jak najszybciej kolejny rozdział! Nie pomyślałabym, że to wszystko aż tak na nią wpłynie, że zachce jej się walczyć! Nie może być!
    Musisz pisac jak najszybciej!

    ps. wybacz, że komentarz krótki, ale mam problemy... i nie mogę siedzieć przy kompie za długo, muszę leżeć :/

    Pozdrowionka!



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O żesz ja pierdziu *-* chyba pierwszy raz czytam od ciebie taki komentarz O.O Zatkało mnie... to tyle. Może i nie rozpisałaś się jaj zwykle ale napisałaś tak, że na skrzydłach bym leciała pisać dalej, ale nauka mnie ściga ;__; dlaczego ja to dziś przeczytałam! Dziękuję!!!! <3

      Usuń
  5. Trochę się spóźniłam (znowu :///), ale w końcu jestem :D ;)

    Jak to nie jesteś zachwycona z tego niesamowitego rozdziału? Jak dla mnie opisałaś tu wszystko wręcz idealnie, że dało się w tą akcję porządnie wczuć <3 :D
    Wgl zauważyłam, że ostatnie conajmniej 5 rozdziałów są najlepszymi jakie napisałaś. Jest w nich dużo wątków, zawiłej, emocjonującej akcji, tajemnic, śmierci, wybuchów, symulacji, snów i przeróżnych zachowań bohaterów - czyli tego, co przyciąga czytelników. <3 *-* Jest progres :D W dodatku to jak robisz nam wodę z mózgów jest omaidjgirjcirkrnpl XD Kocham to ;)

    Ale tak przechodząc do tego świetnego rozdziału (dalej nie wiem, jak może on ci się nie podobać:P )to nicol mnie pozytywnie zaskoczyła. To jej zdecydowanie. Też pewnie bym tak zrobiła by dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. I w tej scenie, gdy Hershey obrywa to naprawdę sobie pomyślałam " Wow terminator <3". Nicol jest coraz lepsza, a Hersher cieszy się, że oberwał od dziewczyny XD haha.
    No i w końcu ten jajogłowy wyjawił jej rąbek jej życia yeah!Ale serio to bardziej by mnie interesowało wytłumaczenie Nicol, co dzieje się w jej obecnym życiu. No trudno i ja i Nicoj musimy poczekać ;)

    Kurka i tu wchodzimy w część akcji, w którą się maksymalnie wczułam.... Rush..... to cholernie bolało...Nie potrafię opisać swoich emocji, ale czuję się rozdarta tak jak Nicol i Rush... Jednak bardziej wczułam się w Rusha. Naopowiadał Nicol tyle rzeczy niezgodnych z nim, z prawdą, jego uczuciami... Widzę, jak w furii, bezsilności, smutku i złości demoluje tą całą siłownie, a przy okazji swoje ręce. Najpewniej po jego policzku przeleciała choć jedna łza... Jak ja cholernie mu współczuję. Jestem nawet gotowa oddać mojego Rusha Nicol tylko, żeby okazało się, że nie są bliźniakami i by byli szczęśliwi ;P XD to chyba już niemożliwe co?

    Kuźwa mać, Nicol co ty do jasnej choinki wyprawiasz? :oo Zmuszoną być to jeszcze rozumiem, ale żeby samemu chcieć zostać bezdusznym terminatorem? Rush co ty narobiłeś.....

    Bomba, super extra i wgl!!! Liczę, że w kolejnym odcinku mnie zaskoczysz XD (ZAWSZE MNIE ZASKAKUJESZ) czekam kochana i bardzo serdecznie pozdrawiam :* <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko jak w tym rozdziale wszyscy słodzą! Serio jest dobry? Ja tu właśnie nie widzę tego czegoś xd Emocjonujący?! Serio?! *-* Mamusiu! Jest pakiet słów, które każdy pisarz chce usłyszeć: poryczałam się, Kocham, bardzo emocjonujący, nie mogę się doczekać następnego.
      Bardzo dziękuję za te słowa otuchy i pochlebstwa, jestem mega wdzięczna, bo dzięki takim komentarzom mam ochotę pisać dalej.

      Twój komentarz też był bardzo emocjonujący <3 DZIĘKI!

      Usuń
  6. Wolałem jak wstawialas rozdział co tydzień xD. W końcu wyjaśnienia jak dobrze. Jak pisze ten komentarz to mi się przypomniało że pisałem do cb z prośbą o wytłumaczenie tego tekstu o kwiatach. Ten rush to jednak idiota. Wchodzi sobie do pokoju mówi takie rzeczy potem wychodzi i się wscieka. Nie ogarniam tego xD. I te ostatnie słowa Nikol zaskoczyła s mnie :*. Komentarz miał być dłuższy ale nie było weny :( Rozdział bardzo dobry na szczęście w niedzielę następny xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem kiedy to pisałeś, ale dzisiaj doszło xD No właśnie pamiętałam, żeby wytłumaczyć ci kwiaty. Postaram się naskrobać ;*

      Usuń