poniedziałek, 13 czerwca 2016

Rozdział 40

– Co ona tu robi? – Przerwała ciszę ciemna blondynka, której srogie spojrzenie nie miało w sobie za wiele empatii. Przeciskała się przez pozostałe kobiety, rozpychając się łokciami, aby znaleźć się bliżej. Pociągnęła nosem i zmarszczyła brwi na widok śpiącej brunetki. Wydawała jej się jakoś dziwnie znajoma…
– Crashi (czyt. Kraszi), oni nadal myślą, że ją znajdą?! – odezwała się zirytowana szatynka. Wyrzuciła ręce do góry, żeby mogły jej swobodnie opaść. – Która to już?! Trzydziesta pierwsza? Ile jeszcze ma ucierpieć kobiet? Ona nie istnieje zacznijmy od tego! – uniosła się.
Przetarła zmęczoną twarz dłońmi, o skórze cienkiej jak papier. Ruda obok niej oparła się o zagłówek łóżka przypatrując się z uwagą obcej. Wszystkimi kobietami kierowała ciekawość, jak i zdenerwowanie. Miały nadzieję, że oni odpuszczą, ale przecież ich rasa nigdy się nie poddaje.
– Rosewell (czyt. Rousłel), oni będą jej szukać do usranej śmierci. Większość zabiją lub umrzemy tu ze starości, a oni i tak będą drążyć temat. Czy ty nie postąpiłabyś tak samo? Wiesz, że prawdopodobnie się nie uda, a i tak próbujesz, bo zawsze jest szansa. Taka idiotyczna cecha kasyczi. – powiedziała spokojnie czarnowłosa, najmłodsza dziewczyna, która mogła mieć jakieś szesnaście lat.
Pomimo swojego wieku, wydawała się najbardziej opanowaną osobą w tej grupie. Innymi, starszymi od niej kobietami, szarpały emocje niepewności, strachu czy bezsilności, ale ona już dawno pogodziła się ze swoim losem, chociaż znajdowała się w  obozie tylko kilka tygodni.
Wytarła dłonie o swoje znoszone, ciemne spodnie i odwróciła się na pięcie wracając do przerwanego zajęcia, którym było liczenie plam na suficie. Znała ich dokładną liczbę, jaką było 46 małych bądź dużych zabarwień, ale i tak to robiła, bo to ją uspokajało.
Dri, czy ty też myślisz, że to nie ona? – zapytała cichym głosikiem drobna blondynka, której ręce równo ocierały się o siebie. – Bo jeśli by w końcu ją znaleźli, to może… – Nie dane jej było dokończyć, gdyż w zdanie wcięła się Crashi.
– Alendra, o czym ty mówisz? Naprawdę ty w to wierzysz? – Ciemna blondynka zagrzmiała głośnym, drwiącym śmiechem, odchylając głowę do tyłu, przez co wyglądała jak chora psychicznie. – Jeszcze się nie nauczyłaś, że tu drzwi mają inne zawiasy? Wchodzisz, ale już nie wychodzisz. Jeśli nawet, ta kolejna, taka sama jak wszystkie dziewczyna jest wielką nadzieją, wybawiającą ludy z niewoli, to i tak ona nas nie uratuje. Zajmą się nią. Nie łudź się skarbie, że zwykła kobieta zbawi cały świat, bo na to jest już za późno. Wszystko upada. Nasze życie się wali, a ona nie da rady odbudować go z gruzów. – Crashi wplotła dłonie we włosy i znów zaczęła się śmiać. Na sali zapadła cisza. Kobieta rozejrzała się po twarzach pozostałych jej towarzyszek.
– Stąd nie ma wyjścia. Zapamiętajcie to. Nasz świat już nigdy nie będzie taki jak dawniej. Wszyscy zginiemy i pozostanie tylko garstka. Te chore łby nigdy nie będą normalne. Zawładnęła nimi żądza władzy, tak jak u ludzi. Jak widać, nie różnimy się od nich zbytnio. – powiedziała już spokojniej, a nawet z lekkim smutkiem i obrzydzeniem.
Splunęła i odeszła. Szła wyprostowana, prosto do swojego łóżka. Wszystkie wpatrywały się w jej plecy, jedne z rozpaczą, a inne z gniewem. One miały nadzieję, że nadejdzie lepsze jutro, ale z dnia na dzień, wszystko się waliło. Czekały, aż coś się zmieni, lecz dni były takie same, zmieniały się tylko osoby. Crashi i Dri jako jedyne pogodziły się z rzeczywistością. Czas ten jeszcze nie przyszedł na pozostałe 28 kobiet. Blondyna przystanęła. Niektóre słyszały jej ciche westchnienie. Odwróciła się z nadal pewnym wyrazem twarzy i takim samym, stanowczym głosem odezwała się:
– Czego tam stoicie? Rozejdźcie się. Jak obudzi się będzie w szoku, niech przynajmniej nie patrzy się na nią gromada obcych kasyczi. – Po czym poszła w stronę swojego miejsca ocierając dłoń o ramy stojących obok siebie, szpitalnych łóżek, nucąc pod nosem tą samą piosenkę. Tłum zaczął się rozchodzić.


Nikol wyglądała jakby była pogrążona w głębokim śnie, z którego nic nie dałoby rady jej wyciągnąć.
I jeszcze czego.
Jej oczy pozostawały zamknięte od wielu godzin, ciało w nieruchomej pozycji i nie ruszyła się nawet, gdy swędziały ją policzki od zabłąkanych kosmyków. Słuchała. Starała się wychwycić każdy dźwięk, rozmowę czy ruch. Wiedziała, że coś było nie tak. Zwykle w sytuacji, gdzie czuła się zagrożona włączała się jej gotowość do obrony, a teraz? Nie działo się nic. Czuła ból niezagojonych ran, które powinny się zasklepić dawno temu. Nie mogła wyłapać myśli i postanowień na następny ruch żadnej osoby, która znajdowała się w pomieszczeniu razem z nią.
Nie mogła nic, co kiedyś ratowało jej życie.
Pozostała bezużytecznym człowiekiem, takim jak przed tą cholerną wycieczką, która zawaliła jej życie. Czuła przerażenie, gdyż nie miała pojęcia gdzie się znajduje, co się z nią stało po tym, jak zemdlała w tunelu, ani nie widziała żadnych szans ratunku z zewnątrz, bo przecież oficjalnie była martwa.
Pozostałam zdana na siebie.
Sama.
Nie miała pojęcia, czy to już czas, żeby się “obudzić”, a może powinna poczekać i dowiedzieć się więcej? Kobiety nie wydawały się jej niebezpieczne i nie odczuła, że zrobią jej krzywdę, a raczej martwiły się o nią. Bynajmniej niektóre. Leżąc w tym bezruchu, z obolałym ciałem dowiedziała się paru ciekawych rzeczy o tym miejscu. Używając tylko słuchu, wiedziała już, że niepisaną przywódczynią była niejaka Crashi. Pozostałe ofiary ceniły jej zdanie i zgadzały się z nią. Hmm… Czy one są ofiarami? Raczej tak, skoro zapewne są przetrzymywane z nie własnej woli.
– Patrzcie! – zawołała jedna z kobiet, wskazując na łóżko Nikol. Wszystkie spojrzenia zwróciły się w tamtą stronę. – Poruszyła się!
Crashi zaciekawiona wstała z swojego miejsca. Powoli podeszła do obcej. Gdy znalazła się obok wpatrywała się w nią jak sokół w ofiarę, po czym przykucnęła owiewając ją swoim oddechem. Kobieta przekręciła głowę na bok i nieufnie przypatrywała się nieruchomej twarzy.
– Bu. – powiedziała nagle Nikol otwierając oczy. Prawie wszystkie pisnęły wystraszone, ale twarz Crashi była niewzruszona. Nadal obserwowała dziewczynę.
– Wiedziałam, że tylko udajesz. – powiedziała znudzonym głosem prostując się. Usiadła sobie na łóżku stojącym obok.
– Gratuluję, wygrałaś konkurs dla tych umysłowo sprytnych. – zaśmiała się Nikol, przekręcając się na plecy.
Starała się nie okazywać tego, jak bardzo cierpi. Czuła, jakby jej mięśnie rozciągano na maszynie tortur, a rany, które trochę przyschły, lekko się rozerwały.
Zaraz, zaraz… Skąd ja mam te rany? Gdy wchodziłam do tunelu wszystko już mi się zregenerowało. Dlaczego, mam jakieś głębokie cięcia?
Serce zaczęło jej szybciej walić i nie zważając na ból, jaki wywołała gwałtownie siadając, zaczęła oglądać swoje ciało. Przy okazji zauważyła, że przyodziali ją w jakieś stare, luźne dresy i taką samą koszulkę. Jęknęła cicho, gdy uniosła rękę, by obejrzeć ją. Zauważyła czerwoną, podłużną ranę, ciągnącą się po wewnętrznej stronie od nadgarstka, aż po pachę. To samo na drugiej oraz na nogach, gdzie cięcie szło od kostek do końca ud. Czuła, że ma też je na plecach oraz kilka na brzuchu w okolicach serca, jamy brzusznej i płuc. Złapała za swoją głowę dotykając poplątanych włosów. Spanikowana macała czaszkę, aż poczuła pod opuszkami palców wygolone miejsca przy płacie czołowym, który ma ośrodki nerwowe ruchu, potylicznym z ośrodkami nerwowymi wzroku i skroniowym – słuchu. W skrócie, jej włosy straciły połowę objętości, a głowa została pocięta.
W jej oczach pojawiły się łzy i histeria. Oglądała swoje ciało nadal nie patrząc na to, że wywoływało to potworny ból. Dawno nie była tak przerażona. Patrzyła to na cięcia, to na dziewczyny i znów na ciecia z pytaniami w oczach. One tylko przyglądały się jej ze zrozumieniem i smutkiem, inne odwracały wzrok. Zaczęły się rozchodzić, by nie patrzeć na ten obraz nędzy i rozpaczy. Jej klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół, w górę i w dół. Nikt nie dał odpowiedzi. Nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Przestraszona aż odskoczyła, na co jęknęła z bólu. Zobaczyła spokojną twarz szesnastolatki, chyba Dri. Dziewczyna nie odezwała się tylko pochyliła, ledwo dotykając Nikol i przytuliła ją.
Popłakała się. Nie dała rady.
– Csiii… Wiemy, że to trudne. – uspokajała ją swoim delikatnym głosem, lekko pocierając ją po plecach omijając szramy.
Każda tego potrzebowała, gdy się budziła. Czarnowłosa nie trudziła się słowami, że wszystko będzie dobrze, bo sama w to nie wierzyła. Po prostu była.
Po paru długich minutach, będąc w tej niewygodnej pozycji dla ich obu, Nikol skończyły się łzy. Odsunęła się od swojej pocieszycielki i jeszcze raz spojrzała na swoje ciało. Zrobiło jej się niedobrze, jednocześnie wstąpiła w nią nieowładnięta wściekłość. Chciała znaleźć tego, który to zrobił i zabić go. Uniosła gniewnie głowę i ujrzała miłą, łagodną twarz Dri. Złapała ona za rękawy swojej bluzy i podwinęła je ukazując blade blizny, które były pozostałością po cięciach, jakie miała Nikol. Dziewczyna oniemiała wpatrywała się w ten smutny, okrutny obrazek. Wzrok jej leciał z bladych przedramion na oczy szesnastolatki. Brunetka nie spotkała w nich takiej samej nienawiści, jaka władała nią, ale pogodzenie się z tym wszystkim. Była zdumiona siłą tej młodej kobiety. Nie mogła wydusić z gardła żadnego słowa, którym mogłaby ją pocieszyć, ale Dri i tak tego nie chciała.
– Rozumiem cię. – powiedziała spokojnie zaciągając rękawy na stare miejsca. Rozejrzała się. – Wszystkie cię rozumiemy.
Nikol wpatrywała się w dziewczynę tępym wzrokiem. Crashi obserwowała wszystko z swojego łóżka szpitalnego przy ścianie. Prychnęła i przewróciła oczami. I dobrze jej tak, pomyślała. Przynajmniej spadnie jej korona.
– Ja… – zaczęła, ale nie miała pojęcia jak dokończyć. – Ja nie wiem co tutaj robię. Miałam… – W zdanie wcięła jej się Alendra.
– Miałaś odzyskać osobę, którą utraciłaś lub dostać się do celu, który ci obiecali bądź pragnęłaś? – Nikol zamrugała kilka razy. Popatrzyła panicznie na te wszystkie obce twarze, które nie był do końca obce. One wszystkie przeżyły to samo co ona. To samo…
– Zaraz, zaraz… – uniosła dłonie, przerywając na chwilę, by mogła ułożyć swoje myśli. – Wiele miesięcy temu zostałam porwana razem z całą klasą. Potem moi przyjaciele okazali się być jakimś dziwnym gatunkiem, którym ja też podobno jestem. Dręczono mnie, szkolono, miałam być najlepszą z najlepszych, a w tym czasie uprowadzono moją matkę. Szantażowano mnie, miałam upozorować swoją śmierć, a potem odzyskać mamę. I co? I że teraz to wszystko ma być jakimś nie śmiesznym żartem psychopaty?! – krzyknęła.
Czuła, jak oczy ją pieką od łez, które miały przynieść ukojenie. Łzy zawsze pomagają w trudnych sytuacjach i uśmierzają ból, ale teraz były tylko beznadziejnym ogniwem, które zamazywało jej wzrok i pokazywało, jaka jest słaba.
Przyznaję się. Jestem słaba i bezsilna. Oszukali mnie. Zmanipulowali i zaciągnęli do jakiegoś zapuszczonego, starego szpitala. Porozcinali, zabrali samoobronę i nadzieję. Nadzieję, że odzyskam mamę, że może będę mogła normalnie żyć w tym nienormalnym świecie. Zabrali nadzieję, że zobaczę Rush'a. Przez nich nie mam już nic. Nawet moje ciało się nie regeneruje tak jak kiedyś. Złodzieje, odebrali mi wszystko. Wszystko…
Łzy jednak nie wyleciały z jej oczu. Zbyt wiele płakała od czasu wycieczki. Zresztą, co to da? Nie pomogą jej w niczym. Lepiej myśleć trzeźwo. Lepiej kombinować co zrobić, żeby się stąd wydostać.
Jej ciało bezwiednie opadło na łóżko, jakby było szmacianą lalką, którą nawet się czuła. Zniszczoną, zszytą, beznadziejną lalką.
I co ja mam zrobić? Nawet jeśli będę chcieć, to i tak rany nie pozwalają na zbyt wiele ruchu. Nikol, czemu nikomu o tym nie powiedziałaś? Tyle ci tłumaczyli, że to są manipulanci, którzy potrafią wmówić wszystko. A zresztą, co ty myślałaś? Że stawisz się w drzwiach, a oni powitają cię z uśmiechem i gorącą herbatą? Pogawędzisz chwilę i odwiozą cię z matką do domu? Boże, co za głupota. Rush miał rację. Do niczego się nie nadajesz. Wszystko popsułaś. To wszystko twoja wina.
Dri jeszcze przez chwilę przypatrywała się zrozpaczonej istocie, która dołączyła do ich grona “dzieci szczęścia”. Czuła smutek widząc ją w takim stanie. Chciała jej pomóc, ale przecież nie potrafiła nawet samej sobie. Delikatnie dotknęła jej stopy w geście pocieszenia, po czym odeszła w stronę swojego posłania. Złapała za brzydki, brązowozielony koc, który miał w sobie dziury – pozostałość po jej początkach, gdy przerażona wbijała w nocy w niego palce – i wróciła do nowej. Rozprostowała go i lekko nakryła nią dziewczynę, która nawet nie wydała żadnej oznaki, że poczuła ciepło rozchodzące się po ciele. Wiedziała, że mogą ją lekko szczypać rany, ale zapewne i tak nie zwracała na to uwagi. Bardziej bolało ją to, co się wokół niej działo niż cięcia na ciele. Posłała jej uśmiech i odwróciła się od niej. Cały czas w głowie miała jedną myśl, która nie dawała jej spokoju. Postanowiła to przedyskutować z dziesięć lat starszą Crashi, która nadal była w rogu na swoim miejscu. Kobieta tylko uniosła na nią wzrok, gdy zauważyła, że ta szła w jej stronę. Nie zmieniła swojej pozycji z opatulonymi ramionami wokół nóg przyciągniętych do piersi. Jej głowa spokojnie spoczywała na kolanach, a splątane włosy zakrywały jej większość twarzy. Dri zauważyła, że ta też się nad czymś zastanawiała w skupieniu. Małolata wiedziała, że drąży ten sam temat, który nie dawał jej spokoju.
– Dziwne, prawda? – Blondyna odezwała się pierwsza, a jej wzrok nadal był skupiony na Nikol. – Jakie szkolenia? Czyżby, zanim tu trafiła, była jeszcze u innych? – Dopiero po tych słowach skupiła swoją uwagę na szesnastolatce, ciekawa jej koncepcji. Dri wzruszyła ramionami, oglądając się na obiekt zainteresowań.
– Nie mam pojęcia, ale z tego co mówiła, to tak. Z jednych trafiła do drugich. Czy myślisz… – Spojrzała niepewnie w jej oczy, oplatając się ramionami. – Czy myślisz, że może to być ona? – Słychać było w jej głosie nadzieję, która tak dawno umarła w niej i Crashi. Spodziewała się prychnięcia od swojej rozmówczyni, ale napotkała tylko ciszę. Nie była pewna, bo to nie możliwe, ale w oczach tej stalowej kobiety, jakby zauważyła łzy. Łzy nadziei.


*


Rush od tygodnia chodził jak burza. Jego ciało nabuzowane adrenaliną, nadzieją i całodobową gotowością do odzyskania Nikol, nie dawało mu usiedzieć w miejscu. Niszczył każdego, kto wątpił, że ona może nie żyć. Wszyscy stracili nadzieję i pogrzebali ją w swoich wspomnieniach, lecz nie Rush. On nie dawał sobie tego wmówić nawet, gdy pokazywano jej szczątki wykopane spod gruzów, gdy przyleciały posiłki, żeby ich zabrać. Nie przejmował się nawet tym, że gdy wyszli na powierzchnię nie spotkali ani jednego rebelianta, który nie byłby pozostałością historii wchłanianej w ziemię.
Nikogo.
Wiedział, że to jej zasługa, więc jeszcze bardziej chciał ją odnaleźć. Nic nie pomogło odwieźć go od tej myśli. Przeszukiwał wszystkie raporty, które mógłby by być przydatne. Wypytywał oficerów, patrolowców, wszelkie władze. Groził wielu kasyczi. Inni omijali go szerokim łukiem, bojąc się tego szalonego stworzenia, które nie było już starym, opanowanym Rush’em. Po cichu bez pozwolenia odbywał podróże do Narodów podbitych przez rebelię, nie zważając, że gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział, zostałby skazany za zdradę. Rano działał, w nocy zamykał się w swoim Arnemi pogrążony w bólu, wyciągając różne przedmioty z Vijotas namo i rozwalając je o ściany, podłogę, niszcząc w rękach. Brał talerze, meble, tkaniny, papier, jedzenie i psuł je na możliwe sposoby. Czasem, gdy nic nie pomagało wyżywał się na ścianie uderzając w nią pięściami i podziwiając piękne czerwone plamy na jej powierzchni. To mu nie wystarczało. Ból fizyczny nie mógł dorównać temu psychicznemu. Co noc ogarniała go potworna otchłań, która za każdym wciągała go w swe ciemne tunele, nie dając możliwości na oddech, a napawając go bezlitosnym cierpieniem rozchodzącym się po całym ciele. Nienawidził nocy. Gdy w końcu udawało mu się zasnąć z wyczerpania, szarpany był przez macki okrutnych koszmarów, niszczących go jeszcze bardziej. Jego mózg mówił, ona nie wróci, nie znajdziesz jej, ale serce powtarzało, bądź cierpliwym, przyjdzie czas i znów będziesz ją mieć w swych ramionach. On nie potrzebował już nawet tego. Wystarczyło mu, żeby była oddalona od niego o dwieście metrów, ale bezpieczna i na widoku. Nie chciał więcej. Ona miała tylko wrócić. Bezpieczna.
Potem zaczynał się ranek bądź środek nocy z pierwszą myślą, gdy tylko jego mózg się budził: To dziś, dziś ją odnajdę. Muszę się tylko bardziej postarać.
Był jeden problem. Czas się kończył. Ona mogła leżeć w wielkiej plamie krwi wołając jego imię i czekając aż on ją uratuje. To było najgorsze. Ból wracał. Rozpływał się jak ciężka toksyna zabijająca go od środka, która chciała by umierał w męczarniach. Ona mogła tam leżeć, a on nie mógł nic zrobić. Nie mógł jej pomóc. To było najgorsze. Czuł wtedy tak wielkie poczucie winy, które było jeszcze straszniejsze od cierpienia. Nie dawał rady. Każdy kolejny dzień był coraz cięższy. Mózg coraz bardziej wbijał mu myśl, że ona nie wróci zabijając go. Starał się jeszcze bardziej.


Tym razem wpadł do Greola, który był odpowiedzialny za bezpieczeństwo żołnierzy, uzbrajania ich i konstruowania nowych broni lub ulepszania starych. Był w tym najlepszy i należał do garstki osób, które Rush traktował z wielkim szacunkiem i obdarowywał zaufaniem. Greol tylko westchnął, gdy znów zobaczył u siebie jego postać. Odłożył na miejsce prototyp nowej broni, zabijającej jeszcze ciszej i jeszcze szybciej. Zabezpieczył go i wyszedł z pomieszczenia, następnie wpisał kod, by nikt się tam nie dostał. Oparł się o ścianę z założonymi rękoma i uśmiechnął z współczuciem do Rush'a.
– W czym ci mogę jeszcze pomóc? Powiedziałem już wszystko. Nic nowego się nie wydarzyło, a ty wydarłeś ze mnie wszystkie możliwe odpowiedzi. Co znów wymyśliłeś?  
Ściągnął z wielkich dłoni grube rękawice i odłożył je na leżące obok stoisko z jakimiś kablami i częściami, które znajdowały się w całym tym metalowym, małym pomieszczeniu. Przeszedł obok chłopaka i przyłożył dłoń do ściany, aby przejść do wielkiej hali z wszystkimi możliwymi typami karabinów, helikopterów, samolotów, kamizelek, hełmów, nadajników, czego dusza żołnierza zapragnęła. Na wierzchu całe ściany były obwieszone tymi maszynami lub dodatkami, ale poza tym większość znajdowała się za nimi, gdyż ściany zostały tak zbudowane, że jeszcze wysuwały się ukazując śmiercionośną zawartość.
– Greol, przecież każdy z nas miał nadajnik, nie można jej zlokalizować? – powiedział pełny nadziei, dorównując jego szybkiemu kroku. Mężczyzna, z włosami zgolonymi na zero, zatrzymał się i popatrzył tylko na niego z współczuciem.
– Rush, wiesz dobrze, że hełm został zmiażdżony pod gruzem razem z jej głową. – powiedział smutno. Położył dłonie na jego barkach i westchnął. – Odpuść chłopcze, musisz się z tym pogodzić, ona nie żyje. – Gniew ogarnął bruneta. Strzepnął z ramion ręce Graola i rozprostował zaciśnięte palce, by nie zrobić mu krzywdy.
– Ona żyje. Ja to wiem i pokażę wam wszystkim, którzy w to wątpili. Wiem, że hełm z kombinezonem był pod gruzem, ale chodzi mi o lokalizatory wczepione pod skórnie. – wytłumaczył, nadal opanowując swoje emocje.
Zagryzł język niecierpliwie wyczekując odpowiedzi. Coś się zmieniło. Graol wcisnął ręce w kieszenie swoich spodni i przypatrywał się czujnie chłopakowi, którego oczy aż świeciły się z podekscytowania. Nigdy go nie widział w takim stanie w jakim znajdował się od kilku miesięcy, a zwłaszcza od tamtego tygodnia. Wiedział, że nic z tego nie wyniknie, bo mapa zaprowadzi ich do zmasakrowanego ciała dziewczyny, ale skoro mu tak zależało, postanowił to dla niego zrobić i pokazać, że dla niej nie ma już szans.  Mężczyzna westchnął i przetarł kark, po czym przekręcił się na pięcie i ruszył w kierunku innego pomieszczenia do śledzenia żołnierzy. Rush szedł za nim jak ogon o mało nie podskakując z radości. To nie może się nie udać, pomyślał.
Udali się do pomieszczania pełnego monitorów. Ekrany wisiały na ścianach, stały na blatach i dawały na dodatek hologramy. Na środku znajdował się wielki, okrągły blat z wgłębieniem, który odwzorowywał otoczenie w jakim znajdowała się dana jednostka. Greol przejechał dłonią po panelu sterowania i pomieszczenie rozbłysło, jak światła na scenie, gdy pojawiała się wielka gwiazda show biznesu.
– Zrobię to, ale Rush nie łudź się, że ją znajdziesz. Ja wiem, gdzie ona leży i mogę ci pokazać. Nie musisz angażować do tego Cienia. – Tak nazywali sprzęt do namierzania danego żołnierza, przez to, że obraz chodził za nim jak cień.
Mężczyzna z krzywym nosem, który i tak nie odbierał mu urody, wybrał nazwisko Nikol, a następnie podszedł do Oka, wielkiego okrągłego stołu, to oglądania otoczenia osoby z nadajnikiem. Rush czuł, jak jego mięśnie naprężają się do granic możliwości. Położył dłonie na krańcu blatu i wystukiwał nimi nerwowy, nierówny rytm. Greol omiótł go spojrzeniem i wrócił do dalszego ustawiania obrazu. Hologram wyświetlił napis “Ostatni widok.”. Mężczyzna zacmokał. Rush zdenerwowany zagryzł wargę tak mocno, że poczuł na języku słodką ciecz. Nie zważał na ból, bardziej przejął się tym, że nie pojawiła się druga opcja “Wyświetl rzeczywisty widok.”, a to oznaczało, że nadajnik został został wyłączony. Przed oczami znów stanął mu obraz zakrwawionej dziewczyny wzywającej go, by jej pomógł. Przeszedł go potworny dreszcz. Zacisnął pięści i chciał odegnać myśl w najgłębsze otchłanie jego świadomości, ale mózg się nie poddawał. Rush zobaczył, że Greol mu się przypatruje z “a nie mówiłem” w oczach, ale jednocześnie było mu szkoda chłopaka, który tak się starał. Wyciągnął dłoń i nacisnął napis, a wnet rozświetlił się obraz. Serce Rusha o mało nie dostało zawału. Nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa na to, co zobaczył. Greol zdumiony obserwował krótką, minutową wizualizację. Nie mógł w to uwierzyć. Czujnie starał się zapamiętać wszystko do momentu wyłączenia nadajnika, pochylając się tak daleko, że o mało nie wpadł na blat. Rush stał tylko skamieniały zapominając do czego były płuca.
Zobaczyli dobrze znany mu tunel, w którym widział ją ostatni raz. W oddali znajdowały się gruzy, pod którymi znaleźli jej ciało, ale skoro tam była Nikol, a potwierdziły to wyniki badań, to jakim cudem identyczna postać upadała właśnie na kolana?
Greol szybko kliknął na hologram dziewczyny i przy dłoniach Rusha, który opierał się o Oko, wyświetliły się jej parametry. Puls słabł z każdą sekundą, tak jak oddechy. Mężczyzna nie miał pojęcia co się dzieje. Szybko przeanalizował pozostałe liczby.
– Odcięli jej dopływ tlenu. – szepnął przerażony o mało nie dostając oczopląsu.
Następnie widzieli, jak Nikol, która leżała na ziemi powoli umierała. Greol z zapartym tchem przyglądał się temu co wyświetlało Oko i parametry na pulpicie. W niebezpiecznych, spadających granicach napięcie rosło coraz bardziej. Nagle, w miejscu, gdzie kończył się obraz, wyłoniła się jakaś sylwetka w ciemnym stroju. Dziewczyna zemdlała, a obraz słabł z każdym uderzeniem jej serca. Widzieli, jak przybysz pochyla się nad nią. Rush szybko zaczął szczypać obraz, żeby przybliżyć go na postać, ale i tak nic nie zobaczyli, co mogło im się przydać. Obcy majstrował coś przy jej ciele.
Potem zobaczyli tylko napis: “Transmisja została przerwana”.



NOTKA:
Sorki, że z opóźnieniem, ale jest :D. Postanowiłam pokombinować z opisami i jestem bardzo ciekawa jak to wyszło. Tak więc napiszcie coś o niej, będę wdzięczna, tak samo jak za błędy, których szukałam, ale mam wrażenie, jakby nadal tam były...







MAMY 15 TYŚ WYŚWIETLEŃ! Wooow *-* Nie będę was zanudzać podziękowaniami, bo dobrze wiecie, że bez was by tego nie było. Bardzo dziękuję <3

Z tej okazji mam pewny mały SPECIAL :D. Napisałam nowy prolog, więc możecie sobie luknąć TUTAJ oraz Konkursik z prostymi pytaniami ogólnymi (bynajmniej większość).


Więc: Osoba, która odpowie na najwięcej pytań, zostanie usadzona w opowiadaniu lub bohater opowiadania tej osoby. Nie ciekawie byłoby śledzić losy swojej postaci, którą sam/a jesteś lub postać z twojej historii? Zobaczyć, co zrobię z tą osobą i jak przedstawię jej życie? :D

Co trzeba zrobić?


  • Odpowiedzieć na PYTANIA (<- kliknij na te słowo)
  • Napisać, którą chcesz postać, żeby wystąpiła w opowiadaniu (jak mówiłam albo ty albo bohater opowiadania) i opisać ją (wiek, wygląd, charakter, zainteresowania, charakterystyczne cechy (głównie tyczy się to, jeśli wybierzesz siebie)
  • Wysłać na e-mail kasiaxd.blog@gmail.com lub na FACEBOOKA bądź nawet w komentarzu, ale wygodniej i bardziej fair będzie jeśli w pierwsze dwie opcje.
  • CZAS: DO NAPISANIA NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU, CZYLI DO SOBOTY (18.06.2016) . Edit do 28.06.2016
  • Można uzyskać dodatkowe 4p. jeśli dasz link, napiszesz coś (dodatkowe 3p.) o moim blogu w swoim poście, w zakładce, gdziekolwiek. Nawet na Facebooku. (Dodaj wtedy link do zgłoszenia, żebym wiedziała gdzie szukać.)
Jestem ciekawa, czy ktokolwiek się skusi xD
Jeszcze raz dziękuję za 15 tyś.! :*

10 komentarzy:

  1. Spodobała mi się częsć o Nikol. Jednak moment, w którym się przebudziła, z tym "bu", wydaje mi sie nie na miejscu. Jest przecież w obcym miejscu, wśród obcych ludzi, do tego cała pocięta, więc nie rozumiem, dlaczego podeszła do tego na samym początku tak luźno. Do tego jej wesołość, również nie jest w porządku. Moim zdaniem nawet największy twardziel zachowałby się poważniej i podpytał się gdzie jest, kim są osoby z którymi się znalazł w tym miejscu. No po prostu mi się to nie podoba. Ale to tyle z uwag co do tego fragmentu xD Te wszystkie dziewczyny wydają sie naprawdę w porządku, widać że dużo przeszły. Jestem ciekawa jaka jest ich historia. I będę czekać na rozwinięcie akcji.
    Perspektywa Rusha mi sie również podobała. Ogólnie cały rozdział jest jak najbardziej na plus, chyba najlepszy jaki napisałaś. Fajnie oddałaś uczucia Rusha, świetnie opisałaś. Ta jego zawziętość i upartość są urocze. Jednak tutaj też jedna rzecz mi nie pasuje. Dlaczego nie sprawdzili tego nadajnika z samego początku? Skoro była dla nich taka ważna, to powinni walczyć o nią do samego końca, czyż nie? A tu ginie jakby była zwykłym, małym żołnierzykiem. Według mnie to wielkie niedopatrzenie z ich strony.
    No to jak już wspomniałam, rozdział mi się podobał. Błędów nie dopatrzyłam się zbyt wiele, jedynie kilka literówek i złych szyków zdań, jednak nie mam zbytnio czasu by wszystko przepisywać xD Następnym razem się bardziej postaram ;>
    To czekam na ciąg dalszy. Co będzie z Nikol? Czy Rush ją odnajdzie (na pewno tak)? Kim są ci porywacze? ;>
    Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję bardzo za ten komentarz, wiele dla mnie znaczy.
      Jeśli chodzi o bu, to miało to pokazać właśnie jej siłę i że pomimo powagi sytuacji to ma jeszcze trochę zimnej krwi.
      Czemu nie zobaczyli tego nadajnika wcześniej? A po co? Skoro znaleźli jej ciało, co dały wyniki badań i jej umundurowanie. To tak jakby szukać zmarłej osoby, na której patrzysz ciało. :)
      Jeszcze raz dziękuję, za te wszystkie mile słowa. Fajnie wiedzieć, że coś z tego wyszło xD

      Usuń
  2. Tak bez ie zastanawiam, czemu nie ma żadnego komentarza jeszcze? ;p

    Ym ym ym kurcze, wiesz powiem Ci, że tak bardzo jak czekałam na ten rozdział, to tak bardzo się na nim zawiodłam. Serio. Myślałam, że to będzie coś fajnego z jakąś ciekawą akcja, a jedyne co mnie zainteresowało to moment w którym okazało się, że nikol ma rany i sama końcówka z tą postacią. Opisy przeczytałam, ale jak ostatnie rozdziały mi się podobały tak ten... No cóż, nie urzekła mnie. Nie ukrywam, jestem zawiedziona i czekam na następny rozdział. Ps, tyle postaci nowych w tym rozdziale, że naprawdę choć by się chciało to one uciekną. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, akcja ma być non stop? Nie znudzi się? xd Właśnie tak myślałam, co z ta akcja, bo jak cały czas jest to się chyba zacznie nudzić :/ ten napisałam spokojniej.
      Spoko, spoko spróbuję się poprawić :*
      Jeśli chodzi o osoby, to cel zamierzony. Tych, których trzeba będzie zapamiętać, to będę wypominać. Bez obaw.
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
    2. A co, akcja ma być non stop? Nie znudzi się? xd Właśnie tak myślałam, co z ta akcja, bo jak cały czas jest to się chyba zacznie nudzić :/ ten napisałam spokojniej.
      Spoko, spoko spróbuję się poprawić :*
      Jeśli chodzi o osoby, to cel zamierzony. Tych, których trzeba będzie zapamiętać, to będę wypominać. Bez obaw.
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  3. Jestem jestem :)
    Mimo, że jestem wielką fanką wybuchów, pościgów i strzelanin to ten odcinek również przypadł mi do gustu.Jest trochę spokojniejszy, mniej trzyma w napięciu, co daje czytelnikowi odetchnąć :D Mi się podoba.

    No i jednak wzięli ją pokroili na kawałki....okrutni... Wiedziałam, że z tą jej matką to jest jedna wielka pułapka. Nawet śmiem myśleć, że mama Nicol już nie żyje.... Bezduszni, gówniani Kasyczi pffff. Jak spotkam na ulicy to zrobię z nich jajecznicę hehe XD
    Wzięli już ponad 30 lasek? To znaczy, że nie wiedzą, która z nich jest tą bombą atomową... i kurka psują wszystkim życie. No bo jak to z takimi bliznami na plażę wyjść? Nijak. Jedynie w stroju nurka XD Strasznie im współczuję. A do tych, co im to zrobili rośnie we mnie wielka nienawiść. Grrrr.
    Haha, a Nicol wygrywa z tym "Bu"XD. Nie straciła humoru znajdując się nie wiadomo gdzie, szkoda, że później już nie było tak wesoło...

    Rush. Podziwiam go. Bardzo. Widział jej martwe ciało, ale się nie poddał. Po chwili zastanowienia też tak bym zrobiła. Gdy ktoś umiera to trudno jest w to uwierzyć, nawet gdy ma się dowody, zawsze jest ta nadzieja... Kochammmm go <3 Tylko, żeby się nie poddawał :)

    Super odcinek <3 Czekam na kolejny :) Pozdrawiam :*

    Ps. Jak mi się uda to skończę i wyślęci fanarta dzisiaj albo jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Ona nie istnieje zacznijmy od tego!" - Zacznijmy od tego, że ona nie istnieje!
    "Gdy wchodziłam do tunelu wszystko już mi się zregenerowało." - Gdy wchodziłam do tunelu, regenerowałam się i nie miałam ich. - Lepiej, prawda?
    "Dlaczego, mam jakieś głębokie cięcia?" - niepotrzebny przecinek. I chyba lepiej by brzmiało "Skąd się wzięły te wszystkie cięcia?"
    "Łzy jednak nie wyleciały z jej oczu. Zbyt wiele płakała od czasu wycieczki." - może "zbyt wiele ich już wylała" ? :)

    Zastanawia mnie to, z początku, czy ta pierwsza część dotyczy miejsca, do którego trafiła Nikol? Na to mi to wygląda, czyli że jacyś inni ludzie byli tam więzieni? Czy o co chodzi? Troszeczkę się pogubiłam, ale pewnie zaraz się odnajdę :)
    Tak w ogóle, liczby piszemy w opowiadaniach słownie i nie ma potrzeby, byś pisała w nawiasach to, jak czyta się dane imię. Czy w normalnych książkach tak jest? :) Nie ma.

    No, tak jak myślałam. Tylko skąd Ci ludzie się tam wzięli? O maj gad, to też jest interesujące... Swoją drogą, Nikol ledwo co się obudziła, a już pyskuje D: Ech, ta mała jędzowata istotka.
    Boże, co oni jej zrobili? I tak właściwie, kto? Tak okrutnie ją potraktować... To niedorzeczne! Albo raczej - absurdalne! Ja bym chyba nie ryczała, tylko napawała się taką złością, jakiej mało i rozwaliłabym tam wszystko, co bym tylko zauważyła. Coś mi się zdaje, że Nikol nie pozostanie obojętna i zaraz nastąpi jakiś zwrot akcji, oj tak, pewnie tak.
    Bardzo podobało mi się - choć nie wiem czemu - jak płakała. Wreszcie wylała jakieś konkretne, bolesne emocje, spowodowane czymś bardzo rzeczywistym. Zaczęła naprawdę tym wszystkim się przejmować i mam wrażenie, że tak prawdziwie dopiero teraz, gdy została uwięziona, straciła wszystko i nie może nic zrobić. Bezsilność ją wykańcza.
    Tylko o co chodzi z tą... z tą jedyną? Ma ich ocalić? Uwolnić od męczarni? Bo na to wskazuje i wygląda, ale konkretów nie znam. Mam nadzieję, że się dowiem, bo to naprawdę najbardziej intrygujący moment od dawna.
    Rush tak bardzo się przejmuje i jest taki uroczy <3 Szkoda, że jest jej bratem... Kurde, to tak nie może być! Pasują do siebie idealne, zbyt idealnie, by byli rodzeństwem, nosz kurza twarz! :x
    I tak wiem, że będą razem xD

    Ten rozdział wydawał mi się inny. Raz tak wiele poprawek, a raz naprawdę Ci to wychodzi, także nie wiem od czego to już zależy XD

    Pojawił się u mnie rozdział 13, więc zapraszam, a Tobie weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje opowiadanie poleciła mi już dawno (co najmniej miesiąc temu XD) moja przyjaciółka NiKa. Nie chciało mi się za bardzo go czytać, ale po czasie (i wielu namowach) w końcu się skusiłam :D I co? Udało mi się wszystko nadrobić w dwa tygodnie.
    Najpierw szło mi to ciężko i topornie, nawet były momenty, kiedy chciałam się poddać,ale przyjaciółka mnie zmusiła xd i potem, gdy akcja się zaczęła rozkręcać to mi się całkiem spodobało :)
    Na początku nienawidziłam Rusha, strasznie mnie wkurzał (tak samo Nicol haha), ale potem w Rushu się zakochałam (jak chyba każda czytelniczka tego bloga :D), a Nicol polubiłam. Nie wierzę, że są bliźniakami, po prostu nie wierzę. Tak nie może być.... Byliby świetną parą, wręcz idealną <3
    To co się w ostatnich 10/15 rozdziałach działo było extra <3 Tyle akcjiii. Siedziałam i wręcz spragniona pochłaniałam te wszystkie literki. Mega <3 <3

    Co do tego rozdziału to strasznie współczuję tym uwięzionym kobietom. Liczę na to, że Nicol powrócą te zdolności regeneracyjne, zregeneruje się, zrobi tam szarżę i uwolni je wszystkie :) Rush <3 Jaki on jest niesamowity. Taki zdeterminowany <3

    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, pisz szybko bo czuję niedosyt. Chcę więcej, więcej i więcej XD <3

    Ps. Zapraszam w wolnej chwili do mnie :)

    http://iamhoolie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, o luju, o matulko *-* serio, serio, serio?! Ja juz straciłam wszystkie możliwe nadzieje w te opowiadanie, a tu takie rzeczy! Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy i proszę Uściskaj ode mnie Nikę tak bardzo mocno <3 Czytałam to 2 razy i nadal jestem pełna emocji! Dziękuję bardzo, że jesteś i się nie poddałaś. To tak dużo dla mnie znaczy. Dziękuję jeszcze raz. Aż chce się człowiekowi dalej robić to co robi <3

      Usuń