wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział 41

Siedząc tam od tygodnia nie dowiedziała się wiele.
Siedząc tam od tygodnia nie dowiedziała się nic.
Do pomieszczenia nie wchodził nikt, a jedzenie było podawane przez kuchenne windy.
Cały czas zastanawiam się: Gdzie jest ta nowoczesna technologia? Przesiedziałam prawie rok w siedzibie kasyczi i zdążyłam się przyzwyczaić do Vijotas namo, tamtejszego powietrza, łóżka, które się podgrzewało i nie było problemu z plączącą się kołdrą w nocy, która jakimś trafem zawsze lądowała na ziemi, a mój mózg wtedy budził się zaalarmowany zimnym powietrzem. Właśnie, żeby tu chociaż było ciepło! Podarte koce i cienkie kołdry nie ogrzewają nas dostatecznie, gdy zachodzi słońce, a bynajmniej tak mówią nasze ciała, gdyż nie ma tu okien. Tydzień. Jestem tu równe siedem dni i co? I nic. Nie wiem gdzie jestem, kto mnie ZNOWU porwał, co zrobili z moim ciałem, ani co dalej. W głowie mam miliardy bombardujących mój mózg pytań, które nie mogą zostać nasycone odpowiedziami, gdyż nie mają dotychczas żadnej. Te dziewczyny także nic nie wiedzą, więc skąd mam je brać? Ugh, gdybym miała jeszcze te zdolności samoobronne, które zawsze mnie ratowały, ale jestem znów zwykłą, pospolitą dziewczyną. Bezbronną i beznadziejną. Rany mnie już nie bolą, gdyż maziowata, przeźroczysta maść, która się na nich znajduje w oszałamiającym tempie mi je suszy i zasklepia, lecz nadal mam problemy z gwałtownymi ruchami. To nic. Ten ból nie jest tak bolesny, jak moje poczucie winy, gdy widzę w oczach moich “wakacyjnych” towarzyszek tą nadzieję, że może jednak dam radę, uwolnię je, ale ja tylko spuszczam wzrok i ukrywam się w sobie, żeby nie widziały mojej bezsilności, tego jak coraz mniej wierzę w to, że mi się uda. Bo jak? Nie mam już nic, co mogłoby mnie uratować. Kompletnie nic.
Nic też nie trwa wiecznie.
– Dri, wytłumacz mi jeszcze raz, o co chodziło z tą kozą. Ja nadal nie rozumiem. Po jaką cholerę ubraliście ją w różową sukienkę i wymalowaliście, jak na gwiazdę przystało, a następnie włożyliście ją do walizki? Braliście serio niezły towar. – Alendra leżała na ziemi i zwijała swoje drobne ciało, dusząc się przy tym ze śmiechu, momentami nie wydając nawet z siebie dźwięku.
Dri łzy cisnęły się do oczu, gdy widziała koleżankę i sama pokładała się razem z nią, dławiąc się powietrzem. Obie w stanie upojenia śmiechowego rozbawiały resztę kobiet, które przyglądały się temu zjawisku, dołączając do nich. Nawet Nikol schowała twarz w dłoniach, gdyż nie lubiła jej wyglądu podczas śmiechu. Tylko Crashi, dostojna ciemna blondynka, przyglądała się z politowaniem młodszej przyjaciółce, która tak dawno się nie uśmiechała. Pomimo, że nie wyła razem z nimi, to na jej usta wkradł się uśmiech, którego nie zawracała sobie głowy zdjąć.
Dri, gdy zaczynała się uspokajać i chciała w wyjaśnić sytuację z kozą, znów wybuchała histerycznym śmiechem. W końcu usiadła, wzięła dwa głębsze wdechy i kontynuowała swoją wypowiedź.
– Bo… – znów zaczęła się śmiać. – Bo mój brat miał jechać do dziewczyny, a że… – zacięła się, by móc doprowadzić się do porządku. – A że, on ma różne fanaberie – Zabawnie poruszyła brwiami – to gdy jego laska otworzyła torbę, a z niej wyskoczyła koza w stringach to cytuję: – zmieniła styl głosu, na bardziej poetycki i rozmarzony, patrząc w sufit, jakby podziwiała chumry, z rękoma na sercu. – Jej oczy zrobiły się jak dwie monety. Poszła do pokoju obok, przyniosła srebrne opakowanie i powiedziała: pamiętajcie o zabezpieczeniu, kochanie. I wyszła. – Cała sala zagrzmiała śmiechem.
Nagle drzwi, które wydawały się przyspawane do ściany, huknęły o nią. Zapadła cisza. Skamieniałe kobiety, oniemiałe wpatrywały się w postać, która wkroczyła do pomieszczenia. Jego buty odbijały się cichym echem. Nikt się nie poruszył. Unosił dumnie głowę, przypatrując się po kolei każdej z nich jednym okiem, gdyż przez drugie przechodziła długa, czerwona blizna, zaczynająca się od zarostu włosów, aż do kości policzkowej. Lewą część twarzy miał pomarszczoną, co świadczyło o bliskim spotkaniu z ogniem. Wzbudzał lęk nie tylko swoim wyglądem, ale także poważnym zachowaniem oraz tym, że był pierwszą żywą duszą, która weszła do tego pomieszczenia od wielu miesięcy, nie licząc Nikol i paru innych dziewczyn. Przystanął przed siedzącą już Dri i Alendrą. Drobna blondyneczka miała panikę w oczach, a ciemnowłosa, młoda Dri wpatrywała się beznamiętnie w postać. Crashi już znała ją trochę, dlatego jako jedyna widziała w niej strach, a nie obojętność wyuczoną, po tylu miesiącach cierpienia w zamknięciu.
Mężczyzna przypatrywał się im przez chwilę z wyższością, po czym omiótł wzrokiem każdą po kolei, zatrzymując się na chwilę dłużej tylko przy Crashi i Nikol. Jego kąciki ust drgnęły, a z gardła wydobył się niski, przerażający głos.
– Czas, abyście się na coś przydały. Koniec leżenia.
Nikol wciągnęła gwałtownie powollgietrze, a ciało mimowolnie się cofnęło w jeszcze bardziej przylegając do lodowatej ściany. Jej serce dostało palpitacji, a rozbiegany wzrok szukał drogi ucieczki.
Ona znała ten głos.
Bardzo dobrze.
Śnił jej się, odzywał  w lesie, na polu walki jak i w tunelu. Kierował ją, pokazywał, dawał wskazówki, jak ma tu dotrzeć. Czuła, jakby w głowie wyłączyła się jej jakaś blokada, dając dostęp do pełnych wspomnień. Jej neurony przekazały informacje i zaczęły łączyć wiele rzeczy. Pokazały wspomnienia. Jej matka, nie była matką ze snów. David, nie był Davidem, tak jak kiedyś mówiła jej ruda. Jacob, nie był Jacobem. Głos już kiedyś spotkała. Był on w koszmarach dziewczynki, która miała być jej córką. Słyszała go także w jej własnych.


“Myślałaś, że ode mnie uciekniesz? Niestety, bardzo się mylisz, bo się nie da.
Nigdy. Nigdy nie uciekniesz i zawsze będziesz przy mnie.
Zawsze będę obok. Zawsze, rozumiesz?
Będę cię nawiedzać w snach, na jawie. Wszędzie.
Kiedyś i w myślach.
Zawsze będę przy tobie i nigdy cię nie opuszczę, bo ja nie oddaje tego co moje. Nie wypuszczam okazji z rąk.
Będę przy tobie tak, jak przy znanej Ci dziewczynce.
Ona też nigdy się mnie nie pozbyła i nie pozbędzie.
Nawet po śmierci.
Jestem z nią.
Zawsze.”


Nikol poczuła, jak robiło jej się nie dobrze. Świat zaczął wirować, ale trzymał ją na nim TEN głos, który mówił dalej.
– Wstawać, zaraz… – Nikol spojrzała na otwarte drzwi. – zaraz zostaniecie… – W tym momencie wystrzeliła jak strzała w kierunku wyjścia, wolności. Wszyscy wpatrywali się najpierw w drzwi, a potem na mężczyznę, który nie wydawał się wzruszony tą reakcją, a nawet jakby lekko się uśmiechnął.
Dziewczyna gnała przez ciemność, gdyż światło nie zapaliło się tam, jak w siedzibie kasyczi, gdy tylko weszła w jakiś korytarz. Czuła, jak jej rany rozrywały się, a po ciele spływały stróżki ciepłej cieczy. Nie zważała na ból. Chciała znaleźć wyjście. Teraz.
Gdyby miała swoje dawne zdolności wyczułaby, że ktoś za nią był. Gdyby je miała, wiedziałaby, że w nią celował. Gdyby była taka jak wtedy, uchyliłaby się przed pociskiem, który trafił ją w bok. Gdyby nie to, nie padłaby jak długa, martwa szmatka, pogrążając się w głębokim, nie do obudzenia normalnie śnie.


– Nie będę tolerował przeciwstawiania się, zapamiętajcie to. Każde powstanie, będzie ciągnąć za sobą konsekwencje. Jeśli wszystko już zrozumiałyście, wstawać i róbcie to, co kazałem. – Mężczyzna zakończył swój monolog. Widział przerażenie w oczach tych kobiet, a tym właśnie się karmił. Czekał, aż się podniosą, ale nie zrobiły tego. – TERAZ, POWIEDZIAŁEM! – ryknął, a wiele z nich krzyknęło ze strachu.
Banda uczuciowych stworzeń, na co to komu, pomyślał. Ja już się wami zajmę. Wszystkie podniosły się. Jedne same, a inne z czyjąś pomocą. Łzy lały się po twarzach, które były przerażone od samej jego obecności. Nie chciały tam iść. Crashi skinęła na Dri, a ta poczekała, aż do niej dołączy. Już niczego nie były pewne.
*
Moja głowa. O kurw… Agh! Moja. Głowa.
Moja głowa.
Do jasnej cholery, czy to musi tak boleć?
M
O
J
A
G
Ł
O
W
A
I ciało. Ale się schlałam. Więcej nie piję, obiecuję. Przysięgam, że więcej nie będę pić! Kurde, chyba urwał mi się film. Ile ja wypiłam? Z kim chlałam?
– Jeśli chcesz żyć, to radzę się budzić księżniczko. – Usłyszała zniekształcony, męski głos. Zaraz, zaraz… Z kim ja spałam?! Rush? Nikol gwałtownie chciała się podnieść, a po jej ciele rozprzestrzenił się ból.
– Leż, leż, chyba że chcesz pozrywać nowe strupy. Nie radzę. Trochę zajęło mi ich zrobienie. – Nikol otworzyła szeroko oczy i szukała Go, lecz zamiast Rusha ujrzała bruneta ściętego na krótko z ciemnymi oczami. Opadła bezsilnie czując ból fizyczny jak i psychiczny. Po chwili leżenia przypomniała sobie, że przecież nie jest w miejscu, w którym była przetrzymywana przez prawie rok. Tu nie była bezpieczna. Nie mogła leżeć bezczynnie. Otworzyła oczy i pilnie przypatrywała się brunetowi, który jakby czekał aż mu odpowie. Chyba nie zadał żadnego pytania.
– Co teraz ze mną zrobicie? – zapytała cicho, ale on i tak ją usłyszał. Oparł dłonie na poręczy szpitalnego łóżka i pochylił się w jej stronę.
– Jesteś Nikol Ubesejret, tak? Córka Davida i Mayleny? – Obserwował ją poważnym wzrokiem, niecierpliwie wyczekując odpowiedzi.
Nikol nie wiedziała czy się przyznać, ale przecież to mogło być pytanie kontrolne. Lekko przytaknęła głową, podnosząc się na ramionach, by usiąść. Zagryzła boleśnie usta, gdy poczuła jak strupy się naprężają. Chłopak obszedł małe pomieszczenie i zamknął drzwi. Nikol rozejrzała się i stwierdziła, że najwidoczniej znajdowała się w sali chorych. Sala chorych? Dla uciekiniera? Gdy znalazł się obok łóżka obejrzał się na wejście i przybliżył do Nikol z termometrem w ręku. Znalazł się tak blisko, że dziewczyna poczuła się nieswojo.
Rozejrzała się jeszcze raz, by wiedzieć, jak uciec i byłoby to proste, ale jednym ruchem musiałaby pozbyć się kabli przypiętych do jej ciała oraz jakimś cudem wydostać kostki z pasów przypiętych do łóżka.
Nachylił się bardzo blisko, niepotrzebnie jak do badania temperatury ciała z ucha. Dziewczyna się spięła.
– Jestem tu po to, żeby ci pomóc. Rush wie, że żyjesz, ale nie ma pojęcia gdzie się znajdujesz tak samo, jak my wszyscy, którzy tutaj jesteśmy. Powiedział, że poradzisz sobie sama i będzie to dla ciebie bezpieczniejsze, tylko przyda się moje nazwisko i stanowisko. Będę musiał dać ci parę dostępów i sprzętu, ale to z czasem. Mówił, że jeśli będziesz działać w pojedynkę, nie stanie się to aż tak podejrzane, bo w końcu nie jesteś tu z swoich chęci. O mnie nie mogą się dowiedzieć. – Szeptał tak cicho, że czasami tylko ruszał ustami, żeby tylko ona mogła go usłyszeć, na dodatek musiała się do tego przyłożyć.
Spojrzał na nią oczekując jakiejś reakcji, ale nie spodziewał się łez w oczach podobno tak wielkiej wojowniczki. Myślał, że to z powodu strachu lub nadziei, że będzie wolna, ale nie miał do końca racji. Dziewczyna w środku czuła, jak jej ciało, które budowało się na nowo burzyło się znowu. Rush w nią wierzył. On był następną osobą, która pokładała w niej wszelakie nadzieje. Nie chciała być opoką, na której wszyscy polegają, bo bała się. To czego nauczyła się w ciągu tych miesięcy już jej się nie przyda, bo nie ma swoich zdolności. On nie wiedział, że znów była beznadziejną Nikol. Tą Nikol, którą nienawidził na samym początku. Nie potrafię. Nie dam rady. Ale on we mnie wierzy. On ma nadzieję, że wrócę.
Ja też.
Co mi z tej nadziei? Jest i nic więcej. Ja  nawet nie mam siły biec, a co mowa walczyć! Rush, przepraszam, że znów cię zawiodę. Jest mi tak przykro. Przepraszam Rush, wybacz mi. Nie mam siły walczyć. Nie mam siły, by uwolnić mamę i te nieszczęsne dziewczyny. Błagam, nie wymagajcie tego ode mnie.
Po prostu: już nie mam siły…
– Nikol, jeszcze trochę musisz wytrzymać i będzie dobrze. Podam ci leki, które powinny jak najszybciej zaleczyć rany. – mówił, ale ona go nie słyszała. Siedziała we własnej głowie, z której nie mogła się wydostać.
– Jestem Anysz. – usłyszała, ale nie dała żadnego znaku, że przyjęła tą informacje. Jego słowa nie zdołały się przebić przez mur, którego sama nie była w stanie pokonać.
On we mnie wierzy, ale ja nie potrafię. Nie dam rady. Rush…


Po godzinach wtłaczania lekarstw w jej żyły w końcu mogła wrócić do swojego łóżka. To łóżko nie jest moje. Moje życie nawet nie jest moje. Gdy weszła tam, nie miała siły patrzeć w oczy tym kobietom, a nawet nie chciała. Wróciła, a to oznaczało, że nic nie zdołała zrobić. Po prostu położyła się i chciała pogrążyć w swoim dole i rozpaczy. Chciała zakryć się śmierdzącą kołdrą i więcej spod niej nie wychodzić. Czuła wzrok wielu par oczu, ale nie dała się. Leżała w swoim kokonie.
– Najlepiej odwrócić się plecami i udawać, że cię nie ma. I co? Wróciłaś, ale nie widać, żebyś jakoś źle wyglądała, a nawet straciłaś rany, z którymi my musiałyśmy żyć wiele miesięcy. Gdzie jest nasza wolność ostojo nadziei i wyzwolenia, co? Gdzie nasza wolność?! – uniosła się Crashi coraz głośniej wydzierając się. Nie mogła usiedzieć na miejscu, więc wstała, a palce drżały jej jak u narkomanki na głodzie. Nikol nawet się nie poruszyła, co wściekło tą ostrą kobietę jeszcze bardziej. Podeszła do jej łóżka z furią, a inne dziewczyny tylko przyglądały się. Zastraszone bały się odezwać.
– Patrz mi w oczy kiedy do ciebie mówię suko! – złapała za jej kołdrę i jednym ruchem ściągnęła ją z ciała Nikol. Brunetka nawet się nie poruszyła.
– Crashi… – odezwała się cicho Dri. – Proszę, zostaw ją. To nie jej wina. – Ale Crashi nie słuchała jej. Była głucha z wściekłości.
– Gdzie jest ta twoja odwaga i dostojność wielka wysokość, co?! Kasyczi giną przez ciebie, bo królewna ma focha i nie chce ze mną rozmawiać. – Kobieta wskazała palcem na Nikol i odezwała się w kierunku obecnych. – Tak wygląda wasza wielka nadzieja, proszę panie! Ta, która miała was uratować kuruje się, gdy wasze siostry giną. Umierają, bo ona wcale nie jest taka super, jak ją malowałyście. To zwykła dziewczynka, która najchętniej poleciałaby w ramiona mamusi. Ma w dupie wasze życie. To o niej myślę. A wy przestańcie w nią wierzyć, bo będziecie cierpieć jeszcze bardziej, gdy uwierzycie w moje słowa, ale wtedy będzie za późno. Ona gówno wie o życiu i tak samo potraktuje sytuację, gdy będzie miała walczyć o siebie czy o was. Ona… – W tym momencie monolog Crashi został przerwany, gdyż pod wpływem ostrego ciosu w plecy została powalona na ziemie. Zdezorientowana nie zdążyła się jeszcze przewrócić na nie, gdy Nikol złapała ją za twarz i zrobiła to za nią. Wbiła palce w jej policzki i zbliżyła swoją tak, że omiatała ją oddechem.
– Jeszcze jedno słowo, a królewna zrobi ci krzywdę i będzie mieć w dupie Twoje życie. – zawarczała groźnie, a w oczach miała furię.
Crashi jednak się nie dała. Chciała opleść ją swoją nogą i popchnąć, by leżała obok, ale Nikol nie pozwoliła na to. Gdy już tamta miała ją złapać, jedną ręką przyszpiliła jej nogę do ziemi, a drugą wymierzyła sierpowy w twarz. Kobieta zawyła z bólu, a z jej nosa poleciała krew.
– Dosyć! – krzyknęła Dri.
Wszyscy zwrócili na nią uwagę, łącznie z Crashi i Nikol. Zdziwienie malowało się na ich twarzach, gdyż zawsze spokojna i cicha Dri wydarła się, a nigdy nie krzyczała ani nie płakała z żalu. Było widać, że ją też ta cała sytuacja przytłacza.
– Nikol, proszę cię, zejdź z niej tak samo jak ty Crashi. Złość tu nic nie pomoże. Wszystkie jesteśmy przerażone, bezsilne i wściekłe, ale nie możemy się wyżywać jedna na drugiej. Nic nie jest naszą winą, zapamiętajcie to. Zwalając jedna na drugą wcale nie rozwiążemy problemu, a on tylko się pogorszy, bo nie będzie między nami zgody. Jeszcze tego brakowało. Nie musicie się kochać, ale przynajmniej współpracujcie ze sobą. – Crashi popchnęła Nikol, gdy ta puszczała ją wolno, ale nawet się nie zachwiała. Wiedziała co kobieta chciała zrobić, ale nie zareagowała na to. Dri ma rację, a jest tu najmłodsza z nas wszystkich. Brunetka nawet podała rękę dostojnej Crashi i bardzo zdziwiła się, gdy ta ją przyjęła.
– Może i nie jestem… – zaczęła Nikol, ale nie mogła dokończyć, gdyż w tym momencie do pomieszczenia wszedł znany już im mężczyzna z jednym okiem i przypaloną połową twarzy.
Cisza.
Podniósł palec i jeździł nim w lewo i prawo wyszukując swojej ofiary. Nikol miała wrażenie, jakby wszystkie serca stanęły poza jednym, które zbudowane było z lodu. Facet mruczał cicho przeskakując wzrokiem z jednej dziewczyny na drugą. Wciągnął powietrze, a na jego kamiennej twarzy, wykutej z bruzd i szram, pojawił się lekki uśmiech, który oznaczał coś co miało być na pewno straszną rzeczą. Jak jeden mąż wszystkie spojrzały się na postać, na której  palec zatrzymał się.
Nikol.
– Idziesz ze mną. Sprzeciw i rebelia są nagradzane. – powiedział powoli i nisko, aż wszystkie włoski na karkach kobiet stanęły dęba. – Zapraszam. – Wyszczerzył się złowrogo.


NOTKA:

Mamy wakacje, więc rozdziały nie będą się pojawiać systematycznie. Mogą być dwa w tygodniu, a może ich w ogóle nie być. Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Nie macie pojęcia jak mi serce rosło czytając wasze odpowiedzi <3

Można było zdobyć 45p. ale z tym sama bym miała trudność.

1. miejsce: 30,75 p. dla anonimka Anysza
2. miejsce: 30,05 p. dla Patrycji Humięckiej z bloga: http://czarneaniolymroku.blogspot.com/
3. miejsce: 30 p. dla Naomi z bloga:http://runawayrunawayrunawaybaby.blogspot.com/
Dziękuję tym, którzy wzięli udział. Jesteście cudowni <3

Oraz dziękuję Naomi, za cudowny fanart.  Baardzo dziękuję!
Możecie zobaczyć, co zrobiła Naomi. Jest mi niezwykle miło, że jej się chciało i poświęciła czas.
 Jeśli ktoś by także chciał coś wysłać, to podaję email: kasiaxd.blog@gmail.com   Jeszcze raz dziękuję Naomi! ^^

9 komentarzy:

  1. Dobra, powiem Ci tak, że wczoraj już go miałam przeczytać, ale wyszło że nie zdążyłam xd
    No to tak xd wyślę Ci na fejsa literówkę która mnie rozwalił.
    Powiem C że żadnego faceta się nie spodziewalam. Żadnego xd do tego nie spodziewalam się że znajdzie się tam ktoś. Kto będzie jej pomagał czyli ten cały anysz xd.
    Podobał mi się moment myśli i moment kłótni. Ale od razu wiedziałam, że ona na nią naukowcy. Żeby jednak pokazać, że nie jest taka słaba. A wiedziałam, że wcale nie straciła tych swoich zdolności, no bo nie mogła. Ale zadziwi mnie fakt, jak kurna mac, Rush poinformował tego kolesia...
    Ogólnie, bardzo mi się podobał ten rozdział i teraz będę czekać na dalsze rozdziały jeszcze bardziej. ;)
    Czarneaniolymroku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Patrycja zaskoczona :D Miło. Nie odzyskała zdolności, po prostu była już tak wyuczona, że dawała rade i bez nich. Wiedziała co może zrobić przeciwnik, a jej ruchy były szybkie, wiec wszystko widziała. Wena mnie jakoś rozpiera, wiec może jeszcze coś napisze. Dzięki za komentarz. :*

      Usuń
  2. W końcu 41 :) i to we wtorek xD. Zastanawiam się czy Nikol naprawdę straciła swoje umiejętności czy stało się z nami coś innego. Nie skomentuje tego "kogoś" kto ma pomóc Nikol xD. Napisałem na fb ale napisze to i tutaj: nienawidzę takich zakończeń :( No nic tylko czekać na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah zadowolony ze swoje postaci panie doktorze? XD dzięki za komentarz. W tym tyg coś jeszcze planuje

      Usuń
    2. Trochę zaskoczony byłem jak ale pozytywnie:)
      Tak się zastanawiam: czy umrę:D

      Usuń
  3. Hahaha Dri <3 XDDDD To bardzo przypominało mi moje odpały z zuzą hahahahah boże płaczę XDDD
    Extraaa, że to napisałaś XD (Dalej z tego nie mogę i co chwilę ogarniają mnie fale niepohamowanego śmiechu)

    Tu takie śmieszki ale nagle dla kontrastu powiało grozą. Zimny typek i w dodatku groźny i brzydki hmmmmmm o co tu chodzi? On jest jakimś manipulatorem umysłów czy kim? Ugh. Nie mam na to żadnej teorii.... dziwne XD
    To co Nicol zrobiła było głupie. Serio. Tak trochę jakby nie myślała trzeźwo :') "A ucieknę sobie, Na sto procent nikt mnie nie postrzeli, uda mi się i pokażę im faka na dobranoc" XDD

    "Z kim ja spałam?"- Hahaha ta orientacja.

    Crashi ty dziku. Ostro. I tu się na Nicol nie zawiodłam :D Dobrze, że nie dała sobie wejść na głowę i się tak obrażać. Moja krew :DD

    Łuhuhu, kurka musiałaś skończyć w takim momencie?!? Agrrrr Zabije ją? Nieeeeee. Stawiam na odcięcie palca, albo wyrwanie paznokci, ogolenie na łyso, poparzenie czy coś takiego ://// Chcę już następny <3 Pisz pisz pisz :D

    Ogólnie to w necie mam wiele nazw/imion (XD) Zaczynając od Niki a kończąc na Marcie i ognistym ziemniaku ale teraz jak przeczytałam to Naomi to zdałam sobie sprawę, jak to idiotycznie brzmi. Chyba muszę zmienić pocztę haha XDDDD Nevermind :'D

    Z koszmarną niecierpliwością czekam na next i serdecznie pozdrawiam :****

    Ps. Nie wiem co ja ogólnie w tym komentarzu napisałam. Pewnie jakieś gówno (zmęczona jestem) Nieważne :') XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo <3 Bardzo ładne, fajne i ciekawe gówno <3 Mi się podoba, a jak tobie nie, to trudno, bo ja nie oddam! Piękny komentarz bardzo dziękuję i dziękuję też za to, że jesteś, bo to dla mnie bardzo dużo znaczy. Dziękuję za wszystko co robisz i och! Za dużo tych dziękuję, ale dziękuję <3
      Naomi słabo brzmi? Mi się podoba, a skąd ty wzięłaś ognistego ziemniaka hahahhahah xD

      Usuń
  4. "Nikol wciągnęła gwałtownie powollgietrze" - co to ma być za słówko? XD
    "Trochę zajęło mi ich zrobienie" Takie troszeczkę masełko maślane :/

    Well, właściwie długo mnie tu nie było, niestety... U siebie samej też mnie bardzo długo nie było, bo wena znikła i wakacje się zaczęły. No coż poradzić... Nic nie zrobię D:
    Dość mocny wstęp i przebieg. Nikol jest upadająca... Ale nie do końca, sugerując się końcówką rozdziału. Ma dość tej ciągłej walki, przemocy, no i tego, że jest CZYMŚ w tym wszechświecie i musi odegrać TĄ ważną rolę. Widać, że ją to przerasta i to mocno. Tamte kobiety... Bezbronne, słabe. Szkoda mi ich, bo nic nie potrafią zrobić - chyba, że w zanadrzu masz Nikol, która nastawi je złowrogo czy coś w ten deseń, I don't know. ;x
    Trzeba się dowiedzieć dokąd zabrał ją ten pokrzywdzony na twarzy mężczyzna, więc lecę się dowiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, dla mnie nie liczy się kiedy ważne, że jesteś. Dzięki za komentarz. Hahahaha nie mogę z tego słówka xD Nie mam pojęcia jak mi tego nie odkreśliło, a ja tego nie wyłapałam. Nie mam pojęcia... :P
      Powiem ci, że ładnie napisałaś ten komentarz. Wygląda jak opis ;D haha. Fajnie się czyta takie przemyślenia, dlatego dzięki za odzew :)

      Usuń